Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Honrado

Użytkownik
  • Zawartość

    243
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    22

Posty napisane przez Honrado

  1. A to przepraszam, chyba źle zrozumiałem ten fragment "...jeśli sytuacja się powtórzy to będzie oznaczać koniec".

    Zakładając, że to nie jest koniec, a kontynuacja walki z alkoholizmem partnerki, należałoby oczywiście przekonać ją do leczenia. Jest to bardzo trudne, często niemożliwe i nie wiem jak to się robi, także nie pomogę. Na siłę się nikogo nie wyleczy. Pozdrawiam.

  2. Siemasz. Co tu poradzić... Musisz spojrzeć na całą sytuację z dystansu, na chłodno. Dałeś się oszukać już na początku tej kobiecie. Udawała, że jest zdrowa. Zataiła bardzo poważny problem, myśląc tylko o sobie, o tym że jej pomożesz, nie przejmując się, jakie dziadostwo na Ciebie ściąga. Teraz na nią pracujesz, a ona znów pije. Powiedziałeś, że to będzie koniec jeśli wróci do picia, ale słowa nie dotrzymałeś. Z tym chyba sam siebie oszukałeś. Naturalne dla Ciebie jest, że nie dotrzymujesz słowa i dajesz sobą manipulować? To nie jest Twoja żona, nie jest Twoje dziecko (w zasadzie prawie dorosły facet) i nie są Twoje problemy. Nie przyczyniłeś się do ich powstania i nie masz obowiązku ich rozwiązywać. Poznałeś tę kobietę zaledwie rok temu! I co z tego masz? Miłość, szacunek, wsparcie, ciepło rodzinne? Ja tam guzik wiem, ale wydaje mi się, że na początku miałeś nadzieje i bajkowe plany, a teraz masz tylko kłopoty. Stań z boku, wyobraź sobie, że jakiś Twój dobry kolega jest w tej sytuacji, co byś mu doradził?

  3. Witam. Leki przeciwdepresyjne to narkotyki z apteki. Podnoszą poziom "hormonów szczęścia" przez co na pewno wpływają na podejmowanie decyzji, bo człowiek w dobrym humorze inaczej się zachowuje niż ten smutny. Tak mają te leki działać. Powinno się je stosować w uzasadnionych przypadkach, gdy normalne funkcjonowanie jest bardzo uciążliwe albo niemożliwe, i oczywiście w połączeniu z terapią, albo raczej jako dodatek do terapii, bo tabletki zmieniają tylko chemię w mózgu, nie dotykając problemów emocjonalnych, konfliktów wewnętrznych, rozumienia siebie, poglądów, przekonań, relacji międzyludzkich i innych przyczyn zaburzeń psychicznych. Poza tym psychotropy tak jak inne narkotyki mają swoje skutki uboczne, czasami nieodwracalne. Jak nie trzeba, lepiej nie ruszać. Ale wiadomo, wypisywanie recept jest na rękę koncernom farmaceutycznym i dilerom detalicznym - psychiatrom, którym też skapuje grosik za wypisywanie konkretnych leków zaprzyjaźnionych firm. No i też łatwo jest leczyć takim sposobem - wypisanie recepty to chwila moment, a pacjent "załatwiony".

  4. Po co panikować i krzyczeć, przecież chodzi o mamę a nie jakiegoś potwora czy mordercę. Gdyby to się powtórzyło (chociaż wątpię) mogłabyś powiedzieć, nie wiem... "Cześć mamo, co słychać?" albo "Jezu! Nie strasz mnie tak!". Kto powiedział, że duchy muszą być straszne?

    Weź ze sobą dzieci do towarzystwa, zejdźcie na parter, posiedźcie tam trochę, włączcie muzyczkę, pobawcie się, posprzątaj czy cokolwiek, żeby się oswoić na nowo.

  5. Widocznie w taki sposób Twoja psychika odreagowuje śmierć bliskiej osoby. Dalej twierdzę, że nie ma się czym przejmować w związku z tymi przywidzeniami. Takie rzeczy się zdarzają. A co to jest to "dziwne uczucie że nikogo na dole nie ma"? Pisałaś, że boisz się zejść na dół, ale dalej nie wiem czego się boisz. Że znowu zobaczysz mamę? Babcie widziałaś raz, to i pewnie mamy więcej nie zobaczysz. Nie jesteś małym dzieckiem, żeby się bać pustego domu, ale chyba takie małe dziecko w Tobie siedzi. Może zapytaj tę małą Anie czego się obawia.

