Skocz do zawartości

Czyżby wypalenie ?


Jurek

Polecane posty

Witam,

jestem dwudziestoletnim studentem, można powiedzieć, że "dopiero" zaczynam studiować, bo kończę pierwszy rok. Przechodząc do problemu, w ostatni wtorek doznałem silnego zwątpienia. Miewałem takie stany ale to były błahe drobnostki; szybko przychodziły i równie prędko odchodziły. Jednak tamten stan sprzed kilku dni różnił się stanowczo. Trwał praktycznie przez kilka godzin,  w tym czasie zacząłem rozmyślać o moim pobycie na tych studiach. Doszło do mnie, że w pierwszym semestrze pałałem chęcią do nauki, a w obecnym ta chęć się zmniejszyła (ten semestr jest znacznie cięższy od poprzedniego, mamy również przedmioty do których ciężko się przygotować). Ogarnęło mnie coś w rodzaju  smutku, że po prostu już nie dam rady. Zastanawiałem się czy po prostu tego wszystkiego nie rzucić i może nauczyć się jakiegoś zawodu. Obawiam się że odpadnę  ze studiów i w tedy będzie kiszka, ale chyba gorszy stres mam, że nie dam sobie rady teraz i że będę musiał wsiąść warunek (już na pierwszym roku...) albo ogólnie nie zdam i będę musiał powtarzać cały rok. Ewentualnie, kiedy ukończę te studia to będę zwykłym szaraczkiem na rynku pracy (i całe pięć lat nauki na marne). Od siebie mogę jeszcze dodać, że nie mam zbyt dużej pewności siebie.

Oprócz tego miałem jeszcze coś w rodzaju retrospekcji z życia, kiedy popełniałem błędy/coś mi nie wychodziło.  Głupio się przyznać ale w pewnym momencie popłakałem się. Nie było to lamentowanie, tylko parę łez (dopiero w tedy poczułem ulgę oraz te myśli stopniowo się wyciszały, aż odeszły)

Chciałbym się dowiedzieć, czy to są jakieś objawy wypalenia, czy po prostu brak wiary w swoje możliwości ? Jak mogę sobie z tym poradzić ?

Z wcześniejszymi stanami nie przejmowałem się bo to były tylko przelotne myśli, które pojawiały się w trudniejszych chwilach. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Zwracam się z podobnym problemem. Mam 26 lat, od 8 miesięcy jestem na stażu (900 zł od urzędu + bonus pod stołem, więc pieniądze niewielkie), wykonuje zawód zaufania społecznego - jest lekarzem weterynarii. Niestety jestem coraz bardziej skłonna to rzucić. Przerasta mnie odpowiedzialność związana z tą pracą, duża ilość potrzebnej (a brakującej mi) wiedzy. Właściciele zwierząt często nie są łatwymi klientami. Praca związana jest z dużą ilością stresu - czy dobrze zdiagnozowałam, czy terapia przyniesie skutek, czy właściciele będą zadowoleni, czy zrobiłam wszystko co mogłam, za co tym razem opieprzy mnie szef itd. Stres z samego faktu że jestem odpowiedzialna za zdrowie i życie żywych istot, stres spowodowany presją ze strony właścicieli (tanio, szybko i skutecznie) i stres zwiazany z presja ze strony szefa (zebym jak najszybciej zdobywała doświaczenie i kompetenecje, ale najlepiej w pojedynke i z powietrza). Od 8 miesiecy mam problemy żołądkowo jelitowe (biegunka na tle stresu, odruch wymiotny przed wyjściem do pracy), włosy wychodzą mi garściami, nie mam sił na nic.

Czuję się jak w pułapce. Z jednej strony czuję jak ten staż (praca) wyniszcza mnie psychicznie i fizycznie, a z drugiej nie mam jaj by zrezygnować.
Rozmawiałam kiedyś z mamą, powiedziałam jej że w kryzysowym momencie chciałam składać CV do pracy w księgarni (jedynym warunkiem żebym mogła przerwać staż bez konsekwencji finansowych jej podjęcie zatrudnienia w oparciu o umowę o pracę). Powiedziała, że chyba oszalałam, że nie ma mowy, nie po to studiowałam. Bardzo się tym zestresowałam, bo poczulam, że w razie kiedy naprawdę już nie będę miała sił dłużej tego ciągnąć, to nie znajdę w mamie oparcia.

Z drugiej strony – co ja mam robić? Nie mam żadnych innych kwalifikacji, nie znam biegle nawet pakietu Office, nie ogarniam faktur itd.
Jestem zła na siebie, że jestem taka słaba. Że nie jestem jak koleżanka z pracy, która jest świetnym lekarzem.
Że nie jaram się weterynarią. Że nowe metody badań mnie nie ekscytują a przerażają – czy dobrze je wykonam, czy będę wiedziała kiedy wykonać, czy nie naciągnę właścicieli na niepotrzebne koszty?
Boję się, że jak zrezygnuję, to nie będę atrakcyjna dla narzeczonego i dla naszych znajomych. Że nie będą chcieli mieć w swoim gronie takich złamasów i porażek życiowych jak ja.

