Skocz do zawartości

Problem z chodzeniem na lekcje


Polecane posty

Cześć. Co o tym myślicie? 
Uwielbialam swoje gimnazjum,kochałam do niego chodzić,uczyć się. Miałam świetne oceny,zapał do nauki, fajne koleżanki, tytuły laureatów dwóch olimpiad gimnazjalnych. Nic nie sprawiało mi problemu. Nie umiałam pogodzić się ze zakończeniem gimnazjum,bardzo plakalam przez całe wakacje. Uparłam sie, że chce iść do liceum dwujęzycznego z rzadkim językiem w innym mieście (Katowice),bo bardzo kochałam się to uczyc. Trafiłam tam po ostrej selekcji na egzaminach wstępnych,ale szkoła kompletnie mnie rozczarowała. Byla to szkoła bardzo specyficzna,do której ciezko bylo sie przyzwyczaić osobom z Katowic czy ze Śląska,a co dopiero osobie spoza regionu. Poza tym, prawie wszyscy znali się już wcześniej z gimnazjum dwujęzycznego znajdującego się w tym samym budynku. Bylam jedna z 6 osob,które były spoza tego gimnazjum. Nikogo nie znałam, czulam sie obco,niekomfortowo. Bylam z daleka od domu, wypłynęłam na "głęboką wodę" od razu po szoku,jakim był dla mnie koniec gimnazjum. Dodatkowo, moja naiczycielka polskiego,ktora najpierw zachwalała moj styl pisania i zaczela mnie przygotowywac do olimpiady polonistycznej,nagle na forum klasy stwierdzila,ze jednak nic nie umiem i nie powinnam startować w konkursie. Postanowiłam zmienić liceum na szkole w moim mieście. Jest to jedno z najlepszych liceów w Polsce i województwie, a najlepsze w mieście. Bez zastanowienia przepisałam sie do klasy humanistycznej,bo nie dość,że bylam laureatką konkursu przedmiotowego z polskiego,to od dziecka lubiłam pisac,czytać,interesowałam sie kulturą i filmem. Poszłam za swoimi zainteresowaniami, nie myslalam przyszłościowo,perspektywicznie. Cieszyłam sie,że jestem w szkole,w której znam duzo osob,było mimo wszystko lepiej. Niestety,w tej szkole najlepszych nauczycieli dostają tylko klasy matematyczne. Dyrektor jest matematykiem i klasy o profilu ścisłym to jego oczko w głowie. Na własne życzenie więc trafilam do najgorszej,"najgłupszej" klasy w szkole. Do tego,po tych dwoch miesiacach, ludzie zdazyli sie juz poznac,a ja znowu bylam "tą nową". Klasa jest dzielona na pół. Połowa ma rozszerzenia biologiczno-chemiczne,połowa humanistyczne. Ludzie z biolchemu byli albo nijacy albo imprezowi i nieco puści albo skrajnie "kujonowaci". Na humanie za to  chłopcy typu "dojrzałe gimnazjum": głupie odzywki, zaczepki, przeszkadzanie na lekcjach, irytowanie nauczycieli, śmianie się z innych,palenie,picie na pokaz. Są inteligentni,ale bardzo dziecinni. Kilka dziewczyn podobnego typu,skupionych na makijażu,olewających naukę,które dostaly sie na humana tylko dlatego,że miały za mało punktów,żeby dostać się na innych profil ( jest w naszym roczniku jest niz demograficzny,a niektorzy i tak dostali sie dopiero na początku roku szkolnego, bo mieli za mało punktów,zeby dostac sie w pierwszej turze) Niektóre osoby są w miarę okej, inne nieco przemądrzałe,ale z nikim w tej klasie nie umiałam znaleźć wspólnego języka (w gimnazjum miałam klasę żeńską i z każda z dziewczyn utrzymywałam jakiś kontakt) W nowej