  6. Ja w duchy też nie wierzę, ale wiem, że mogą u ludzi pojawiać się halucynacje i przywidzenia. Bez przeprowadzenia diagnozy nie da się stwierdzić skąd to się wzięło, ale jeśli to był tylko ten jeden raz, nie ma się co przejmować. Takie rzeczy mogą się przydarzyć np. raz na całe życie i to wszystko. Nie zwariowałaś.

    Czego w takim razie się boisz? Sama nie wiesz czego? Tego że jesteś sama w domu? Co może się stać złego?

    Nigdy wcześniej nie zostawałaś sama w domu? Masz jakieś inne lęki?

    No i gdzie jest Twój mąż?

     

  7. Cześć. Współczuję straty mamy i tych nieprzyjemnych okoliczności, gdzie patrzyłaś jak się strasznie męczy. Bardzo mocno to przeżyłaś i przez dwa miesiące chyba jeszcze nie za bardzo Twój stan psychiczny zdążył się poprawić, bo wygląda na to, że cały czas dużo myślisz o mamie. Na tyle dużo, że aż Twoje myśli się w pewnym sensie zmaterializowały i zobaczyłaś ducha. Nic dziwnego, że się przeraziłaś, też pewnie bym się przestraszył. Musimy jednak zejść na ziemię i na spokojnie, racjonalnie ogarnąć tę sprawę. Czego tak w zasadzie się boisz? Obawiasz się, że duch mamy zrobi Ci krzywdę?

  8. Ale umiesz się uczyć nowych rzeczy, prawda? To i tego luzu, regulacji emocji i myśli też możesz się nauczyć. Żeby nie grzebać w internecie godzinami i nie szukać odpowiednich książek, co niekoniecznie dałoby zadowalające rezultaty, najlepiej chyba by było zgłosić się do dobrego psychologa na konsultację. Jak podchodzisz do takiego pomysłu?

  9. Może. Zmiany nie są takie łatwe, nawet te na lepsze. A co będzie lepsze dla Ciebie, zszargane nerwy i lepsze cyferki na koncie czy spokojne życie i mniej luksusów albo wręcz odmawianie sobie pewnych rzeczy, bez których da się żyć? Pieniądze czy zdrowie? No chyba że widzisz inne możliwości. Są w tej pracy osoby, które doświadczając tego co Ty potrafią sobie z tym radzić i nie ponoszą żadnego uszczerbku na psychice? Jest możliwe zachować tam pełen luzik i dobry humor?

  10. Cześć. Po 12 latach z jednym partnerem jest rzeczą jak najbardziej zrozumiałą, a może nawet normalną, że pojawiają się jakieś ciągoty do kogoś "świeżego". Nie bez znaczenia może być fakt, że Ciebie to naszło po urlopie macierzyńskim. Spełniłaś swoje biologiczne zadanie względem natury wydając na świat potomstwo, ale natura jest dosyć przedsiębiorcza, lubi dywersyfikować swoje udziały. Masz dziecko z jednym, to dlaczego by teraz nie zwiększyć szans na przedłużenie gatunku przez zmieszanie swoich genów z innym samcem w innym mini-środowisku. Tak to sobie natura kombinuje. Zasady społeczno-kulturowe, moralność, uczciwość są psychologicznymi regulatorami tych biologicznych mechanizmów i jak widać w życiu dookoła nie radzą sobie z tym perfekcyjnie. Trzeba mieć to na uwadze i okazywać sobie wyrozumiałość, ale oczywiście bez zbytniego folgowania sobie, zrzucając całą odpowiedzialność na biologię.

    Bardzo dobrze, że nie powiedziałaś swojemu o tej sprawie; nic dobrego by z tego nie wyszło. Co prawda nie zdradziłaś go po całości i taką zdradę emocjonalną facetom łatwiej jest wybaczyć niż seks na boku, to i tak lepiej zachować to dla siebie. Sama nabroiłaś - sama teraz posprzątaj. Jak widzę, głównie chodzi teraz o zrozumienie przez Ciebie swoich emocji, tak?

