Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Honrado

Użytkownik
  • Zawartość

    243
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    22

Posty napisane przez Honrado

  1. Cześć. Sędzią nie jestem, nie będę wydawał wyroku czy to jest złe czy nie jest. Jeśli, załóżmy, byłoby dobre, lepiej byś się poczuła, problem by się rozwiązał? Albo gdyby było złe, zmieniłabyś swoje postrzeganie, zaczęłabyś go lubić?

    Miałem do czynienia z podobnym "kochanym urwisem" ze zdiagnozowanym zespołem Aspergera właśnie, także rozumiem jak Cię krew zalewa i co masz ochotę mu czasami zrobić. Trzeba mieć w sobie duuużo miłości, wrażliwości i spokoju, żeby nie dać się chociaż trochę wyprowadzić z równowagi przez takiego diabełka. Może Dalajlama albo inny tybetański mnich dałby radę, tymczasem my bądźmy dla siebie bardziej wyrozumiali i nie obwiniajmy się niepotrzebnie za instynktowne odruchy obronne. 

    Za jakiś czas pewnie część grona pedagogicznego w szkole zauważy zaburzenie funkcjonowania u syna "Kaśki" i przy dobrych wiatrach coś z tym zrobią. Najważniejsza jest jednak kwestia tego co Ty zrobisz ze sobą i swoją relacją z kumpelą i jej młodym.

  2. A bo to trzeba mówić per Słonko, Myszko, Żabko, Cukiereczku, i wtedy nawet przy obcowaniu z kilkoma kochankami nie będzie problemu :P 

    Nie przejmujcie się, zaraz wyrobią Ci się w mózgu nowe ścieżki neuronalne z poprawnym imieniem i będzie git. Polecam skojarzyć sobie imię z jakąś znaną osobą o takim samym imieniu i na ćwierć sekundy przywoływać ją w myślach przed zwróceniem się do ukochanej.

  3. Hej, mniej więcej wiem co czujesz, też jestem przyjacielem zwierząt. Czasu nie cofniemy, kitku poszedł do nieba i trzeba się z tym pogodzić. Takie jest życie, piękne ale też czasem bezwzględnie brutalne. Gdybym mógł, to bym Cię z miejsca rozgrzeszył, bo w niczym nie zawiniłaś. Być może rzeczywiście było tak, że na drodze nie było kota a tylko truchło, które po sobie pozostawił idąc do kociego nieba z kartonów. Dlatego Twoje detektory go nie wykryły i zobaczyłaś poszkodowanego dopiero, gdy był przed maską.  A nawet jeśli był żywy, może szedł sobie beztrosko asfaltem, bo najadł się kocimiętki i nie ogarniał gdzie jest, to jaka to różnica? Dla kota żadna. Skoro kot się tym nie przejmuje, dlaczego Ty miałabyś? W niczym nikomu to nie pomoże. Pomogły Twoje wpłaty na zwierzaki, to na pewno i podziwiam Cię za to, ale niesłuszne obwinianie się może tylko szkodzić. Jeśli zrobiłaś coś złego, to tylko niechcący, nie wiedziałaś co robisz, czyli się nie liczy. Czasami tak w życiu bywa, starasz się jak możesz, ale coś i tak musi się zesrać. Całego świata nie poukładasz, ale próbować warto :)  Jesteś dobrym człowiekiem i to jest najważniejsze. Wszystko jest w porządku. W imieniu kota i swoim proszę Cię o dobry humor. Trzymaj się!