klasie nie rozmawiałam z nikim,trzymałam się na uboczu,modląc się,żeby rok szkolny sie jak najszybciej skończył. Nie jeździłam na wycieczki, stres zżeral mnie każdego dnia,gdy tam przychodziłam. Wychodzilo na to,ze w kolejnej szkole czuje sie jak na polu minowym, dziwnie,obco,samotnie. Nie mialam do kogo otworzyc buzi,nikt mnie nie znal,nie cenil. Dodatkowo mialam okropnych nauczycieli. Dostaliśmy bardzo młoda polonistke,byliśmy jej pierwszą klasa,którą uczyła. Przyszła 
tylko na rok,niby na zzastępstwo. Byla bardzo dziwna,nerwowa,wyzywala sie na nas. Krytykowała nasze umiejętności na forum klasy. Pytala nas co lekcję,wprowadząjac miniterror. Nikt tak naprawfe sie jej nie bal,bo byla w tym swoim terrorze bardzo zabawna. Nie umiała sobie poradzić z klasą,pilnować jej,wszyscy sobie z niej żartowali,przeszkadzali na lekcjach,śpiewali. Wszyscy czuli jednak niechęć, jaka od niej płynęła w nasza stronę, nie umiała jej ukryć,zachować się profesjonalnie. Pomimo to,że później zaczela mnie chwalić, na początku krytykowala moj styl pisania,mówiąc,że tylko traci czas czytajac moje prace. Do tego moi koledzy z klasy ciagle sie ze mnie smiali,a ja nawet nie zdawalam sobie do konca z tego sprawy. Bylam inna,nie chodzilam na imprezy, nie szalalam,nie integrowałam się z nimi. Jeden kolega udawal,ze mu sie podobam,po cxym okazalo sie,ze robil sobie ze mnie jaja,mowiąc kolokwialnie. Doczekalam sie zakonczenia roku, wybieglam przeszczęsliwa ze szkoly. To byly najpiekniejsze wakacje mojego zycia. Pracowalam w redakcji festiwalu filmowego, zaczelam pisac z pewnym chlopakiem ze szkoly. Wydal mi sie idealny. Oczytany,madry,zdolny matematyk. Zakochalam sie w nim. Zwiazalismy sie na poczatku wrzesnia. Zaczelam namiętnie chodzić do szkoły, nie chciałam opuścić ani dnia,bo mogłam sie z nim wtedy zobaczyc. Byl bardzo ambitny,az nazbyt. Zalezalo mu tylko na nauce,olimpiadach I ocenach. Chcialam mu dorownac,co wywolywalo u mnie ogromny stres,ale przynajmniej mialam motywację do nauki. Dodatkowo okazalo sie,ze zwolnili nauczycielke od polskiego,a dostalismy wspanialą polonistkę na polskim podstawowym oraz "legendarną kosę szkoly"(ktora jest juz w wieku emerytalnym) na rozszerzonym. Tej drugiej nie znosilam, jej lekcje byly totalną pseudointeligencką paplaniną o wszystkim i o niczym,te pierwsza pokochałam. Znowu zaczelam się interesować literaturą, pokochałam jej lekcje. Uczyłam się wszystkiego najdokładniej jak się da. Ona zauważyła moje zdolności,bo przez całą drugą klasę namawiała mnie do olimpiady z polskiego. Po akcjach z tamtymi polonistkami nie bylam co do tego przekonana,ale nie dawała za wygraną. Wierzyła w mój styl,talent. Moj chlopak za to okazał się toksycznym człowiekiem,mialam z nim okropne przejścia. Gdy ze mną zerwał (a powinnam zrobić to ja)nauczycielka mnie pocieszala,rozmawiała ze mną,przytulala itd. Juz wtedy powoli tracilam chęć do nauki,do przychldzenia do szkoly,ciwzko to przezylam. Widzialam go codziennie,co potęgowalo moj stres i smutek. Widzialam do tego,ze on ma to zupelnie gdzieś, rozrywalo mnie od srodka. Ale mialam swoją nauczycielkę