    Wiele rzeczy sobie dopowiadałaś, czyli duża część tego romansu toczyła się tylko w Twojej głowie. Dawałaś koledze jasno do zrozumienia, że jesteś otwarta na bliższą relację? Przedstawiałaś swoje oczekiwania, aktywnie dążyłaś do zacieśnienia więzi? Nie wydaje mi się, bo wiedziałaś cały czas, że masz w domu swojego chłopa, i to wywoływało w Tobie konflikt. Trochę chciałaś, trochę nie chciałaś. Zakładam, że kolega też wiedział jak wygląda u Ciebie sytuacja, dlatego zachowując trzeźwe myślenie nie wpierdzielał się tam gdzie nie potrzeba. Z mojego punktu widzenia można by nawet być mu wdzięcznym, że nie angażował się bardziej i Cię nie nakręcał.  

    • Jestem za to wdzięczny 1
  11. To nie do końca jest tak, że pozwalasz osobom z pracy kierować swoim życiem. Jeśli już ktoś kieruje naszym życiem, na ogół są to osoby z przeszłości, które swoim zachowaniem i sposobem traktowania nas "wdrukowały się" w naszą psychikę, i chociaż może ich już przy nas nie być, przeżycia z nimi związane stale mogą wywierać na nas wpływ. Twoje poczucie bycia niewystarczającą, niekompetentną i nieporadną nie zostało przekazane w genach, ktoś w pewien sposób musiał Cię tego nauczyć. Najskuteczniej robią to rodzice albo inne ważne osoby we wczesnym okresie naszego życia. W rodzinnym domu powinniśmy czuć się bezpiecznie, kochani, akceptowani i wspierani; Ty mówisz, że swoje bezpieczne środowisko miałaś w szkole, więc coś tu nie gra, jeśli głównie tam odnajdywałaś spokój.

    Sytuacje związane z pracą, które normalnie powinny wywoływać lekki lub umiarkowany stres, u Ciebie uruchamiają reakcje wręcz paniczne, nieproporcjonalnie duże w stosunku do rzeczywistego "zagrożenia", ale dla Twojej psychiki ma to jakiś sens; odczytuje dzisiejsze, wydawało by się niewielkie problemy przez pryzmat poważniejszych urazów z przeszłości, których logiczny umysł sobie nie uświadamia ze względu na ich bolesny charakter. Zamiast tego próbuje najwidoczniej tworzyć różne tłumaczenia, te scenariusze, przewidywania, żeby jako tako ogarnąć te sytuacje. Ciało takich sztuczek nie stosuje i po prostu odtwarza dawne przykre doświadczenia. Wrażenie oddzielania się od ciała jest mechanizmem obronnym, próbą ucieczki umysłu od doświadczania cierpienia. W takich momentach dobrze jest powrócić do swojego ciała, zwrócić uwagę na jego odczucia, skupić się na palcach, stopach, nogach, brzuchu, ramionach, mięśniach twarzy, na oddechu; zauważyć co się dzieje w Tobie i dookoła Ciebie, co widzisz, słyszysz i czujesz. 

    A tak ogólnie - jak sobie pomóc? Najlepiej rozpocząć psychoterapię. Obecnie jest nawymyślanych chyba ze 400 różnych nurtów psychoterapeutycznych, ale i tak najważniejszym czynnikiem leczącym jest dobra relacja terapeutyczna, odpowiednio długi kontakt z osobą, która będzie dla nas "bezpieczną bazą", zamiennikiem kochającego rodzica, przy którym możemy się otworzyć, doświadczyć i zrozumieć prawdziwe Ja, a także zweryfikować swoje stare, szkodliwe poglądy. Pisanie na forum nie jest w stanie tego zapewnić, i chociaż chciałbym pomóc, to drążenie tutaj tematu nie ma moim zdaniem sensu.

  12. Byłaś mocno związana z tatą?

    W pracy niestety często się zdarza, że trafiamy na jakieś Januszexy. Nie bierz do siebie tego, co tam się nieprzyjemnie przytrafiało i zapomnij o sprawie. Możesz ewentualnie współczuć tamtym ludziom, że są chorzy emocjonalnie.

    No dobrze... wiemy, że kiedyś byłaś odważna, zatem masz w swoim repertuarze tę postawę. Skoro udało się zrobić z odważnej dziewczyny bojaźliwą, to da się też zrobić odwrotnie. Musimy się tylko dowiedzieć skąd się wzięła ta zmiana na gorsze, co się pod nią kryje.

