Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Sylia

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

1 obserwujący

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Sylia's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Jestem żoną (mamy po 32l.) i mamą (synek 2,5 letni) , są oni całym moim światem, bardzo ich kocham . Poznaliśmy się gdy mąż rozwodził się i jego poprzednia żona była wtedy w ciąży, mają wspólnie córkę (4l.). Ostatnio wybuchnęłam i przyznałam się, że boli mnie sytuacja z teściami, choć od kilku lat a raczej od kiedy jesteśmy razem próbowałam sobie sama z tym radzić. Starałam się być dla nich miła, zaprzyjaźnić się na swój sposób z teściową. Teście nie cierpili byłej żony mojego męża. Mówili różne rzeczy na jej temat oraz to, że mówili wiele razy swojemu synowi, że tamta nie jest dla niego. Mówili też, że chciała odciągnąć go od nich, zupełnie odciąć i niedługo zostałby sam. Przy ostatniej kłótni powiedziałam mężowi, że tamta była jaka była, ale jedno mnie już nie dziwi-że próbowała go odciągnąć od teściów. Nigdy nie chciałam źle mówić na temat jego rodziców, tak nie powinno być, ale już dłużej nie mam siły. Do tego wszystkiego boję się, że tracę zaufanie do męża. Byłam wcześniej w kilkuletnim związku, który rozpadł się przez niewłaściwe zachowania partnera i mój narastający brak zaufania. Później próbowałam odnaleźć miłość, wiklalam się w toksyczne związki a normalnych mężczyzn odrzucałam i tym samym raniłam. Czytalam potem masę książek, wszystko tkwi w moim dzieciństwie i dorastaniu. Z moimi rodzicami bywało różnie, zdalam sobie dopiero w dorosłości sprawę jak relacja z nimi wplynela destrukcyjnie na moją psychikę i życie. Najbliższa mi osoba zmarła gdy byłam w ciąży - moja babcia. W końcu gdy pojawił się mój mąż i wszystko się zmieniło. Niestety przy kłótniach mi wypomina, dlugo nie mógł zaakceptowac tego, ze byli przed nim inni mężczyźni. Nadal bywa zazdrosny choc nie ma powodów . Teraz potrafi w klotniach mi wypomnieć, że dałam się wykorzystać i nie dziwi się, że nikt ze mną nie wytrzymał dłużej. Boli strasznie. Mój mąż zawsze podkreślał, że dla mnie zmienił się, zmienił swoje zachowanie, chce wszystkiego ze mną i ma wszystko , oraz że kocha mnie tak jak nigdy wcześniej, że dopiero przy mnie zrozumiał co to znaczy miłość. Zawsze zapewniał mnie, że to nie moja wina, że zostawił żonę i wszystko co się z nią wiązało, że to była jego decyzja podjęta dużo wcześniej . Ze strony jego byłej żony znosiłam wiele przykrości, próbowała nas zniszczyć, rozdzielić. Teście nie przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Początek był trudny, mój mąż wtedy świata za mną nie widział. Myslalam, ze z czasem będzie lepiej. Ze wszyscy stworzymy rodzinę. Z czasem przyjazdy do teściów stały się mniej przyjemne, z czasem była żona na którą tyle złego mówili stała się mniej zła az do tego stopnia ze tesciowa wyjeżdżała z nią na zakupy oraz była żona wchodzi tam bez dzwonienia, piją kawy. Mąż przy córce stara się wyjsc jak najlepiej, strasznie jest spięty, dlatego nic złego nie wolno mi tam było powiedzieć, bo od razu atakował mnie i kłótnia gotowa. Z czasem mnie to wszystko zaczęło męczyć, odsunęłam się, przestałam być nadto miła i zabiegać o względy teściów, odpuściłam. Często słyszałam ironiczne docinki, pomijano mnie często nawet przy proponowaniu kawy. Jak synek czegoś nie chciał zjeść to tesciowa myśląc ze nie usłyszę potrafila rzucić hasło "no jak ma taką mamusię...". Teść (o czym mężowi nie powiedzialam) gdy kiedyś zapytalam gdzie wyrzucić pieluszkę z