Spelnilo sie moje marzenie o posiadaniu w szkole kogoś,kto uważa mnie za zdolną osobę,ceni,wspiera,dopinguje. Ta polonistka to wszystko robiła,a jednak czasami czulam jej niechęć. Często zachowywała się jakby miała wypalenie zawodowe:nie przynosiła kartkowek na czas,mówiła,że ma dość szkoly,papierologii,że tak naprawdę chciala pracować w redakcji,przy filmie (pisze recenzję filmowe,jeżdżę na festiwale jako dziennikarz, opowiadałam jej o tym)Z drugiej strony wiedziałam,że mnie lubi. Duzo ze mną rozmawiała, w ogole spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Na koniec roku powiedziala dla mnie wtedy dziwną rzecz. Na forum klasy rzucila,ze nie wie,czy bedziemy miec dalej lekcje razem. Pozniej zapytala sie nas,czy w zeszlym roku human i biolchem miał osobno polski (tak bylo). Zapytała wtedy,czemu ona ma w takim razie z dwiema grupami. Bardzo mnie przerazila ta informacja i myslalam o tym cale wakacje Niestety pomimo bardzo sympatycznego sposobu bycia jest bardzo nieslowna. Umówiłyśmy sie,że będziemy pracować nad olimpiadą w wakacje. Mowila mi,ze tak jest najlepiej,bo potem bedzie wiecej czasu we wrzesniu. Obiecywala zlote gory, to jak bardzo mi pomoze w wakacje,ze zrobimy bibliografię, wybierzemy ksiązki, doradzi mi ktory temat wybrac itd. Dała mi swój numer telefonu I powiedziala,że mam pisać,gdy już będą tematy na stronie. Spotkałam ją później na mieście,kazala mi napisac jej smsa z informacją o tym,który temat wybrałam. Wieczorem próbowałam do niej zadzwonić,nie odebrała dwa razy,odrzucila połączenie. Napisalam więc smsa,odpisała na drugi dzień,że da mi znać za dwa dni. Nic nie napisała. Spróbowałam ponownie na początku lipca, napisalam do niej z prośbą o jakies wskazówki, tym razem zupełnie zignorowala smsa. No nic. Zaczelam pracować sama. Wybrałam trudny temat nie zdając sobie sprawy z tego,że mogę nie dać rady. Zaczelam czytać sama lektury,napisalam konspekt,który jej wyslalam. Dopiero wtedy się odezwala pisząc,że spotkamy się we wrześniu. Tymczasem okazało się,że nie będziemy mieć już z nią lekcji,bedzie uczyla tylko biolchem, zaś humana polskiego będzie uczyc znienawidzona nauczycielka z rozszerzenia. Zalamalam sie. Plakalam. Najpierw straciłam chlopaka,w którym bylam zakochana,A teraz ukochane lekcje,które mnie inspirowały i sprawiały,że chcialo mi sie chodzić do szkoły. Próbowaliśmy z humanem wszystkiego,zeby przywrócić zeszłoroczny układ,ale niestety nieugięty,narcystyczny dyrektor nie chciał się zgodzić. Nawet owa nauczycielka próbowała coś uwskórać,niestety na daremno. Bardzo cierpiałam,wiedząc,że kiedy ja siedzę na znirnawidzonycu lekcjach,druga część klasy ma lekcje z moją ulubioną nauczycielka. Całkowicie stracilam chec do chodzenia do szkoly. Zaczelam opuszczac mnostwo zajec, odczuwac ogromny stres,gdy pomyslalam o tym,ze musze danego dnia przyjsc do szkoly. Zaczelam bardzo duzo spac, mialam mysli samobojcze, brak motywacji do niczego,przestalam sie uczyc,zupelnie przestało mi zalezec na czymkolwiek,a tym bardziej na ocenach. Potrafilam spac po 16 godzin dziennie, nie miałam do niczego energii,było