Tyle, że nie raz się wygadywałam i też nie czuję się dobrze. Wczoraj wieczorem byłam tak zdołowana, że nie miałam chęci wychodzić z pokoju. A dziś obudziłam się o 10:30, a z łóżka wstałam po 12:00.
Nie wiem co o sobie myśleć. W środku czuję się przygaszona, na zewnątrz zakładam maskę "szalonej", ale czuję, że nie utrzymam tego długo. Jak myślę sobie tak o tym wszystkim to boli mnie głowa, chce mi się płakać i mam nerwobóle między piersiami.
Nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak czy z rzeczywistością
W sumie zaczęło się dziać nie najlepiej gdy nie mogę znaleźć pracy i, że boję się że obleję egzaminy na studiach. Jestem na pierwszym roku. A za każdym razem niektórzy z mojej rodziny pytają się jak idzie mi szukanie pracy. Mam dość mówienia ciągle, że się rozglądam.
Czegokolwiek nie zrobię to się pieprzy, jak się wali to i wszystko. Aktualnie studentką jestem. Mam egzaminy i nie idzie mi nic do głowy i to też mnie dobija, Wszystko mnie dobija. Nie mam ochoty rozmawiać o tym z terapeutami. Nic mi nie poradzą na inteligencję, żeby dobrze to zdać.
Nie wiem co o sobie myśleć i co zrobić. Nie mogę znaleźć pracy, nic mi nie idzie. Nie wiem nawet w czym jestem dobra. Cokolwiek zrobię lub czego się nie dotknę to jest źle. Mam dość już samej siebie.