Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Nivose

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Nivose's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad tydzień
  • Jest tu ponad miesiąc
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Witam, Przepraszam jeśli wybrałam złą klasyfikację, ale ciężko było mi wybrać dobrą kategorię kiedy sama nie wiem co tak naprawdę jest ze mną nie tak. Mam 19 lat, ale tak naprawdę nie wiem jaką część życia przeżyłam rzeczywiście "ja". Odkąd pamiętam wokół mnie było mnóstwo spięć, jako dziecko nieraz zostałam uderzona gdy zezłościłam rodziców ( np. śpiąc za długo w soboty) choć nie mam im tego za złe. Prawdziwy problem zaczął się jednak mniej więcej z początkiem gimnazjum czyli mniej więcej w wieku 13/14 lat kiedy zaczęłam gimnazjum. Poza paroma osobami nie znałam nikogo i nawet nie rozmawiałam z nikim przez pierwsze tygodnie. Później było trochę lepiej, ale pojawił się nowy problem. Mianowicie mój wychowawca lubił się wyżywać na mnie i często unosić głos do momentu płaczu z mojej strony. Takie sytuacje zdarzały się za każdym razem kiedy zwracałam uwagę, że na przykład nie możemy pojechać na wycieczkę danego dnia. Przy okazji w tym czasie trenowałam amatorsko piłkę ręczną. Miałam problem z wpasowaniem się i odczuwaniem szczęścia. Odkryłam wtedy po raz pierwszy, że szczerze lubię się krzywdzić. Nie ważne czy żyletką, tabletkami, słownie itp. Po prosu lubiłam to robić, bo czułam się w ten sposób dziwnie dobrze. Od tamtego czasu szczerze podchodzę do życia z myślą, że jeśli żyje to żyje, ale myśl zniknięcia wcale mi nie przeszkadza. Odkryłam także, że kocham pisać historie z ludźmi, bo kiedy opisuje życie danej postaci na chwile potrafię wyobrazić sobie, że sama nią jestem. Dochodząc do technikum zaczęłam poznawać siebie i świat tak naprawdę na nowo. Moi rodzice pracują zagranicą, więc na co dzień żyje z babcią, kompletnie nowi ludzie, których pierwszy raz w życiu spotkałam. Szczerze wizja nowego środowiska mnie niesamowicie przerażała i unikałam konfrontacji na początku, ale moi obecni przyjaciele mnie częściowo wyciągnęli z tej skorupy strachu przed ludźmi. Z płynącymi latami zaczęłam odzywać się do większego grona osób, ale coś co nigdy mnie nie opuszcza to ta autodestrukcja, która trwa gdzieś z tyłu głowy. Zauważyłam też, że uczucia, które przekazuje i to co mówię jest jakby nie moje mimo, że to moje ciało. Kiedy się śmieje, czy płacze czuje, że to robi mechanizm pilnujący, że tak trzeba robić a nie tak naprawdę "ja". Od miesiąca jednak zauważyłam, że nie jestem nawet zdolna do płaczu jeśli nei będę się zmuszać. Choć i to nieraz nie działa. Po prostu czuje jakby ktoś inny sterował moim życiem kiedy ja siedzę na widowni niemo krzycząc by przejąć ster. Czuje "coś i "nic" zarazem, jakbym była defektem życiowym.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.