mi niedobrze,słabo, nie mialam siły dosłownie na nic,nawet na najprostsze czynnosci. Czesto sie nawet nie mylam, przesypialam problemy. Sprawe pogorszyla wizyta u psychologa szkolnego,do ktorego na sile poszli rowniez moi rodzice. Zaczela mi wtedy wymyslac na sile zaburzenia osobowisci,choroby psychiczne, traktowala mnie z wyzszoscią jak osobę niespelna rozumu. Rozdmuchala sprawę wsrod nauczycieli, rozgadywala moim rodzicom to, o czym jej mowilam,pomimo,ze jestem juz od dluzszego czasu pełnoletnia. Zaczelam wagarować, uciekać ze szkoly. Sama zaczelam myslec o sobie,ze jestem chora psychicznie. Przychodzilam do szkoly,rozmawiałam z moją nauczycielką i albo wychodzilam do domu albo siedzialam w szkole w roznych miejscach:na korytarzu,przy szafkach, w schowku,ale nie na lekcjach. Nie umiałam na nich wytrwać, mialam wrazenie,ze marnuje czas. Co prawda,współpracowałam dalej z moją ulubioną nauczycielką nad olimpiada. Ale ciężko to nazwać współpraca. Rozmawiałyśmy jedynie na przerwach, siedzialam z nią w jej sali, spracerowalysmy razem na korytarzu,ale w niczym mi nie pomogła. Wyglądało to bardziej na nienaturalnie przyjacielską relację niż na wspolprsce olimpijską, bo nawet nauczyciele zauwazali,ze ciagle ze sobą W szkole rozmawiamy. Nie podpowiedziala mi zupełnie nic, nie sprawdzała fragmentów pracy,które jej dawałam, nie otrzymałam ,od niej ,żadnej merytorycznej pomocy (a potrzebowałam tego,bo pierwszy raz brałam udział w olimpiadzie). Ciagle odwoływała nasze spotkania w sprawie rozprawki,spotkaliśmy się może dwa razy,ale nie dala mi zupelnie zadnych wzkazowek ani uwag co do pracy
 Mówiła,ze mam przyniesc cala prace i wtedy ona dopiero podsuwa niektore fragmenty,porobimy przeróbki,korektę itd. Mnie było ciężko przynieść od razu gotową pracę,bo nie do konca wiedziałam,jak się pisze coś takiego. Niestety złamała obojczyk miesiąc przed oddaniem pracy. Zadzwoniła do wicedyrektor z prośbą,zeby mi kogoś wyznaczyli jako opiekuna,bo ona nie może nic podpisać będąc na L4. Wicedyrektor zawiadomila moich rodziców, kiedy byli na spotkaniu ze szkolnym psychologiem w sprawie moich problemów I frekwencji. Powiedziala,że mojej nauczycielce bardzo zależy na tym,żebym dokonczyła swoją pracę. Mialam juz wtedy zagrożenie z matematyki, ale wcześniej nie dbałamm o to,bo chodziły mi po głowie mysli,ze najwyżej odbiorę sobie życie,zanim mi te jedynkę postawią. Potem poszłam sama do vicedyrektor,która z głupim uśmiechem powiedziala mi,że moja nauczycielka "pomagała mi" w pisaniu pracy tylko z grzeczności, tak naprawdę to uczy mnie ktoś inny. I jeśli traktowałam ją jako "swoją terapię" to mam przestać,bo ta  nauczycielka nie ma takich uprawnień i spytała czy "pojde sie leczyć". Wyszłam stamtąd szybko,prosiłam różnych nauczycieli o pomoc przy olimpiadzie,jednak wszyscy mnie ignorowali. Vicedyrektor powiedziala,ze albo kończę to sama albo idę do mojej aktualnej nauczycielki. Wybrałam pierwsza opcję. Bardzo mi było żal nauczycielki,która miała wypadek,złamała obojczyk. Plakalam,bo wyobrażałam sobie jak cierpi,jak ja boli. Zrobilam co mogłam,pisałam prace