    • Jestem za to wdzięczny 1
  4. Zweryfikować z którym z was jest coś nie tak, można zwykłym logicznym rozumowaniem opartym na ogólnych zasadach moralnych i współżycia w związku. Mniej więcej wiemy jak powinien wyglądać związek i jak powinni się zachowywać zdrowi ludzie, prawda? Na pewno ważna jest troska o drugą osobę i poszanowanie jej indywidualności, szacunek i wyrozumiałość. Jeśli wstydzisz się czasem zadzwonić na infolinie a on się przez to wkurza, pewnie obwinia Cię i dołuje, to gdzie tutaj jest szacunek albo jakiś zdrowy ludzki odruch? Ja widzę coś przeciwnego. Kłótnie w sprawach finansowych czego dotyczą? Zabrania Ci oszczędzać pieniądze i wymaga, żebyś więcej wydawała? Czy Ty nie pozwalasz mu być rozrzutnym? Oboje macie prawo do własnego podejścia w tych kwestiach, o ile nie działacie na szkodę drugiej osoby. Lubisz kisić pieniądze w skarpecie? Proszę bardzo, to przecież Twoje pieniądze, rób z nimi co chcesz. Nikt też nie ma prawa żądać od Ciebie Twoich pieniędzy, owoców ciężkiej pracy i wyrzeczeń, dlatego uważam, że bardzo dobrze zrobiłaś nie dając mu tych 4 tysięcy. Wiele osób na jego miejscu wstydziłoby się poprosić o takie "dofinansowanie", ale widocznie on nie ma skrupułów, żeby wręcz domagać się tych pieniędzy i wszczynać kłótnie! Bardzo trafnie nazwałaś go egoistą, bo egoistą nie jest ktoś, kto chce być sobą i zachowywać się po swojemu, ale ten kto wymaga od innych, żeby zachowywali się tak, jak on by chciał, jak mu się podoba i jest wygodnie. Tutaj też nie dostrzegam z jego strony śladu troski czy poszanowania. Nazwanie Cię "podkarpackim głupkiem" też bardzo źle o nim świadczy. O Tobie też to coś mówi. Zamiast złości za obrazę pojawił się w Tobie lęk, że może mieć rację. Moim zdaniem w tym miejscu wyraźnie ujawnia się psychologiczny problem z Twoją samooceną, pewnością siebie i niezdrową zależnością. Pewnie też to zauważasz np. gdy masz zadzwonić do obcej osoby albo z tym inicjowaniem baraszkowania. No i gdzie w tym wszystkim widzisz się jako potwora? Już bardziej Twojego partnera można by tak określić, bo na pewno nie zachowuje się jak aniołek. Chęć wydymania właściciela mieszkania (bez znaczenia czy to wujek czy ktoś obcy) jest wisienką na torcie jego potworności. Chociaż zamiast nazywać go potworem, bardziej by pasowało uznać go za chorego człowieka, którego życiowe problemy uczyniły takim a nie innym. 

  5. Wysyła drwiące wiadomości, bo pewnie sam poczuł się obiektem drwin i jakoś chciał się odegrać. Rozumiem Twój wstyd i złość na siebie, mogłaś zachować się inaczej, no ale stało się i już się nie odstanie. Obwinianie się i zadręczanie w niczym nie pomoże. Przez niepowodzenia w związkach ludzie robią o wiele gorsze rzeczy, Ty dopuściłaś się jedynie niegroźnego "gówniarskiego" żartu (chyba można tak to nazwać, nawet jeśli nie było tam nic do śmiechu), nikt nie ucierpiał, świat się nie zawalił, tragedii nie ma. Facet już z Tobą zerwał, więc co gorszego może się stać?

    Jak byś chciała dalej potoczyć tę sprawę? Przyjmiesz do wiadomości, że związek skończony i będziesz chciała się z nim przyjaźnić czy jakoś utrzymywać kontakt, jeśli uda się załagodzić akcję z fb? Jak by się musiały wydarzenia potoczyć, żebyś była zadowolona?

  6. Hej, na to jacy jesteśmy składa się masa rzeczy. Może to mieć związek z ciężką chorobą w niemowlęctwie. Może już wtedy stałaś się trochę bardziej lękliwa, lęk przyczynił się do niskiej samooceny w okresie dorastania, a teraz sprytną nieświadomą sztuczką umysłu chcesz "kupić" sobie dobrą opinię wśród ludzi, deprecjonując jednocześnie swoje potrzeby. 

    Wspaniale by było, gdyby po Ziemi chodzili wyłącznie ludzie z taką samą chęcią do pomagania i troski o innych. Pytanie tylko czy ta dobroć byłaby wynikiem miłości i czystego serca, czy kompulsywnym przymusem ratującym kruche ego. W Twoim wypadku poczucie winy wobec świata wskazywałoby ne drugą opcję. Coś Cię musi uwierać, czegoś brakować, skoro bywałaś wolontariuszką i mówisz, że to nie było to, nie zaspokoiło Twoich potrzeb. Może powiesz... czego brakowało Ci w pracy w wolontariacie?

    Jak to jest czuć się winną czegoś światu, mogłabyś to trochę rozwinąć? Dosłownie całe życie masz takie odczucie? Jako malusia dziewczynka już tak miałaś?

