Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Moonnii

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Moonnii's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Tylko widzi Pan, Pan jest w trochę lepszej sytuacji bo Pan widzi problem. Wie Pan że potrzebuje Pan pomocy psychologa. Myślę że jeśli by Pan chciał moze udało by się załatwić psychologa na NFZ. Niestety ale taka terapia kosztuje ale myślę że warto jeśli ma się dla kogo życzę Panu wszystkiego dobrego i samych szczęśliwych dni bez złości 🙂 bo życie jest za krótkie żeby je marnować na nie potrzebne kłótnie
  2. Witam, Mam na imię Monika i mam 30 lat. Pisze tutaj bo już brakuje mi sił. Jestem w ponad dwu letnim związku i czuje się wykończona psychicznie. Partner zawsze dominował w związku, na początku nie przeszkadzalo mi to ale z czasem chciałam też mieć swoje zdanie na jakiś temat albo żeby coś było tak jakby ją chciałam. I wtedy właśnie się zaczęlo...wkurza się na mnie o wszystko. Mam zły dzień i nie przywitam go z uśmiechem jak wraca z pracy o potrafi już być o to zły, najwcześniej się wtedy obraża i już się do mnie nie odzywa, próby porozmawiania z nim kończą się tak że nie odzywa się do mnie. Czasem wszystko jest go w stanie wyprowadzić z równowagi. Np. ostatnio poprosiłam go tylko żeby skończył 30minut wcześniej prace bo nie zdążymy na ważne umówione spotkanie to powiedział że nie, więc po chwili ponowilam swoją prośbę i wtedy zaczęła się awantura zaczął mnie wyzywać od pierdolonych pizd, kazał sobie szukać nowego mieszkania, pakował moje rzeczy, obrażał, wyzywał po czym wszystko było moja wina bo ja tylko mam o wszystko pretensje i wszystkiego się czepiam. Najgorsze jest to że on nie widzi w sobie w ogóle winy uważa że robi tak bo ja go prowokuje do tego. Obwinia mnie za wszystko i uważa że powinnam się leczyć u psychologa. Niestety mnie bardzo łatwo zmanipulować i takie ciągle gadanie jego sprawia że ja już tak myślę że chyba jestem taka beznadziejna i prowokuje go do tego. Dodam że mam stwierdzono u mnie autyzm, dopiero rok temu, nie leczyłam się ani nie chodziłam na żadne terapię, widzę teraz w dorosłym życiu że mam ogromne problemy z kontaktami z ludźmi, nie rozumie ironi, żartów, po całym dniu jestem tak przebodzcowana że nie mam siły że uśmiechać. Mówiłam to mojemu narzeczonemu ale on uważa że to tylko wymówka. Kiedy tak mnie wyrzuca, mówi przykre słowa i wyzywa zamykam się w sobie i nie umie się już otworzyć na niego. Co powoduje u niego jeszcze większa złość. Brakuje mi stabilizacji, poczucia bezpieczeństwa. Tego żeby on też przeprosił, porozmawiał, przyznał się do winy. Każda próba rozmowy na ten temat kończy się tym że to moja wina a on jest bez winy. Czuje się już wykończona psychicznie, nie chce tego związka kończyć ale nie wiem co już mam robić. Kiedy ma dobry czas między nami jest na prawdę cudownie. Ale już brakuje mi pomysłów jak do niego mam dotrzeć i co mam robić żeby było dobrze. Prosiłam żeby poszedł do psychologa, po roku poszedł ale psycholog nie przyznał się do tego, powiedział jej to tak jakby to ja przez to że się czepiam ciągle o coś on już nie wytrzymuje nerwowo i dlatego tak robi. Chciałam zapisać nas na wspólną terapię żeby on zrozumiał mnie o co mi chodzi i może ja wreszcie się dowiedziałam o co tak na prawdę chodzi mu. Proszę o pomoc, rady jak mam z nim postępować i co robić.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.