samodzielnie,samodzielnie ją wyslalam,po szczęśliwym rozwiązaniu sprawy z recenzjami i protokołem. Napisalam do nauczycielki miłego smsa,ona odpisała,że gratuluje mi pracy i cieszy się,że ma taką mądrą i wrażliwą uczennice. Wcześniej rozmawiałyśmy jeszcze przez telefon,ale wpieedalam mi,ze nie jest w stanie mi pomóc,bo jezt tak lekach i jest nie życia. Uwierzyłam jej. Później były święta i wróciła na chwilę po feriach. znowu dużo rozmawiałyśmy, ciągle chciala,żebym do niej przychodziła,chociaż tradycyjnie potem mnie od siebie wyganiała. Nadszedł czas ogłoszenia wyników (I tak jak podejrzewalam) nie dostałam sie. Przyszłam rano do niej, spytałam jak jest. Byla ogromnie zdenerwowana. Powiedziala,że mam bardzo mało punktów,ze sie nie dostałam. Na początku jeszcze panowała nad sobą,ale później wybuchla,pytała co zchrzanilam, mówiła,że to moja wina. Zachowała się nieprofesjonalnie. Nie pomogła mi prawie w ogole,a teraz winę za niepowodzenie zrzucila na mnie. Zaczela mi mówić przykre rzeczy,dokuczać, mialam wrazenie,że mnie odrzucila, że już nie jestem jej potrzebna. Powiedziala,żebym pojechała obejrzećobejrzeć recenzję pracy i wyslala jej to mailem, a potem możemy się spotkać. Domyśliłamł sie,że kłamie i na pewno tego nie zrobi,więc wyslalam jej te zdjęcia dopiero po feriach. Napisalam,że chciałam się wobec niej dobrze zachować, bo wiedziałam,że zalezy jej na tym,żebym ukończyła pracę i dlatego ja wyslalam. Podejrzewałam,ze sie nie dostanę,ale ważniejsze od wyniku bylo dla mnie to,żeby zachować się dobrze. Że się tym nie przejmuje I o wiele bardziej przykro mi jest z tego powodu,że nie mamy razem lekcji. Napisalam tez (dobitnie) ze nikt mi nie pomógł  I zwyczajnie nie umiałam sobie poradzić samej z pracą takiego kalibru jak rozprawka olimpijską i ze przykro mi,jeśli ja zawiodłam,ale robiłam co mogłam. Niestety,nauczycielka olala mojego smsa. U psychiatry okazało się,że mam nerwice i przeszłam załamanie nerwowe. Kiedys mialam same piątki,w tym roku spałam na dopuszczające. Na polrocze mialam jedynkę matematyki, moja frekwencja jest okropna. Kiedy mam przyjść do szkoły,robi mi sie nie dobrze,słabo,jestem nerwowa, trzęse się,chodzę spięta. Czuje wtedy podswiadomie ogromny lęk.Od sytyacji z nauczycielką (bylo to 9 stycznia,potem byly ferie,teraz znowu musze chodzic do szkoly) nawet nie mogę wysiedzieć na lekcjach, nie mogę nawet na nie przyjść,bo odczuwam ogromny lęk i dyskomfort. Z osoby ciekawej świata,pełnej pasji,z dużą wiedzą,zrobił się że mnie jeśli jeszcze nie wrak człowieka,to wrak ucznia. Najgorsze jest to,że moja szkoła jest obiektywnie fajna, nie chcialabym jrj zmienic. Chodzą tam w gruncie rzeczy porządni ludzie,w innej szkole czulabym sie o wiele gprzej. Problem w tym,ze mialam tutaj mnóstwo nieprzyjemnych przeżyć,które rzutują na ogólne postrzeganie tej szkoły.  Straciłam teraz nawet zaufaną nauczycielkę. jestem w klasie maturalnej, boje sie nawet niezaliczenia roku. Tragedia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • SKOCZ DO: 
    Księgarnia >>>> | Apteka >>>> | Uroda >>>> | Sport >>>> | Dziecięce >>>> | Moda >>>>

