Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Mariolinka

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Mariolinka

  1. Witam serdecznie. Spróbuje po krótce przedstawić swoją przeszłość, aby nakreślić jakiś obraz. Mam 21 lat, za sobą uzależnienie od kodeiny, marihuany, nadużywanie i przygody również z innymi narkotykami, terapię grupową, terapię indywidualną, szpital psychiatryczny, nerwobóle. Wszystko to mniej więcej zaczęło się od 15 roku mojego życia. Duże problemy rodzinne (najbliższa rodzina), między innymi alkoholizm, niepełnosprawność umysłowa. W wieku 18 lat wyprowadziłam się od rodziców. Od tego momentu dwa razy próbowałam wrócić na terapię indywidualną z psychoterapeutą, jednakże kwestia mieszkania za granicą i braku środków finansowych, na chwilę obecną uniemożliwia mi powrót na regularną terapię. Mniej więcej pół roku temu kiedy ostatni raz miałam do czynienia z terapeutą usłyszałam możliwość depresji, choroby dwubiegunowej lub nieprzepracowanych problemów z przeszłości. W mojej opinii z przeszłością w miarę się już „pożegnałam”, chociaż na pewno są jeszcze rzeczy do przepracowania. Wydaje mi się, że nie ma to jednak aż takiego wpływu na to co się dzieje ze mną. Bardzo długo po ukończeniu szkoły, poza pracą, imprezowaniem i spaniem, nie robiłam w swoim życiu nic (wtedy usłyszałam od terapeuty - stany depresyjne). Ostatnie pół roku bardzo się zmieniło, odzyskałam chęci do starych pasji, odkryłam nowe, staram się być aktywna, mam partnera. Jednakże w mojej głowie jest tak samo źle jak było wcześniej (ludzie mi mówili, zmuś się, znajdź zajęcie, będziesz się czuła lepiej - tak nie jest). O zrobienie czegoś muszę ze sobą dosyć dużo walczyć, mimo tego, że potem i owszem odczuwam jakąś satysfakcję i radość. Niestety często jak „nie muszę walczyć” - robienie czegoś wywołuje natrętne myśli, natrętne zachowania, tak że ja już nie chcę robić tych rzeczy ale muszę je robić bo nie mogę przestać. Natrętnie układam w swojej głowie przez kilka godzin swój plan dnia, cały czas go powtarzając, mimo, ze oprócz pracy, jedzenia i spania, nie zawiera on niczego. W trakcie weekendu to samo - niezliczoną ilość razu muszę powtórzyć plan dnia, żeby w ogóle do czegokolwiek się zabrać. Mam problemu w ustępowaniu w relacji z partnerem, wszystko musi być po mojemu, porządek w domu tak jak ja chcę (niekoniecznie super pedantycznie, rzeczy po prostu muszą być, tam, gdzie ja chcę), kiedy coś idzie nie według mojego planu czuje się fatalnie. Nastrój waha mi się z super pozytywnego, na bardzo depresyjny, czasem w ciągu dnia kilka razy, czasem jeden z nich trwa kilka dni. Poczucie takiego odrealnienia, czasem czuje się jakbym patrzyła gdzieś z boku na siebie, albo nie mam pojęcia jak to się stało, że jestem tu gdzie jestem (np czemu jestem w innym kraju), muszę przywoływać do siebie wspomnienia, żeby zrozumieć co się dzieje. Mam wrażenie, że niczego nie potrafię zrobić normalnie, wszystko zamienia się w obsesję. Czasem mam wrażenie, że moja głowa eksploduje od tego ciągłego myślenia. Pojawiły się też zaburzenia odżywiania, mianowicie podejrzewam uzależnienie od cukru nad którym pracuje - doszło do intencjonalnym wymiotowaniu po zjadaniu dużych ilości słodyczy. Dodatkowo nerwobóle serca, samookaleczenie się. Prawdopobnie nie ma to większego ładu i składu ale coś wewnątrz mnie nie ma już siły. Chciałam już wielokrotnie po prostu zapisać się do psychiatry i poprosić o tabletki. Ale wiem, że to tez nie jest rozwiązanie. Moje pytanie, czy z tego co napisałam, można wysunąć jakąkolwiek teorię? Często też mam poczucie, że to sama przed sobą zmyślam, że tylko użalam się nad sobą… Nie mam pojęcia co ze sobą robić, czy powinnam spróbować udać się na psychoterapię? Czy to może być jakaś choroba do leczenia farmakologicznego? Będę wdzięczna za każdą wskazówkę. Pozdrawiam serdecznie.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.