Witam, mam pewien problem związany z moją "partnerką".
Byliśmy razem ponad rok, często się kłóciliśmy ale też zawsze sobie wybaczaliśmy. Nie powiem, takie stresujące sytuacje trochę wpłynęły i na moją i na jej psychikę. Ostatnimi czasy jednak się to pogorszyło. Częstsze kłótnie, więcej problemów, brak zrozumienia i nie mogliśmy się dogadać. Postanowiłem więc z nią zerwać, czułem że już nie wrócimy na właściwe tory, że nie dogadamy się już nigdy.. i ogólnie moje uczucie do niej wygasło do takiego stopnia że byłem w stanie zakończyć nasz związek. Przez ponad tydzień byłem sam, z jednej strony smutny ale z drugiej strony czułem się.. wolny? Czułem, że na więcej mi wolno, nie miałem takich ograniczeń. Po tygodniu znów zaczęła do mnie pisać i wydzwaniać, prosiła mnie o to abym do niej wrócił. Zawsze ulegałem jak o coś mnie prosiła ale teraz byłem stanowczy i za każdym razem odmawiałem. Zaczęła mi wówczas grozić, że sobie coś zrobi, że popełni samobójstwo i takie złe rzeczy.. Czuję się temu wszystkiemu winien. Nie chcę z nią być, ale też oczywiście nie chcę jej krzywdy.. Co mam zrobić? Proszę o jakiekolwiek rady, cokolwiek