Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Sztywnypyndzel

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Sztywnypyndzel's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Pierwszy Wpis
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Drogi forumowiczu dziękuję bardzo za udzielenie się w moich wypocinach. Miałem dziś mały pisemny zatarg z małżonką i było mi ciężko, super się to czytało. Mam taką naturę usprawiedliwiania innych, wiem o tym. Okulary mam nowe i dobre, ale mogę obiecać ze szerzej będę spoglądać. Wiesz co jest chore? Że dużo też czytałem wgłębiałem się itp. Itd. Że zdrada to skutek, że medal ma dwie strony no i bla bla bla. Jest tu dużo prawdy, jednak podczas tego wszystkiego stałem praktycznie na głowie, złapałem ją prawie 3 razy za rękę, jednak zawsze sobie dałem makaron na uszy nawinąć. Nocami robiłem domowe śledztwo archiwizowałem wiadomości i tak dalej. Mam bardzo dużo pamiątek z tego, trzymałem to do dzisiaj, tak jakbym podświadomie wiedział, że się to nie uda. Ciężko mi to napisać, ale w jednej wiadomości moja zwierzała się ‘przyjaciółce’ napisała jej, że „ on we wszystko uwierzy zawsze dam radę urobić” Ciężko w to uwierzyć, jak osoba płacze Ci do ramienia, skończyła Uniwersytet Jagielloński, ma niby pełne pojęcie. Podsumowałeś mnie krótko, uważam, że poprawnie. Najgorsze jest to, że tego złego rozdziału nie da się zamknąć w całości, zawsze będzie ten kontakt z byłą partnerką, chodzi o dzieci. Już mi to lotto kto jej i gdzie mieszał ale nie będę ukrywał, będzie to z początku najcięższe wyzwanie w moim życiu. Mimo co mam jaja jak na prawdziwego ch… przystało i na pewno głowę jeszcze wysoko będę nosił, dam radę. Pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję.
  2. Cześć wszystkim, pisze do Was praktycznie od 4 lat, w końcu życie ponownie wywróciło mi się do góry nogami i chciałbym cos napisać. Nie będę opowiadał historii bo na posta to nie wejdzie, gdzieś tam ją tworzę i się podzielę kiedyś, więc będę pisał konkretnie. W mikołaja wyprowadziłem się od żony, po prostu nie dałem już rady. Zdradzała mnie ponad 4 lata temu przez rok czasu, z większych kwestii która mnie boli to ta, że twierdzi iż ratowała nasz związek w najgorszy możliwy sposób...... twierdzi tak do dziś, skrucha to do niej pojęcie obce. Jeszcze na domiar złego podczas tego okresu zdradzania umawiała mnie z swoim kolegą na piwo bym został jego przyjacielem. To było piekło. Uwierzcie mi te piekło było jeszcze gorsze. Mam 32 lata i dwoje maleńkich dzieci oraz mam wiele zainteresowań i dobrą posadę jestem technologiem, konstruktorem i z hobby to taki uliczny grajek. Moja żona jest terapeutką w szpitalu psychiatrycznym i tu wydaje mi się, że całkowicie dlatego się jej odkleiło. Żona od lat niesie 'pomoc innym' jej kochanek na litość brał ją ostro jak to w życiu mu nie ciężko. Gdy wszystko odkryłem, postanowiłem zawalczyć, jednak brak jakiejś więcej skruchy przez ostatnie parę lat u żony, mnie męczył ( coś typu głupi foch " ja do tego nie będę wracać bo to już było " , "jestem inna" itp itd. - to tak trwało od samego początku). Coraz więcej piłem i nie tylko. Na żone nigdy ręki nie podniosłem i nigdy się nie kłóciliśmy, tez z tego względu, że gdy pokazywałem swoje oczekiwania wobec niej ona po prostu w płacz. Ja potrafiłem dużo dowalić jestem osobą, która operuje sarkazmem, metaforami każdego dnia. Dla niej leciały raczej te gorsze, gdyż nie potrafiłem nie raz zrozumieć jej podejścia. Dlaczego teraz odszedłem mimo prawie 4 lat walki? Żona dała mi ultimatum w październiku, że jak coś z gadką nie zrobię to się rozwodzimy. Ok, spanie na kanapie itp itd. ale widziałem że znowu się zmienia..... tak jak to juz kiedys widziałem - to takie coś czuć, widać. Jestem tez informatykiem i mam pewne zdolności. Cały jej telefon