Nie czuje się w ogóle lekarzem weterynarii. Nie chcę nim być. Przerasta mnie odpowiedzialność, ilość rzeczy które trzeba ogarniać. Jestem za głupia na to albo zbyt leniwa, może za bardzo cenię sobie pracę „od-do” i życie prywatne po pracy, spokój. Nie mogę jednak zrezygnować, bo tyle lat studiowałam, tyle osób wspierało mnie finansowo i duchowo. Wiem, że sprawię tym zawód mamie, cioci która wspierała mnie finansowo, wielu znajomym (niektórzy może będą się cieszyli, że „Anna wymiękła, wielka pani weteryniarz”). Będę NIKIM. Szarym człowieczkiem. Sprawię zawód sobie. Że niby byłam taka super, taka mądra i ambitna, a teraz co?

Obiecałam narzeczonemu, że wytrzymam dwa lata i wtedy wydam werdykt, czy chcę sie tym zajmować czy nie. Ale nie wiem czy dam radę tak długo.

Marzę czasem, że na coś zachoruję, dostanę L4 i nie będę musiała iść do tej pracy.
 

Czekam aż ktoś mi pozwoli zrezygnować. Wręcz rozkaże.
Czy to wypalenie? Co mogę z tym zrobić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • SKOCZ DO: 
    Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>

  • PODCASTY.jpg

  • Wpisy blogu

    • 0 komentarzy
      Ludzie chętniej próbują z kimś nowopoznanym, niż sprawdzają nowe sposoby budowania relacji, bo łatwiej jest wymienić partnera, niż skorygować własne postępowanie i przepracować coś w sobie. Jeśli chodzi o małżeństwa, w Polsce coraz częściej okazuje się, że do dwóch razy sztuka. 
       
       
    • 0 komentarzy
      Plotka. Złośliwcy powiadają, że bywa to rodzaj przemocy pośredniej – dokuczania komuś okrężną drogą. Trochę straszne, bo – powołując się na dokument „Dylemat społeczny” – fake news roznosi się w sieci sześć razy szybciej niż fakt. Najwyraźniej rzeczywiście plotki są jak chwasty w ogrodzie; nawet jeśli zrywamy je, nowe rosną prędko. Czasami bywają to chwasty wyjątkowo toksyczne, bo używa ich się chociażby do mobbingu, gnębienia kogoś w miejscu pracy lub w związku z wykonywanym przez niego zajęciem. Na szczęście nie wszystkie plotki są takie złe. Na przykład ktoś kiedyś rozpowiedział, że podobno odziedziczyłem hotel. Kto by pomyślał, jak nagle i drastycznie może wzrosnąć atrakcyjność człowieka... 😆 Tak czy inaczej, uważajmy z tym plotkowaniem i pamiętajmy: plotka niewiele mówi o danej osobie – znacznie więcej o człowieku, który w nią wierzy. Miłego dnia.
    • 0 komentarzy
      Kolejny podcast z cyklu psychologia relacji bez cenzury: 10 zjawisk, które psują związki. Psychologia miłości w kontekście czynników, które mogą zakłócić lub nawet przyczynić się do zakończenia relacji. 
       
       
       
    • 0 komentarzy
      Kiedy ostatnio dane ci było doświadczyć głębokiego relaksu, któremu towarzyszy stan błogości, poczucia harmonii wewnętrznej i kojącego spokoju? Mam nadzieję, że miewasz takie odczucia nierzadko. Jeśli jest jednak inaczej, rozważmy, co można zrobić, aby sytuację poprawić. Wersja audio poniżej, a wersja tekstowa tutaj.
       
       
    • 0 komentarzy
      Nadciąga weekend i być może niektórzy poświęcą chwilę albo dwie na jakiś serial. Nie mam na to za dużo czasu, więc wolę za często do tego typu produkcji nie zasiadać, bo niekiedy ciężko oderwać się. Wstrzemięźliwość we wszystkim – nawet we wstrzemięźliwości, więc robię wyjątki. Jako psycholog cenię barwne postacie, interesujące relacje i tym samy interakcje między bohaterami. Dramaturgia, wątki psychologiczne i niecodzienny obyczajowy kontekst też mają znaczenie. Jeśli zatem ktoś podziela sympatię do takich klimatów, może sięgnąć po „Po złej stronie torów”. Fabuła wciąga, ale jest to zarazem studium głęboko dysfunkcyjnej rodziny, która próbuje sobie radzić w obliczu splotu fatalnych okoliczności. A charaktery poszczególnych postaci zdecydowanie tego nie ułatwiają. Pierwszy sezon jest fenomenalny, natomiast pomimo słabszej jakości sezonu trzeciego, nawet tam dochodzi do takich scen, które wstrząsają nami na tyle mocno, że aż przydałyby się pasy bezpieczeństwa. Mocne. Podobało mi się. A Wy co polecacie?


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • 05e7f642-357a-49b3-b1df-737b9aa7b7a1.jpg

  • SKOCZ DO:

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  •  
  • Podcasty i filmy o psychologii

  • Książki o rozwoju osobistym i psychologii

    83eaf72d-ea6e-4a48-ab5f-9aefa9423f3d.jpg

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.