Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Peter12

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Peter12's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad miesiąc
  • Pierwszy Wpis
  • Twórca Konwersacji
  • Jest tu ponad tydzień

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Psycholog namawia mnie jeszcze na psychoterapię gdzie wizyta to 200-300zl i wizyt 20-30. Mam wątpliwości co do tej psychoterapii. Nie bardzo wiem co ona może dać - spodoba mi się tatuaż ? Wolę te pieniądze wydać na laseroterapie, wyznaczyć sobie cel żeby nie nie być skończonym idiota wśród znajomych i rodziny. Może rzucić palenie i pieniądze wydane na papierosy przeznaczyć na laseroterapie, chodź tak sobie zrekompensować, gdzie do tej pory palę więcej ze stresu. Nie bardzo wiem jak sobie z tym poradzić
  2. 3 lata temu zapragnąłem mieć tatuaż typu rękaw. Można powiedzieć klasycznie- tanio, szybko i wyszło okropnie. Proces zaczął się u nieudolnego tatuażysty na przedramieniu i barku, potem część dorobiłem u innego tatuażysty i na końcu u najlepszego, który próbował scalić to wszystko. Niestety walczyłem z tym ale umysł się poddał. Jest dla mnie okropny. Jedynie ta część, którą robiłem u ostatniego tatuażysty chodź wołał bym nie mieć nic. Myślę o nim cały czas. Kiedy przez ten czas był dla mnie znośny, teraz nie potrafię wyjść z nim do ludzi. Roslo mi tętno do 120, czasem do 150 uderzeń gdy byłem wśród ludzi. Zjechałem z pracy - dostałem napadu paniki, duszności, kołatania serca, raz słyszałem swoje myśli, tak jak by do mnie mówiły. Kiedy szlem spać miałem duszności, nie spałem bądź spałem parę godzin, rano budziłem się roztrzęsiony. Było to uczucie okropne. Kiedy przeleżałem całe wakacje, nie potrafiłem wstać z łóżka, schudłem - wybrałem się do psychiatry, który przepisał mi leki - asertin, trittico, Ketilept i alprox, który musiałem zastosować parę razy. Wzbraniałem się od tych leków ale kiedy już nie dawałem rady zacząłem je brać. Powiedzmy, że odzyskałem chęć do życia, zacząłem w miarę normalnie jeść i potrafiłem wyjść do ludzi. Powiedzmy, że górę bym zostawił lub zajął się nią później ale dol jest przeokropny. Jedyne wyjście to laseroterapia i zastąpienie nowym wzorem bo nie potrafię go zaakceptować. Kiedy ustalam sobie wszystko w głowie, że muszę go usunąć bo innej opcji nie ma, marzę żeby wyjść pewnie do ludzi. Jest to proces bardzo kosztowny, długotrwały bo sesji będzie min 10 po ok 1000zl + zastąpienie go nowym wzorem za ok 4-5. Po lekach wszystko wydaje mi się możliwe ale przed braniem leków cały czas myślałem - a po co, dlaczego to zrobiłem, dlaczego nie przemyślałem wzoru, te myśli były okropne. Psychoterapeuta powiedział, że te leki mam brać min 6 miesięcy a najgorsze w w tym wszystkim, że wiem co wywołało i jest dla mnie potworna tragedia brać te leki i jeszcze bardziej niszczyć sobie życie. Paradoks jest taki, że są to leki swiatlouczulajace i wykluczają z zabiegu laserowego usuwania tatuażu. Może ma ktoś jakąś radę jak wybaczyć sobie ten błąd, nie myśleć, że zmarnowal mi 3 lata życia, pieniądze i odstawić te leki, żeby być może przez zimę udało się to naprawić i w końcu cieszyć się życiem. Czy mogę próbować te leki odstawiać stopniowo? Biorę je regularnie ok 2 miesiące
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.