  7. Hej. Psychopaci są zimni, pozbawieni uczuć, a Ty niewątpliwie zrobiłaś zrobiłaś to kierowana wieloma emocjami. Bo chyba nie powiesz, że nie niczego ciepłego do niego nie czułaś, nie było w Tobie smutku, złości? Ano właśnie. Dlatego nie zachowałaś się jak psychopatka, tylko raczej jak uczestniczka nieszczęśliwej miłości. W ten pokrętny sposób zapewniłaś sobie tylko dalszy kontakt z facetem.

    Nie bardzo rozumiem to, że znalazł Cie po IP czy DNS a teraz nie wiesz czy mu się przyznać. Czyli nie odkrył, że się podszywałaś pod inne osoby? W takim razie może lepiej będzie się nie przyznawać, zapomnieć o sprawie i tyle, żyć sobie dalej. Każdy ma jakieś tajemnice, Ty możesz mieć taką, całkiem niegroźną.  Gdybyś się przyznała, co dobrego by z tego wynikło? W najlepszym razie facet by się nie przejął, uznał to za takie tam żarty. Ale bardziej prawdopodobne jest, że źle by się poczuł z informacją, że został oszukany, zmanipulowany. Resztka waszej relacji zostałaby poważnie nadwyrężona.

    Ważniejsze są powody przez które z Tobą zerwał, te ograniczenia i wycofanie, które sama zauważyłaś. Tym by się należało zająć.

    Pozdrawiam serdecznie

  8. Dyspraksja jest nazywana syndromem niezgrabnego dziecka, a jej istotą jest zaburzenie funkcjonowania mózgu. Gdybyś to miał, od dziecka byłoby wiadomo, że coś z Tobą nie tak. Moim zdaniem absolutnie to Ciebie nie dotyczy. Twoje objawy to problemy z koncentracją, uczeniem się, zapamiętywaniem, relaksacją, co wskazywałoby na "zwykłe" problemy psychologiczne, stres, może nerwicę, które da się wyleczyć w przeciwieństwie do tej dys..praksji. A problem z obliczaniem odległości przy parkowaniu powinno się załatwić po prostu przez trening i nabranie pewności siebie.

  9. Kwota znacząca ale nie przerażająca. Masz wszystko pod kontrolą, żadnych problemów z tym nie ma, spokojnie spłacasz, luz. Skoro Ty się tym nie przejmujesz, dlaczego dziewczyna miałaby to robić. Nic to w jej i waszym życiu nie zmieni. Myślę, że najwyżej poczuje się trochę zmieszana, zdziwiona i tyle. Przecież nic złego nie zrobiłeś, nie oszukałeś jej, nie zdradziłeś, po prostu zachowałeś dla siebie taki tam mały szczegół, który jest dla Ciebie niewygodny. Wybierz dogodny moment, gdy będzie zrelaksowana, w dobrym humorze i powiedz wprost jak sprawa wygląda, na przykład coś w stylu "Słońce, słuchaj, jest jedna sprawa o której muszę Ci powiedzieć i która mnie dręczy, a nie mówiłem Ci o niej, bo było mi głupio. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Spłacam kredyt, który wziąłem na życie po wyprowadzce od rodziców."  Awantury z tego powodu Ci nie zrobi, a Ty na pewno poczujesz ulgę.

  10. Hejo! Na długo masz ten kredyt? Skoro do tej pory utrzymałeś to w tajemnicy, dlaczego miałbyś to zmieniać? :) skąd w Tobie przekonanie, że musisz jej o tym powiedzieć? Zasady moralne Cię gryzą, bo rzekomo w związku trzeba być w 100% szczerym itp.? A może prędzej czy później siłą rzeczy dowie się o tym kredycie, i wolałbyś to załatwić teraz, trochę delikatniej?

    Gdybyś musiał powiedzieć o kredycie - czego się obawiasz w związku z tym? Co masz do stracenia?

  11. Dnia 13.05.2023 o 10:40, AnnaMaja napisał:

    Jak takiej osobie pomóc?

    Nie zawsze jest to możliwe. Wiele osób żyje tak w swojej iluzji i nie ma zamiaru się z niej przebudzić, chcą tylko poukładać w niej pewne klocki, żeby było chociaż mniej więcej tak, jak to sobie obmyśliły. Tak jakby były zanurzone po uszy w szambie i nie chciały wyjść, a jedynie prosiły, żeby nie robić fal. W takiej sytuacji zostaje tylko poczekać, aż się tym szambem zachłysną i nie będą mogły znieść więcej. Wtedy może się obudzą. A jeśli ktoś już wie, że zbłądził i chce naprawić swoje życie, praca z psychoterapeutą czy jakimś innym przewodnikiem życiowym powinna wystarczyć.