kupą odpowiedział mi przy teściowej i szwagierce żebym zabrała ją ze sobą z powrotem. Tesciowa gdy sie poznawalismy podstepem podeszła mnie abym powiedziała mężowi zeby zrobil testy genetyczne, bo jego corka nie byla do niego podobna. Nie mowilam mu tego az do teraz. Nie uwierzyl mi na początku jak i w to, że nie dala numeru moim rodzicom bo gdy moja mama zapytala o nr tel to tesciowa powiedziała, że telefony będą zmieniac. To tez powiedziałam dopiero po ponad roku przy ostatniej klotni. Doszło do tego, że w zeszłym roku pojechałam z mężem do nich tylko raz na święta, nie pojechałam w tym roku na 60te urodziny teściowej , przez telefon kilka dni wcześniej potrafila powiedzieć mężowi żeby lepiej przyjechal sam, bo tak będzie lepiej dla jego córki . Jego byla napisala obszernego maila ze najlepiej jak przyjeżdża sam. I różne inne rzeczy. Poplakalam się wtedy i zdecydowaliśmy ze nie pozwolimy jej na to aby nas odsunac, co nawet powiedzial tesciowej przed urodzinami, bo jej przecież to na rękę. No tesciowa nie protestowala, przytaknela także nie bylo o czym mówić. Mała ma bunt, nie mówili przez tyle czasu, ze tata z nią nie mieszka, wciąż bylo mowione ze pracuje. Nie dziwi mnie jej zachowanie. Nie mam na to wpływu. Ostatnio bardzo pokłóciliśmy się z mężem właśnie po tej rozmowie przed 60 tka teściowej. Po powrocie stamtąd (wyjeżdża na kilka dni) powiedział ze matki nie zmieni, ze, wie ze ona gada glupoty, ze ona z nami nie mieszka, że to my zyjemy ze sobą a nie z jego rodzicami i ze ma ze mną wszystko, że bardzo mnie kocha. Bylo mi lżej. Wszystko przed tym wyjazdem co dusilam z siebie wyrzucilam. Moi rodzice traktują go jak rodzinę a dla teściów czuję się jak obca. Moi rodzice czekają az mąż nazwie ich mamo i tato. Kiedyś w tym pierwszym kilkuletnim związku w którym byłam mama mojego byłego chłopaka powiedziała żebym mówiła do niej mamo... A teraz będąc w małżeństwie przykre, że jest zupełnie inaczej, tak obco. Chciałabym żeby synek miał też drugich dziadków, mówiłam mu o tym, mieliśmy jeździć co jakiś czas, ale nie będę się narzucać. Mieli ostatnio przyjechać, dzien przed zrezygnowali bo teść się rozchorował. Nie wiem jak mam się zachowywać, wkrótce mąż znowu tam pojedzie a ja zawsze przed jego wyjazdami mam mieszane uczucia, często się wtedy kłócimy. Widzę jakich ma rodziców - chciałam mu tylko oczy otworzyć. Staram się byc spokojna, pytać jak spędził czas, ale tak naprawdę w środku boli mnie to, bo miało być inaczej, moglo by być inaczej. Teściów przecież nie zmienię, małej nie wychowuję, nie mam na nic wpływu a nie chciałabym żeby na mojego męża wplywano, boję się ze jemu będą teściowie tez mieszać w głowie jak wtedy gdy byl z poprzednia. Wiem że jest rozdarty, niby mnie rozumie, ale z drugiej strony jak tam jest/byliśmy to tematu nie porusza, nie próbuje nic zmienić, bo chyba tak mu wygodnie. Jest jak jest, stawił by się swoim rodzicom to byłby raban choć mówi ze nie raz się za mną wstawiał i mnie chronił to przez tą całą sytuację nie wiem co myśleć. Kocham go bardzo wiem ze mamy swoją rodzinę i na tym staram się skupiać, ale no nie umiem udawać. Nie wiem może jestem zbyt emocjonalna, wrazliwa. Nie wiem jak z nim rozmawiać. Zawsze mi mowi ze w to ich dom, nie będzie im rzadzil i mowil co maja robić, choc podobno mówił ze to pojexxxx wcześniej to zostawił to tak bo dla niego tylko córka się liczy a tamta nie istnieje. Nie chcę żeby nas to niszczyło, on mówi ze niszczę nasze życie gdy się tamtym przejmuję, ze to my zyjemy ze sobą etc.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.