Witam, już pisałem wcześniej jeden post, dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Miałem się zgłosić na terapię ale już naprawdę nie wiem czy jest sens. Moja partnerka mówi mi ciągle że jestem narcyzem, chyba ma rację, nie czuję żadnych emocji oprócz gniewu, złości, strachu i zazdrości. Wogole nie dostrzegam jej potrzeb nawet kiedy jasno mi je pokazuje. Moje relacje z rodziną wogole nie istnieją. Każdego dnia siedzę i walczę ze swoimi myślami, nie mogę spać, myślę tylko o tym żeby się upić, żeby nie czuć tego co we mnie siedzi. Czytam artykuły, oglądam filmy o narcyzmie i wszędzie jest to samo, nie da się go zmienić. Może mieli państwo jakieś doświadczenia z takimi ludźmi, czy jest wogole sens podejmowania terapii?? Ja bardzo bym chciał chociaż raz w życiu poczuć się szczęśliwy, wogole coś poczuć.czy jest możliwe obudzenie w kimś emocji, uczuć? Czy jest ratunek dla takich ludzi? Czy ktoś taki może normalnie żyć?