  • PODCASTY.jpg

  • Wpisy blogu

    • 0 komentarzy
      Niektórzy dziennikarze podają fałszywe informacje o eksperymencie z udziałem ludzi, z którego relację pokazano w "Ślub od pierwszego wejrzenia". Publikują nieprawdziwe informacje o mojej pracy jako psychologa. Przedstawia się fałszywą wizję eksperymentu - okłamuje się uczestników i opinię publiczną. 
      Zauważyłem, że część dziennikarzy lubi słowa "skandal" oraz "afera". Proszę bardzo. 
      To niewyobrażalny skandal i autentyczna afera z powodu dziennikarskich kłamstw
      Ludziom zawierającym związki małżeńskie z nieznajomymi, w ciemno, mówi się że psycholodzy analizują tysiące zgłoszeń chociaż wybiera się ich z ograniczonej puli chętnych, spośród około 50 ludzi.  
      Jako jeden z psychologów pracujący przy tym przedsięwzięciu, apeluję do dziennikarzy, aby wyłącznie w sposób precyzyjny i zgodny z prawdą opisywali eksperyment społeczny, z którego relację można oglądać w "Ślub od pierwszego wejrzenia", gdyż Uczestnicy mogą doświadczać stresu czując się zdezorientowani, gdy widzą różniące się przekazy na ten temat. Tym ludziom należą się co najmniej sprostowania i przeprosiny od podmiotów, które podawały nieprawdziwe informacje.
      Jestem autorem skarg do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Rady Reklamy, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, jak również pism do różnych redakcji. Niestety, dziennikarze zbywają mnie milczeniem. Nie chcą publikować sprostowań, przeprosin i podawać do wiadomości prawdziwych informacji m.in. o mojej pracy jako psychologa prowadzącego eksperyment. Wobec powyższego pozostaje mi już tylko droga sądowa w celu wyegzekwowania publikacji prawdy od dziennikarzy, którzy przecież zgodnie z prawem prasowym mają obowiązek komunikowania faktów, a nie fałszu. 
      Producent zbywa mnie milczeniem gdy proszę by sprostował fałszywe informacje
      Po zakończeniu współpracy z producentem telewizyjnym odpowiedzialnym za powstawanie "Ślub od pierwszego wejrzenia", e-mailem wezwałem go do sprostowania ukazujących się w mediach kłamstw. Wciąż nie doczekałem się odpowiedzi ani sprostowań. Prawda jest aż taka straszna? Niezgodne z prawdą informacje nadal są w internecie.
      Psycholog protestujący przeciwko kłamstwom zastąpiony fotomontażem w relacji z eksperymentu
      Relacja z eksperymentu pokazywana pod nazwą "Ślub od pierwszego wejrzenia" zawiera fotomontaż. Niektóre media określają go hasłem "fotel widmo". Ludzie nie widzą na ekranie całego składu eksperckiego prowadzącego eksperyment. Mogłoby to oburzyć dziennikarzy, ale zamiast tego, cytują urywki zdań, słowa całkowicie wyrwane z kontekstu wbrew prawu cytatu, czego najlepszym przykładem jest pominięcie tego, co krytykowałem mówiąc o ideologii feministycznej (sprawdź tutaj, do czego odnosiłem się). Feministyczne media nie widziały nic złego w tym, że ekspertka mówiła, iż jedna z uczestniczek "obsikuje teren" (jak czynią to zwierzęta), ale miały mi za złe wyrwane z kontekstu słowa sprzed około 6 lat. Zastępuje się eksperta, który prowadził eksperyment, fotomontażem, a media zamiast stanąć w obronie pluralizmu opinii i wartości demokratycznych, podają fałszywe informacje o tym całym przedsięwzięciu, zbywają milczeniem protestującego psychologa, omijają niewygodne fakty i nie zadają krytycznie ważnych pytań.
      Zrzuty ekranu z mediów ukazujące sprzeczne informacje 




      Czy w Polsce obowiązuje prawo prasowe oraz istnieje rzetelne dziennikarstwo?
      Zwracam uwagę, że:
      Przepis art. 6 ust. 1 pr. pras. mówi, że prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk, co zostało rozwinięte w art. 12 pr. pras. 
        Zgodnie z art. 12 pr. pras. dziennikarz jest obowiązany zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło.
        W świetle art. 10 ust. 2 pr. pras. jest również stosowanie się do zasad współżycia społecznego. Zgodnie ze stanowiskiem doktryny są to pozaprawne normy postępowania, których treść wyznacza akceptowany obyczaj.
        Karta Etyczna Mediów czyli polski dokument zawierający podstawowe reguły dotyczące etyki dziennikarskiej zawiera m.in. zasady prawdy, obiektywizmu, uczciwości, szacunku i tolerancji.
        Bywa nierzadko, że dziennikarze podają tylko źródło zdobytej informacji, czując się zwolnionymi od obowiązku potwierdzenia ich autentyczności (E. Ferenc-Szydełko, Prawo prasowe Komentarz, Warszawa 2008, s. 107.), ale "...taka konstrukcja publikacji nie zwalnia dziennikarza z dołożenia szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiału prasowego(…)" (Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 13 grudnia 2012r., VI ACa 675/12) Czy w Polsce obowiązuje prawo autorskie?
      Czyimi zdjęciami opatrywane są artykuły na mój temat? Są to fotografie mojego autorstwa, które dziennikarze po prostu skopiowali z moich mediów społecznościowych i bez jakiegokolwiek kontaktu ze mną używali w swoich materiałach.
      Liczba uczestników w "Ślub od pierwszego wejrzenia"
      Należy rzetelnie przedstawiać informacje na tematy takie jak liczba zgłoszeń, liczba uczestników, liczba przeanalizowanych zgłoszeń w "Ślub od pierwszego wejrzenia", ponieważ ludzie mają prawo do precyzyjnych informacji, zwłaszcza, że ten eksperyment społeczny polega na zawieraniu "w ciemno" związków małżeńskich. 
      Ponadto, wobec istniejących w mediach sprzecznych doniesień o przebiegu eksperymentu, zwracam uwagę, że jest on przedstawiony w Regulaminie Naboru:

      Dziennikarze, czy czytaliście kiedykolwiek ten regulamin? Czy widzieliście, ile czasu trwa nabór i mieliście to na uwadze, gdy publikowaliście słowa o tysiącach analiz? Czy dziennikarstwo ma polegać na "kopiuj-wklej"?

