Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

julietinchains

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

julietinchains's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Cześć, pewnie powinnam zacząć od przedstawienia się, przywitania, bo jestem tu nowa, ale nie mam do tego głowy. Wybaczcie, może innym razem. Mój najlepszy przyjaciel i chłopak (w jednej osobie) miał trudne dzieciństwo (dom dziecka, rodzina zastępcza, pogotowie opiekuńcze, rodzina wielodzietna), które wpłynęło na to kim jest teraz. Wiem, że to brzmi jak banał, bo to oczywiste, ze tak jest, ale jak z nim jestem, widzę masę zniekształceń poznawczych w jego zachowaniu i szlag mnie trafia. Sama jestem obeznana z tematem psychoterapii, obecnie nawet jestem w trakcie poznawczo-behawioralnej, która w końcu jest tą trafioną. Ale nie o mnie miało być. Ostatnio przeraziło mnie to, co opowiadał. Że wracał z zajęć, w słuchawkach wszedł na pasy i jaka kobieta zatrzymała się dosłownie kilka cm od niego. Ja panikuję, bo on często tak ma- idzie w słuchawkach i na nic nie patrzy i w końcu to się źle skończy. A on? On bardziej miał wyrzuty sumienia, że ta kobieta miałaby kłopoty gdyby co się stało. I stwierdził, że on i tak się przejmuje bardziej bliskimi - ich zdrowiem i bezpieczeństwem (np. idziemy przez pasy, ja gadam i na niego patrzę, nie skupiam się na reszcie, a on mnie zatrzymuje, bo pasy i samochód jedzie; a ja widzę, że samochód jest dopiero na zakręcie, przeszlibysmy 3x) niż swoim. Jakis czas temu rozmawialismy i on narzekał, że go boli x , a ja skojarzyłam, że to nie pierwszy raz i mówię, że przydałoby się zrobić badania. Zbył mnie, że jego ojciec ma to samo i żyje, a on jest młody i jeszcze nie jest źle. A ja wariuję. Z tego co wiem, może chodzić o to, że przez życie z rodzeństwem nauczył się, że czas poswięcany tylko jemu jest ograniczony albo w ogóle go nie ma, bo zawsze cos/ktos jest ważniejsze. Nie chcę i nie mogę bawić się w terapeutkę. To nie moja rola, wiem. Tylko co mogę zrobić, żeby mu pomóc? Ktos mi doradził, że skoro mam na niego duży wpływ, może powiedzieć , że się po prostu martwię, że nie wiem , co by było gdyby miało go nie być. Że mnie posłucha. Tylko, że znam go, wiem, że to będzie miało efekt tymczasowy. Co Wy na to? Z góry dziękuję za wszystkie pomocne odpowiedzi :)
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.