Wegetacja....?

[Finola]

Moje życie przestało istnieć..... ale może zacznę od początku.

Od zawsze byłam starszą siostrą.... kiedy mama zachorowała na raka wiedziałam, że wkrótce będę musiała zająć się chorym bratem. Wtedy byłam jeszcze mężatką, chociaż nasze małżeństwo od lat było hipokryzją. 6 lat temu nie wytrzymałam i odeszłam, rozwiodłam się. Poznałam kogoś nawet, dużo pracowałam, do śmierci mamy było prawie idealnie. Dopiero wtedy zaczęłam zauważać, że związałam się z narcyzem. Musiałam zmienić pracę .... całe życie. Zostałam opiekunem prawnym. Mój partner bardzo nalegał żeby zamieszkać razem. Zgodziłam się, chociaż miałam wiele wątpliwości, niestety słusznych. Pomimo, że byliśmy ponad 3 lata w związku wszystkich utrzymywał w przekonaniu, że jest singlem, nawet swoją rodzinę. Kiedy zauważyłam pierwsze kłamstwa, konto na portalu randkowym zakończyłam związek. Dotarło do mnie, ze byłam tylko mieszkaniem i kontem w banku, czasem kochanką, ale nikim więcej. 

Od tego czasu mijają dwa lata. Moje życie to praca, dom, praca....  Nie mam czasu na znajomych, moje życie toczy się od posiłku do posiłku i od szpitala do szpitala. Pandemia tylko pogorszyła sytuację. Na co dzień jestem uśmiechnięta, pogodna, towarzyska.... wchodząc do domu zdejmuję maskę. Czasem mam dość...... udawania, sztucznego uśmiechu.