      Co mają powiedzieć ludzie, którzy zgłaszając się sugerowali się tymi informacjami o przebiegu eksperymentu?
      Oczywiście opublikuję rzetelny raport z tego co dzieje się naprawdę w ramach tego przedsięwzięcia, nastąpi to jednak dopiero, gdy będzie możliwe. Jeśli ktoś z uczestników czuje się oszukany, powinien zgłosić się na Policję i wskazać mnie jako świadka. Posiadam obszerne archiwum w formie wideo i zrzutów ekranu z tego, co prezentowały media. Jestem też byłym ekspertem prowadzącym ten eksperyment.
      Psycholog Rafał Olszak a TVN


      Pozwolę sobie także przy okazji zadać pytanie...
      Feminizm, feministki, feministyczne portale, gdzie teraz jesteście?
      Czy jesteście gotowe także zawalczyć o prawdę dla kobiet biorących w nim udział? A może ideologia feministyczna nie uwzględnia możliwości poparcia psychologa, który domaga się prawdy dla kobiet, uczestniczek eksperymentu, oraz dla opinii publicznej? Nagle Was przestał obchodzić los kobiet? Dziennikarze, prawdy! Mężczyznom oczywiście ona też należy się.
      Dla przypomnienia. Eksperyment społeczny to metoda badawcza wykorzystywana w naukach społecznych i psychologii, której celem jest zrozumienie i analiza zachowań ludzkich w kontrolowanych warunkach. W eksperymencie społecznym badacze manipulują określonymi zmiennymi lub warunkami, aby obserwować, jak ludzie reagują i zachowują się w różnych sytuacjach. Eksperymenty społeczne pomagają zgłębić mechanizmy, które wpływają na decyzje, interakcje międzyludzkie oraz dynamikę społeczną.
      Ważne aspekty eksperymentów społecznych to kontrolowanie warunków eksperymentalnych, aby móc wyciągać wnioski na temat przyczynowości (czyli określać, które zmienne wpływają na zachowanie), oraz zapewnienie etycznego traktowania uczestników, czyli unikanie potencjalnych szkód emocjonalnych lub psychologicznych.
       
       
       
       
       
       
       
       
       
      słowa kluczowe, tagi: wycięty psycholog, wycięty ekspert, ślub od pierwszego wejrzenia, śopw, skandal, afera, media, liczne wersje zdarzeń, sprzeczne wersje, program telewizyjny, eksperyment telewizyjny, eksperyment społeczny, pusty fotel, feminizm, psycholog Rafał Olszak, zagadki dziennikarskie, uczestnicy, skład ekspertów
       
    • 0 komentarzy
      Jakie metody mogą zwiększyć nasze osiągi wtedy, gdy działania wymagają korzystania z pamięci, związane są z uczeniem się?
       
       
    • 0 komentarzy
      Jak uwolnić się od przymusu, nałogu konsumpcji treści dla dorosłych, w jaki sposób odzyskać wolność.
       
       
    • 0 komentarzy
      Psychologia w praktyce - jak zerwać z nałogiem.
       
    • 0 komentarzy
      Podcast psychologiczny o tym, jak uleczyć złamane serce i mądrze otworzyć się na nowy związek: 
       


  • Ważna informacja

    Chcąc, by psycholog ustosunkował się do pytania zadanego na forum, należy we wstępie podać swój wiek oraz swoją płeć i spełnić warunki podane w instrukcji darmowej porady. Psycholodzy udzielają odpowiedzi w miarę możliwości czasowych. W razie doświadczania nasilonych myśli samobójczych należy skontaktować się z numerem 112 by uzyskać ratunek. Doświadczając złego samopoczucia lub innych problemów można rozważyć też kontakt z telefonami zaufania i pomocowymi - niektóre numery podane są tutaj.

  • PODCASTY-OCALSIEBIEpl.jpg

  • Podcasty i filmy o psychologii

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.