Zmiany nastroju

[Kilja]

Cześć, 

W sumie to nie wiem jak zacząć to wszystko. Mam 31 lat, pracuję na codzień i jestem lesbijką. Swoją orientację akceptuję w 100%, jestem w związku już 6 lat. 

Od bardzo dawna tłumię w sobie emocje, mimo że czasem mam ochotę w coś uderzyć, albo podnieść głos. Wszystkie takie rzeczy rozgrywam tylko w swoim umyśle. Swego czasu, jeszcze jakieś 2-3 lata temu przejawialam autoagresywne zachowania. 

Nadchodzi jesień i czuję że znowu dopada mnie zmiana nastroju. Dużo szybciej mnie wszystko denerwuje, nie chce mi się z nikim rozmawiać, najchętniej bym zamieszkała gdzieś na bezludnej wyspie, gdzie nie byłoby nikogo kto by mnie draznił. Czesto mam wrażenie, że poza wewnętrznymi pokladami agresji i złości na cały świat nie ma we mnie innych uczuć. Nie umiem zliczyć Ile razy miałam ochotę dać upust tym emocjom,  ale z drugiej strony wiem, ze mogłabym powiedzieć za dużo i zranilabym niewinne osoby. Przykład tego co mnie może wyprowadzić z równowagi: partnerka zapytała "co to za kaszel" (który męczy mnie od czasu do czasu) a ja nawet teraz czuję wewnątrz tzw "agresora". Najmniejsza głupota doprowadza mnie do szału wewnetrznego. 

Szczerze mówiąc to poza irytacja, złością czy zdenerwowaniem nie czuje nic innego. Nawet jakbym miała teraz powiedzieć komukolwiek "lubię Cię" to nie przeszło by mi to przez gardło. 

Przeważnie mam tak w okresie jesienno zimowym. Chodzę napięta jak struna. Tłumaczyłam sobie to milion razy napięciem przedmiesiaczkowym, ale czuję że znowu dopada mnie ten okres. 

Wiem, że jest to wszystko napisane bardzo chaotycznie, ale ciężko jest mi zebrać myśli w coś sensownego. Nie wiem czy to normalne jest, chyba nie, skoro kochając kogoś w takim okresie ma się co ochotę posłać do przysłowiowego diabła. Ta nagła zmiana nastroju jest naprawdę męcząca i w sumie nie wiem co z tym fantem zrobić.

Pozdrawiam