Będąc szczerym wydaje mi się, że nikt się mną nie przyjmuje. Znajomi piszą tylko wtedy kiedy czegoś chcą , nigdy nie pytają się co u mnie, jest im obojętne czy jestem czy mnie nie ma , rodzice to temat skomplikowany , mama zawsze pomocna, zawsze we mnie wierzyła i pomagała ale mnie nie rozumie , o tacie nie chce dużo mówić , można powiedzieć, że jest nieobecny z powodów zdrowotnych. Wiem ,że powiniem poszukać nowych znajomosci, niestety nie jest to takie proste , zawsze ciężko przychodziło mi nawiązywanie kontaktów z innymi. Jestem okropnie nieśmiały a sprawy napewno nie ułatwia to, że mieszkam na odludziu, do najbliższego miasta mam 30km. Próbowałem przez pół roku sam siebie pozytywnie nastawiać, jak mówisz, polubić siebie, ale z czasem jest tylko gorzej. Pisząc to nie liczę na nic wielkiego, nie oczekuję cudów, po prostu chciałbym się komuś wygadać i może poczuć się odrobinę lepiej.