    • Podoba mi się to 1
  12. Hej, leków psychiatrycznych są tysiące i normalną rzeczą jest eksperymentowanie z dobraniem odpowiednich dla konkretnej osoby. Mamie obecne leki ewidentnie nie służą i należy coś w nich zmienić. Inny lekarz psychiatra nie jest konieczny, wystarczy powiedzieć co się dzieje z mamą lekarzowi, który przepisał te leki. Myślę, że poprawa po zaktualizowaniu leków lub ich dawek będzie gwarantowana, także nie martw się, na razie sytuacja może wyglądać dramatycznie, ale na pewno się znacząco poprawi.

  13. Pewnie, Jason, nie ma nawet takiej potrzeby, żeby podawać komuś swoje dane. Nie ma różnicy czy się jest Romanem Bździńskim czy Łukaszem Pipścińskim. Listów albo paczek nikt chyba nie będzie wysyłał. Z czasem, po lepszym poznaniu, można w naturalny sposób bardziej się ujawnić, jeśli pojawi się taka potrzeba. Numer telefonu pewnie byłby przydatny. Rozmowa głosowa jest o wiele bardziej efektywna od pisania.

    A ostrożnym to lepiej być zawsze i wszędzie, nie tylko na forum czy ogólnie w internecie, bo na przykład małżonek albo inny partner też może wystrychnąć na dudka ;)

  14. Dla postronnych obserwatorów, takich jak my na forum,  związek autora - DeVine'a jest ewidentnie toksyczny, patologiczny i nie do zaakceptowania, ale my to my, a on to on. Nie wiemy w jakich warunkach się wychował, jakie wzorce relacji zakodowały się w jego głowie, jakie ma potrzeby, pragnienia, jakie lęki, w jaki sposób ocenia samego siebie, jakie ma poglądy, i wielu innych rzeczy wpływający na jego zachowanie też nie wiemy. On sam zresztą nie jest wszystkiego świadomy. Pogrążony jest we śnie, który pewnie zapowiadał się dobrze, ale coraz wyraźniej przemienia się w koszmar. Stara się jak może o szczęśliwe życie (tego z pewnością nikt mu nie odmówi), ale efektów brak. To trochę tak, jakby był kierowcą wyścigowym wykręcającym bardzo dobry czas, ale jadącym w niewłaściwą stronę, bo ma nie tę mapę co trzeba.

    Kojarzy mi się to trochę z taką dosyć powszechnie znaną sytuacją, gdzie kobieta tkwi w związku z agresywnym alkoholikiem, i nie słucha rad wszystkich dookoła, żeby się stamtąd bezzwłocznie ewakuować dla własnego dobra. Postępuje całkowicie nieracjonalnie, jakby kierowały nią siły wyższe, w myślach tłumacząc to sobie stwierdzeniami typu "tak naprawdę on mnie kocha, tylko ma teraz gorszy czas", "on się zmieni, muszę tylko mu w tym pomóc", "to przeze mnie jest taki, muszę się poprawić", "nie zasługuję na nikogo lepszego, wolę być z nim niż sama". Dzieje się tak, ponieważ nieświadome życie wewnętrzne, posługujące się językiem emocji, ma moc większą niż świadome rozumowanie.

    Podzielę się dwoma cytatami Zygmunta Freuda, które akurat mam "pod ręką":

    "Kategoryczne reguły logiki nie obowiązują w nieświadomości; jest ona królestwem alogiczności"

    "Nie dobieramy się przypadkowo, spotykamy tylko tych, którzy już istnieją w naszej podświadomości"

     

  15. Wszyscy mamy różne charaktery, temperamenty i energie libido, a także oddziałują na nas niezliczone sytuacje życia codziennego, wywierając indywidualny wpływ. Czyli kieruje nami masa bardziej lub mniej znanych czynników. Jeśli chciałabyś wiedzieć, dlaczego facet obecnie zamiast być seksualnym drapieżnym tygrysem, jest przyjaznym kotem dachowym, nie będziemy mogli tego ustalić bez niego. Może coś się zadziało w jego organizmie i spadł mu testosteron. Może ma na głowie jakieś problemy z pracy, o których nie mówi, ale które skutecznie odwracają jego uwagę. Może faktycznie chodzi o wspólne mieszkanie i trochę mu się zmieniło zapatrywanie na baraszkowanie ze "współlokatorką".

