Mam 50 lat i od 10 lat jestem w związku partnerskim, 4 lata temu dowiedziałam się, że mój partner od samego początku prowadził podwójne, a nawet potrójne życie równocześnie z naszym. Było rozstanie, powrót, próba naprawy związku. Od 4 lat rozstawaliśmy się już kilkakrotnie, partner cały czas zwala winę na mnie, bo go kolejny raz przyłapałam na oszustwie i udowadniałam mu, że mimo iż obiecywał mi, że nie ma kontaktu z tamtymi kobietami cały czas do nich pisał i się z nimi spotykał. Ostatnia awantura była o to, że przejrzałam jego telefon i zadałam mu pytanie o pewne smsy, nie związane ze zdradą, ale zaniepokoiły mnie i chciałam się dowiedzieć o co chodzi. Zostałam zwyzywana od konfidentów, on niby chce spokoju a ja prowokuję jego byłe kochanki i generalnie to że mnie zdradzał lezy po mojej stronie. Teraz gdy już definitywnie nie chcę ratowac tego związku, bo zwyczajnie nie mam już siły zaczał mnie straszyć i szantażować, że mnie zniszczy. Mam myśli samobójcze, nie mam już siły żyć, nie mogę znieść tego człowieka, mam chyba już nerwicę, czuję do siebie wstręt, że pozwoliłam się tak długo oszukiwać, nie mogę poradzić sobie z tym co mi ten człowiek przez ostatnie 4 lata robił, ztymi kłamstwami, tymi zarzutami, że ja jestem wszystkiemu winna, że ja prowokuję jego kochanki.
W jaki sposób odejśc od tego człowieka, jak się uwolnić CZy ze mną jest coś nie w porządku, czy to ja mam coś z głową i powinnam się leczyć, byłam u psychiatry otrzymałam leki, ale nie jestem po nich spokojniejsza, cały czas mam myśli że nie dam już rady, że nie chcę żyć, boję się że w końcu coś sobie zrobię.
