Cześć wszystkim
Mam ogromny problem z matką alkoholiczką
Odkąd pamiętam zawsze lubiła sobie wypić, a dość często zalać się w trupa. Wychowywała mnie praktycznie babcia, bo mama wolała imprezować a ze swoim mężem się rozwiodła
Tak więc żyłyśmy we trzy. Były momenty, ze mama nie piła. Czasem dłuższe (nawet kilka lat) czasem po odwyku potrafiła w ten sam dzień się napić.
Za każdym razem jej pomagałam. Jeździłam do szpitala, wspierałam dobrym słowem. Ona wtedy była miła, bo wiedziała ze tak może mnie urobić. Ja jeździłam kupowałam jej co tylko chciała. A gdy wracała do domu dalej robiła swoje
We wszystkim byłam jej pomocna
Gdy nie chodziła do pracy to załatwiałam L4 żeby ja z pracy nie zwolnili. Jeździłam po lekarzach
A co najważniejsze cały czas miałam w głowie, ze muszę koniecznie jej pomóc, bo to moja mama i nie wypada żebym jej nie pomogła
Ok dwa miesiące temu wyszła z ośrodka gdzie była pół roku
Oczywiście ja dobra córka robiłam jej paczki, czekałam na każdy jej telefon. Ona była cała w skowronkach jak odbierałam
No i nastał jej powrót do domu. Ja od razu miałam ataki paniki, jak to będzie czy się znowu nie napije, czy zmieni podejście do życia
W międzyczasie planowałam wesele
Cały czas myślałam: będzie fajnie wyjdzie z odwyku, pomoże mi szykować do wesela. W końcu jedyna jej córka wychodzi za mąż.
No i teraz przechodzę do sedna.
Ślub ma się odbyć za pare dni. Ale jak to ona na pierwszym miejscu postawiła alkohol i znowu zaczęła pic. Znowu zaczęło się piekło w domu i w mojej głowie
Z jednej strony pragnęłam żeby była No moim ślubie, tak teraz nie chce jej tam widzieć
Obrzydziła mi całe życie
zmagam się teraz napadami lęku, nerwicą. Zamiast przygotowywać się do ślubu to myślę o tym czy coś jej się nie stanie przed ślubem
Nie umiem sobie z tymi emocjami poradzić. Czasem sobie myśle ze lepiej by było jakby odeszła. To są straszne myśli, ale z drugiej strony koją moje rany
Podjęłam już kroki aby wyleczyć się od niej, ale jeszcze dużo pracy przede mną.
Zawiodła mnie kolejny raz, ale tym razem ostatni. Przysięgłam sobie, ze tym razem się nie poddam. Uwolnię się od jej alkoholizmu raz na zawsze
Mam tylko nadzieję, ze nic ani nikt mnie nie złamie przy dążeniu do mojego upragnionego spokoju ducha
Pozdrawiam