    Nie wiem jak to zrobić, żeby mu się chciało, gdy akurat mu się nie chce. Postaraj się może trochę odpuścić i tak tego nie przeżywać. Wywierając na niego presję niczego nie zdziałasz, a jest szansa, że tylko pogorszysz tym sytuację. Kto wie, może zaraz Twój luby wejdzie na to forum i założy temat "Moja partnerka wymaga ode mnie seksu, pomocy" ;)  Najważniejsze, że się kochacie i to sobie okazujecie. Miliony par pozazdrościłoby wam takiego związku. Seks nie jest najważniejszy. Chyba w razie czego dasz radę przeżyć jakiś czas bez takiej jego ilości, jakiej byś chciała, prawda?

    Skoro facet twierdzi, że przygasło i trzeba rozniecić, ustalcie jak to zrobić.

  16. Cieszę się, że choć trochę pomogłem. Bardzo zdrowo jest się komuś wyżalić, od razu lżej się robi. Szkoda, że mamy takie czasy, gdzie szczerze o swoich przeżyciach rozmawia się tylko z psychologiem albo ewentualnie z kolegą po pijaku. No i w internecie tak jak tutaj można napisać, ale z tym różnie wychodzi, nie jest tak łatwo się dogadać.

    Już chyba rozumiem skąd ten incydent z kradzieżą. Zwolnienie mamy z pracy, kłótnie, stres. Z tego zrobiło się ciśnienie, złość, wkurzenie na wszystko, poczucie niesprawiedliwości, coś w tym stylu. Mogła wtedy pokierować Tobą narracja w stylu: "Skoro życie nie jest w porządku, to dlaczego ja mam być w porządku, biorę pepsi i w dupie to mam". Tak sobie wyobrażam jak mniej więcej mogłeś się czuć. Dobrze, że wszystko rozeszło się po kościach i ten trudny okres też już przeszedłeś. Pozdrawiam

  17. Witam serdecznie na forum, Na początek dobrze byłoby porozmawiać z narzeczonym co Ci leży na sercu. On powinien być jedną z najważniejszych zaufanych osób do rozmowy, tym bardziej w sprawie, która bezpośrednio go dotyczy. Nie chcesz żyć w związku na odległość, rozumiem, masz prawo czuć się opuszczona przy takim rozwoju sytuacji. Nie po to wchodzi się w związek, żeby żyć przez większość czasu samotnie. Nie każda kobieta może być żoną żołnierza. Najpierw sprawdź ogólnie jakie jest jego stanowisko, próbujcie się dogadać. Jak to nie wypali będziemy myśleć dalej. Tylko nie zostawiaj tej sprawy w rękach losu albo całkowicie w rękach faceta, sama kieruj swoim życiem tak, żeby było Ci dobrze.

    • Jestem za to wdzięczny 1
  18. Siemasz, za te napady niekontrolowanej agresji zapewne jest odpowiedzialna złość, którą tłumisz w sobie od wielu lat. Przeważnie chodzi o złość na rodzica, może na obu rodziców albo na jakąś inną ważną postać. Za młodu otwarte wyrażanie złości czy wręcz gniewu na opiekuna niesie za sobą poważne konsekwencje. Przede wszystkim można dostać pasem po dupie czy kablem po plecach - boli, ale da się to znieść. Gorsze są kary emocjonalne i psychiczne. Na przykład zwyzywanie przez rodzica i bycie przez niego odrzuconym jest na pewno traumatycznym przeżyciem, i dlatego, dla własnego dobra dzieci duszą w sobie złość, zamiast skierować ją tam, gdzie powinna trafić. Później w trakcie życia skutkuje to pojawianiem się dziwnych, nieadekwatnych reakcji. Inne emocje tak samo można w sobie przechowywać, robi się z nich bardzo nieprzyjemna mieszanka. Smutek i lęk też nie są Ci obce z tego co piszesz. To są Twoje, jak to mówią - demony, którymi trzeba się zająć, jeden po drugim.

    Psychoterapia powinna pomóc, bo właśnie do takich rzeczy została stworzona. Chciałbyś pozbyć się tych blokujących myśli, że będą Cię wytykać palcami, i pójść na psychoterapię? Mogę z Tobą trochę o tym porozmawiać jeśli chcesz. Napisz tylko prywatną wiadomość i się zgadamy.

