Jestem studentką w wieku 20 lat, odkąd moja babcia, która mnie wychowywała umarła (4 lata) czuję, że nikt tak naprawdę się mną nie interesuje. Czuję się niepotrzebna. Mam ogromny problem ze stresem, do tego stopnia, że kończy się to problemami z oddychaniem, omdleniami. Jestem cały czas zdenerwowana, podirytowana. Wchodzę w krótkie związki, które rozwijają się zbyt szybko, co powoduje we mnie ogromne poczucie winy. Mimo, że nic złego się w nich nie dzieje, ja nie potrafię się nimi cieszyć, ogarnia mnie ogromna pustka, myśli, że jednak lepiej czuję się, kiedy jestem sama. Wtedy diametralnie moje zachowanie się zmienia i urywam kontakt. Miewam silne zmiany nastroju oraz napady gniewu. Nie radzę już sobie z tym wszystkim. Tylko sen pomaga mi poczuć się lepiej i o tym nie myśleć. Czy to jest jakaś choroba lub zaburzenie?