przekopałem w sposób jak to już kiedyś zrobiłem. Wystarczyły mi jej nowe nagie zdjęcia. Nie wiem do kogo je robiła skoro ja i tak miałem już 'Ultimatum" . Co najlepsze to ze zastraszyłem detektywem i powiedziałem że chce rozwodu, właśnie 6 grudnia. Wiecie gdzie akurat była? U pewnego gościa, asystenta w szpitalu którego mi od ponad pół roku co chwile zachwalała jak to on z nałogu wyszedł że ma 3 etaty itp itd. Kase mu pożyczała, zakupy do domu robiła, rowery nasze pożyczała. Dla mnie to chore! Coś ze mną nie tak? Ciekawy jestem Waszej opinii no ja stwierdziłem, że juz wole łatkę faceta co zostawia babe z dwójką dzieci nim znowu piekło przechodzić, bo ta oczywisice twierdzi, że to normalne nawiązywanie realcjii ( jej psycholog też tak twiedzii, z tym że moja żona potrafi pięknie opowiadać o tym co chce pomijać szczegóły)no i twierdzi że zdjęcia były dla niej. Ostatnia rzecz co mnie bardzo męczy to będzie teraz dla Was ciekawe. Byliśmy u psychologa, pierw ona parę spotkań, a później telefon do mnie od psychologa, że chce mnie poznać bo nie wie jak mojej żonie pomóc bo wszystko jest okej. Wchodząc do psychologa jej pierwsze zdanie brzmiało: " ona już tego nigdy więcej nie zrobi" od kiedy psycholog może zapewniać ? Przecież to chyba chodzi o to by coś wypracować co nie? Kolejny dobry tekst " w małżeństwie to chodzi by robić tak 50/50. Serio? przecież to ewidentnie już wyglądało jakby to ona tam na kawę chodziła, a ze mnie oprawcę robią z rogami XD! I jeszcze jedno co zapamiętałem ale nie zrozumiałem bo wypaliła tak nagle "sex w małżeństwie nie jest taki sam, jak ja jestem zmęczona to mówię mojemu jak cos chcesz to teraz bo później mi się nie będzie chciało" - dla mnie to było bardzo słabe, suche i szkoda mi się chłopa zrobiło. Moi drodzy wybaczcie za ten chaos ale jak ładnie opiszę historie a to będzie nie mała książeczka to chętnie się podzielę. Z czym mam problem. Nie wiem jak rozwód ma wyglądać bo chcemy ugodę by dzieciom nie zaszkodzić. By miały mamę i tatę. Nie wiem jak sobie radzić z jeszcze aktualną żoną czasem mi tak ciśnienie skacze, jak mówi że jestem manipulantem itp itd. że to głowa mała. Kobieta ma niesamowicie dużo problemów, dużo się chyba zaczęło jak przez jej własną matkę został niefortunnie trafiony jej ojciec nożem ( jej standardowa opowieść by się popłakać o "wywodzeniu się z patologii" a ma dziewczyna naprawdę normalną i super rodzinne ( poza teściową XD). Mi to dało tyle w końcu do zrozumienia, że jak matka pusta to z córką bardzo podobnie się dzieje, obie mają swój świat i brak skruchy za swe czyny. Aktualnie najbardziej doskwiera mi samotność, jest bardzo dziwnie, świeżo wynajęte mieszkanie.... pusto... człowiek by się napił najchętniej.... . Mam dużo zainteresowań, wędkarstwo, szachy, gitary, projektowanie, programowanie, druk 3d, siłownia itp itd...... dużo ruszyłem z tematem i każdym z nich mi wychodzi, angażuję też w te wszystkie rzeczy dzieci. Mimo wszystko czuję się bardzo nieszczęśliwy, podłamany. Jak można sobie pomóc. Może to zabrzmi trochę brutalnie ale mam trochę awersje do różnego rodzaju terapii itp itd, dużo z nich było na mnie stosowanych przez lata w związku, kiedyś była to zabawa. Jednak dziś już wiem, że gdy poznam kogoś i zakocham się jak młody lokalny latynos, to pierw przedstawię wszystko tej dziewczynie i oznajmię, że zaczynam terapię. Będzie mi ciężko zaufać i po tylu historiach, kłamstw będzie to trudne. Tymczasem, siedzi mi w głowie moja żona ale nie wiem czy z tęsknoty czy z lekkiej nienawiści, bo mimo wszystko ma dobre serce, ale nie widzi, że w szczególności chłopy przy jej elaboratach, niesieniu pomocy to patrzą jej już w majtki. Naiwna kobita. Chciałbym jeszcze popracować nad samooceną i pewnością siebie, jak to osiągnąć?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.