  19. Może to być psychosomatyczny objaw nerwicy. Wyleczyć się możesz psychoterapią. A w razie ataku doraźnie powinno pomóc głębokie, spokojne oddychanie, skupianie się na oddechu i proste techniki relaksacji ciała, np. wyobraź sobie, że jesteś misiem haribo, zostawionym na desce rozdzielczej samochodu w upalny dzień. Robisz się cała sflaczała, miękniesz i się rozpływasz, wtapiasz się w podłoże (w sumie nie wiem czy tak się dzieje z żelkami, nie sprawdzałem, ale przypuszczam, że tak by się zachował). Każdy mięsień od najmniejszego palca u nogi po czubek głowy ma być rozluźniony. Możesz też użyć umysłu do małej sztuczki: wyobraź sobie jakieś przyjemne miejsce i sobie tam trochę poprzebywaj. Wczuj się w klimat plaża, gór, łąki ogródka babci na wakacjach 2010, co tam lubisz. Daj znać czy coś pomogło.

  20. Jak dzieciom się żyje w waszym domu? Podczas wybuchów agresji żony reagują płaczem, więc już wiemy, że super słodko nie jest. A jak się zachowują, są wesolutkie i energiczne, jak to dzieci, czy czasami widać, że coś jest nie tak? Kochają mamusię? Ciągnie je do mamusi, mamusia dobra?

    W dalszej walce o wyleczenie żony nie widzę sensu. Chyba że jesteś Don Kichotem i masz ochotę na walkę z wiatrakami, albo lubisz kopać się z koniem. Zostaje troska o dobro swoje i dzieci. Pomyśl sobie czego one się uczą w tym środowisku, co w siebie wchłaniają i jak na tym wyrosną.

  21. Znalazłem ten pierwszy temat:

    "Jestem kobietą.Mam49 lat. Przed kilkoma dniami byłam na pogrzebie osiemnastolatka. Od tej pory ciągle chce mi się płakać. Jak pomyślę,jaki  ten chłopiec był samotny,niechciany i niekochany to łzy ciurkiem lecą.To chłopiec dla mnie obcy,był że szkoły mojego dziecka. Raz, może dwa razy go widziałam,ale słyszałam o nim dużo. Chłopiec ten był inteligentny i nawet żartował,ale od pandemii podobno się zmienił.Z relacji rówieśników wynika, że zaczął brać używki typu Benzo. Matka tego chłopca nie żyła,a ojciec był za granicą na zarobku.Opiekowali się nim jakaś ciocia z wujkiem, którzy nie za bardzo chyba się nim interesowali, bo nawet szkoła miała z nimi słaby kontakt. Zmarł prawdopodobnie z przedawkowania. Nikt nie powiadomił szkoły,dzieciaki same się dowiedziały na swoich forach.Na pogrzebie nie było opiekuna i później wciąż szkoła nie mogła złapać z nim kontaktu. To takie smutne, że nikt nie interesował się tym młodym życiem. A ja nigdy wcześniej nie reagowałam tak emocjonalnie na takie zdarzenia. Nie wiem dlaczego tak się dzieje.Nawet spotkania z innymi ludźmi są dla mnie uciążliwe. Ostatni raz tak emocje mi grały jak byłam w ciąży.Teraz jestem w okresie menopauzy, może ta nadwrażliwość wynika z hormonów? Chociaż gdzieś w środku czuję, że to nie dlatego. Zawsze było mi szkoda zaniedbanych w różny sposób dzieci i zwierząt.Tych, którzy nie potrafią się sami obronić. Jak sobie z tym poradzić?"

    Prostej odpowiedzi na to nie ma. Sama nie wiesz dlaczego tak reagujesz, więc skąd ktoś nieznajomy z internetu mógłby to wiedzieć. Może wiele godzin przegadanych z psychologiem dałoby jakieś wyjaśnienie. Ja mam na razie tylko jedno małe podejrzenie.

    To co spotkało tamtego chłopaka bez wątpienia jest tragedią. Smutek jest w pełni uzasadniony. Tylko dlaczego jest on dla Ciebie tak silny, aż obezwładniający? To by można było uznać za normalne, gdyby chodziło o Twojego syna albo kogoś bliskiego, a mówisz o kimś obcym. Dlatego sądzę, że coś innego może Cię z nim łączyć. Był w Twoim życiu ktoś zaniedbany emocjonalnie tak samo jak ten chłopak? Może w dzieciństwie Twoi opiekunowie nie wywiązywali się ze swoich obowiązków i dlatego masz powody do identyfikowania się z chłopakiem? Czujesz jego samotność i bezradność, a może po części są to też Twoje własne, osobiste uczucia?

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.