    Rozsadzanie od środka czujesz też fizycznie? Jakie to jest uczucie, gdzie się pojawia?

  13. Dlaczego dziwnie się czujesz opisując tu swój problem? Czyżbyś była nauczona radzenia sobie ze wszystkim sama? Brania odpowiedzialności na siebie? Tak to trochę wygląda. Martwisz się o pełnoletnie rodzeństwo, jakbyś była ich matką a nie siostrą, i to może nawet lekko nadopiekuńczą matką.

    Zachowanie siostry od razu skojarzyło mi się z pojęciem "korzyści wtórnych z choroby". Siostra najprawdopodobniej wykorzystuje wykreowaną przez siebie depresję do przyciągnięcia uwagi najbliższych, zapewnienia sobie opieki i współczucia. Może nakładać maskę osoby chorej na depresję, bo tak jest jej po prostu wygodnie. Wymiguje się od wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Być może Ty za często brałaś za nią odpowiedzialność i nie nauczyła się robić tego za siebie?

    Mogłabyś powiedzieć o sobie, że za bardzo się wszystkim przejmujesz? Jeśli tak, to dobrze by było się tego oduczyć.

  14. Ja zdjęć nie potrzebuję, wierzę na słowo, że nie grasz w pornosach. A jak te osoby oceniały podobieństwo? Dlaczego partner nie chce nikomu tego pokazać, jak to tłumaczy?

    Może gdy spotkacie się towarzysko ze znajomymi, pokazałabyś tamten materiał do oceny jako ciekawostkę, mówiąc, że to ktoś inny a nie partner wysunął takie podejrzenia w formie żartu, i niech powiedzą co o tym myślą w obecności partnera. Jakoś trzeba mu uświadomić, że ma problem z uczepieniem się swojej fantazji. Później może będzie trzeba to leczyć, ale póki nie widzi problemu, nic z tym nie zrobi.

    Wcześniej wszystko było w porządku, nie był zbyt zazdrosny, nie miał podobnych urojeń?

  15. Sytuacje stresowe różnie wpływają na ludzi. Ciało może zareagować np. przyspieszonym biciem serca, poceniem się, bólami brzucha, biegunką, wymiotami, omdleniem, napięciem mięśniowym czy zaburzeniami wzroku lub słuchu właśnie. Psychika też reaguje na różne sposoby; można uciekać albo atakować, poddać się, uniżać, kokietować, przymilać się, i z tego co piszesz, można też dostać głupawki. Wiele mechanizmów obronnych jest wykorzystywanych w sytuacjach zagrożenia, każdy jakieś tam swoje ma, Jedne są przystosowawcze a inne nie.

    Czy normalne jest tracenie kontroli nad swoim zachowaniem i działanie na własną szkodę? Nie jest.

    • Jestem za to wdzięczny 1
  16. Cześć. Masz pewność, że to z TOBĄ zaszła w ciążę? Gorąco zachęcam do zrobienia testów DNA na ojcostwo, żebyś przypadkiem nie wychowywał i nie płacił na cudze dziecko, w które być może zostałeś wrobiony. Znasz tę kobietę dopiero 5 miesięcy, można więc śmiało powiedzieć, że bardzo mało ją znasz. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby się okazało, że jest przebiegłą oszustką, manipulatorką polującą na jakiegoś wrażliwego faceta, który będzie spełniał rolę bankomatu i nie robił przy tym problemów. Może Twoja zazdrość nie jest chorobliwa, ale właśnie bardzo zdrowa i dobrze skalibrowana. Świadomie możemy nie zdawać sobie sprawy z pewnych rzeczy, ale nasze głębsze części mózgu często dobrze wiedzą o co chodzi i wysyłają nam wyraźne komunikaty wyrażone w emocjach i przeczuciach.

    5 miesięcy znajomości, gwałtowna miłość, dziecko, wyjazdy w delegacje, oziębłość emocjonalna, podejrzenia o zdradę. Zbytnią brawurą byłoby stwierdzenie, że kobieta na pewno zdradza, ale jak dla mnie bardzo mocno tym właśnie pachnie.

    Na koniec podsyłam ładną piosenkę  https://www.youtube.com/watch?v=MkCOxFayF04

    "(...)być kobietą, bo kobiety są występne i zdradzieckie... Być kobietą, być kobietą - oszukiwać, dręczyć, zdradzać nawet, gdyby komuś miało to przeszkadzać."
     

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.