Witajcie.
Mam 40 lat. Moi rodzice pili. Zawsze byłam zamkniętym w sobie dzieckiem i chyba zostało mi do dzis. Byłam w dwóch związkach ale od kilku lat jestem sama i niech tak zostanie. Pierwszy partner pił za dużo a ja nie toleruje alkoholu więc się rozeszliśmy. Nie rozumiał mojego problemu. Do tego wtedy miałam ciężką nerwice lękową, potrzebowałam wsparcia że wszystko będzie dobrze a zamiast tego ciągle słyszałam Weź się w końcu w garść, po czym zaczynałam płakac. Poczułam ulgę gdy się rozeszlismy.
Po kilku latach koleżanka poznała mnie z kolegą swojego partnera. Od początku mówiłam że nie planuje żadnego związku ale gdy się spotkaliśmy i poszlisy do kina, potem w domu on pisał mi SMSy ze mnie kocha. Nie potrafilam zerwać kontaktu bo nie chciałam go zranić.
Szkoda ze dopiero później dowiedziałam się że on ma schizofrenie, za sobą kilka pobytów w szpitalu i potrafił nie brać leków. Przyjeżdżał do mnie nie zapraszany a mieszkałam z rodzicami. Oni się stresowali i ja też tymi wizytami.
Od roku nie mam z nim kontaktu sam zerwał kontakt, bo miał jakieś halucynacje ze go okłamuje itp mimo że byliśmy tylko przyjaciółmi nic nas nie łaczylo w sensie sprawy łóżkowe.
Jestem sama i niech tak zostanie. Już nie wierzę że poznam normalnego człowieka.. Zresztą ja sama leczę się psychiatrycznie na nerwice lękową a w lipcu zaczynam psychoterapię.