Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Monika56

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Monika56's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad miesiąc
  • Jest tu ponad tydzień
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Witam Od roku spotykam sie z mezczyzna, ja rozstalam sie z mezem on z partnerka, obydwoje mamy dzieci, nie mieszkamy razem. Poczatek zwiazku bardzo intensywny, partner bardzo zabiegal o kontakt, wrecz nie dawal momentami wytchnienia, bardzo skupil sie na mnie, nie mieszka z dziecmi, jest sam, pracuje na wlasny rachunek, ma sporo czasu, podczas kiedy ja rowniez pracuje, zajmuje sie dziecmi, mam sporo obowiazkow. Partner jest osoba ktora wydaje mi sie ,nie umie i nie lubi byc sam, potrzebuje towarzystwa , rozmow, wciaz sie stymuluje tresciami z yt, przeglada fb, jest uzalezniony od telefonu, ma tego swiadomosc, rozmawialismy o tym, sam przyznal ze nie ma takich momentow ze sie odcina i rozmysla o sobie o zyciu, obydwoje jestesmy z dysfunkcyjnych rodzin i mamy sporo probemow z tym zwiazanych co powychodzilo z czasem w naszej relacji. Czasem pojawialy sie o to pretensje ze nie poswiecam mu wystarczajaco duzo uwagi, tlumaczylam czym to jest spowodowane, jak wyzej. Z czasem zaczelam tak gospodarowac czasem ze moje dnie wypelnione byly po brzegi , nie chcac zeby czul sie odrzucony spotykalismy sie niemal codziennie, glownie to ja przyjezdzalam do niego. Duzo czasu spedzamy tez piszac na komunikatorach. Do brzegu, partner od poczatku byl ze mna uczciwy i szczery, duzo o sobie opowiadal, o poprzednim zwiazku, o braku zrozumienia w nim i bliskosci, o kryzysach i rozstaniach jakie mialy w nim miejsce, o tym ze w miedzy czasie popisywal z innymi kobietami, ze poszukiwal bliskosci i zainteresowania. W naszym zwiazku dosyc szybko pojawily sie wyznania milosci z jego strony, ja musialam nieco dojrzec zanim rowniez przyznalam ze go kocham. Wiedzac mnw na czym mu zalezy i jakie ma oczekiwania, zatracilam sie w tym zwiazku, chcac za wszelka cene zrekompensowac mu braki o ktorych wspominal ale i ja zaczelam odczuwac silna potrzebe bycia z nim, spedzania wspolnie czasu. Mialam do niego 100% zaufania, az do momentu kiedy kilka miesiecy temu wybral sie na spacer ze swoja kolezanka, slyszalam o niej juz wczesniej, znali sie jeszcze zanim zostalismy para, sam przyznal ze moze ona miala kiedys wobec niego jakies romantyczne zamiary ale ze on nie potrafil ich wlasciwie odczytac i nigdy nie pociagneli tematu ale kontakt caly czas byl, powiedzial mi o tym ze sie spotkali, od razu, rowniez o tym ze na samym poczatku powiedzial jej ze sie z kims spotyka, a spotykajac sie z nia byl w 100% pewien ze do niczego nie dojdzie, nic nie ukrywal i zapewnil ze nie mam powodow do obaw,temat przegadalismy, powiedzialam wowczas ze jest to jakies przekroczenie moich granic i nie podoba mi sie to, przyznal mi racje, ze nie powinno sie to wydarzyc i temat zostal zamkniety, ale we mnie powstal jakis dziwny niepokoj, przyznam ze z poprzedniego zwiazku mam zgola inne doswiadczenia, maz nigdy nie umawial sie z kolezankami , nie mial blizszych przyjaciolek poza jedna, w ktorej tez na poczatku widzialam zagrozenie bo byla to jego dawna milosc, ale z czasem sama sie z nia zaprzyjaznilam i obawy zupelnie zniknely. Wracajac do obecnej relacji, gdzies we mnie to zaufanie do niego zostalo zachwiane, pomimo jego uczciwosci, zapewnien, ale nie wracalam do tematu, nie roztrzasalam tego juz w glowie za bardzo, poczulam sie znowu pewnie w tym zwiazku, az do momentu kiedy w sytuacji intymnej pomylil moje imie z imieniem innej kobiety, nie tej z ktora sie spotkal dla jasnosci a imie bylo bardzo podobne do mojego, jednak nie moje, tlumaczyl ze to przejezyczenie, ze nie powinnam brac tego do siebie, ja natomiast tlumaczylam jak mnie to zabolalo, szczegolnie w takiej sytuacji, przyjal postawe obronna i w sumie skonczylo sie na tym ze to moja wina bo ja nie potrafie tego odpuscic kiedy to tak naprawde nic nie znaczy, wowczas faktycznie przyjelam wine, uznalam ze wyolbrzymiam i chociaz czulam ogromny dyskomfort to przeszlam nad tym do porzadku dziennego, sytuacja sie powtorzyla, to samo imie, tym razem przy zwyklej rozmowie ale znowu jak twierdzil , przejezyczyl sie, to imie przewijalo sie bardzo czesto w naszych rozmowach wczesniej, w kontekscie podcastow jakie wspolnie ogladalismy i ich prowadzacej. On tlumaczyl ze to nic takiego a tlumaczenie moje ze dla mnie ma to znaczenie i rani mnie kiedy mowi do mnie podobnym ale nie moim imieniem, powodowalo u niego zlosc ze wyolbrzymiam, na koniec przyzal ze mialam prawo zle sie poczuc, Kolejny temat przedyskutowany i miedzy nami zamkniety, ale kolejna sytuacja po ktorej ledwo odbudowane zaufanie, zostalo dosyc powaznie naruszone i byly momenty ze obsesyjnie wrecz myslalam ze moze z kims jeszcze sie widuje, badz pisze, znajac jego historie latwo mi bylo ulec pokusie myslenia ze szuka jakiegos wypelnienia, bo podczas kiedy ja jestem zajeta, on potrzebuje kontaktu i to co ja oferuje mu nie wystarcza, a sama jednoczesnie mialam wrazenie ze nie mam czasu kompletnie dla siebie, bo skakalam miedzy domami. Wiekszoscia tych mysli nie dzielilam sie z nim a raczej sama chcialam poukladac to w swojej glowie we wlasciwy sposob. Nastapil okres spokoju, wydawalo sie ze przerobilismy kilka spraw, ja staralam sie nie ukladac scenariuszy zdrad w glowie a on wydawal sie rozumiec ze nie jestesmy tylko on i ja ale sa tez sprawy po drodze ktorymi trzeba sie zajac, jednoczesnie w mojej glowie powstal jakis niepokoj ze to szczescie znow zostanie jakos zaklucone, i stalo sie to kilka dni temu, partner po drinku postanowil pod wpywem impulsu, napisac i zadzwonic do bylej przyjaciolki, z ktora loczylo go kiedys romantyczne uczucie, chociaz nigdy nie spotkali sie na zywo, o niej rowniez wiedzialam wczesniej, utrzymywali sporadyczny kontakt az do momentu kiedy dosyc ostro sie poklucili i kontakt sie urwal, postanowil sie pojednac, zadzwonil rozmawiali, konflikt zostal zarzegnany, oczywiscie powiedzial mi o tym tuz po rozmowie z nia, a we mnie cos peklo, niby znowu nic ale nie potrafie zrozumiec tego naglego zainteresowania, szukania kontaktu, od razu w mojej glowie pojawily sie mysli ze moze to jednak cos wiecej, jakas tesknota, dlaczego nie potarfi odpuscic pewnych tematow, i skupic sie na tu i teraz, powiedzialam mu o tym, odnosze wrazenie ze wciaz czegos szuka, ze mimo zapewnien, ze mnie kocha, ze jest zadowolony ze zwiazku, on do konca nie jest szczesliwy. Powiedzialam mu co mysle, co czuje, ze obawiam sie tych impulsow z jego strony bo nie mam pewnosci ze za chwile nie przypomni sobie o kolejnej przyjaciolce z ktora postanowi odnowic kontakt, i ze nie rozumiem po co to robi, ze te sytuacje zniechecaja mnie i podcinaja skrzydla. On zamknal sie w sobie, nie potrafil nic powiedziec, mysle ze poczul sie przyparty do muru, pewnie niezrozumiany, zaatakowany, powiedzial tylko ze nie wie co czuc, nie wie jak sie zachowac zeby mnie nie zranic, ze na ta chwile musi odpuscic temat, od tamtej pory nie rozmawiamy, a ja nie wiem co myslec, jak postepowac. Miewal epizody depresyjne, staralam sie byc mu wtedy wsparciem ale sama kiedy czuje jego niechec do kontaktu, wycofuje sie, nie lubie sie narzucac, on czesto odbieral to wtedy jako olewanie z mojej strony, a ja mialam metlik w glowie bo otrzymywalam cala mase sprzecznych sygnalow, rozmawialismy na ten temat, ustalilismy ze ja nie bede sie chowac a on bedzie wyrazniej komunikowal swoje potrzeby. Czesto kiedy poruszalam temat jego samopoczucia z czego to moze wynikac nie byl w stanie mi powiedziec, okreslic przyczyny, albo nie mial ochoty o tym rozmawiac, widze ze mecza go takie rozmowy, ma duza swiadomosc ze cos jest na rzeczy ale nie ma ochoty zaglebic sie w terapii i przepracowac tych problemow, dojsc do sedna i ruszyc na przod, zachecam go do powrotu na terapie ale nie chce naciskac, wywierac presji a jednoczesnie mam wrazenie ze bez tego nie ruszymy z miejsca i nadal bedziemy sie szarpac, ja jestem zdecydowana wrocic do rozmow z terapeuta, bo to wszystko tez uswiadomilo mi jak niepewna siebie jestem i jak mam niskie poczucie wlasnej wartosci , a teraz sama nie wiem co myslec, jak postepowac, czy odpuscic i zajac sie soba czy wyjsc mu naprzeciw i wlaczyc o ten zwiazek bo kocham go i zalezy mi na nim, jednak te sytuacje opisane powyzej powoduja ze trace zapal, nie chce byc toksyczna, nie chce zabraniac mu kontaktow z ludzmi, z kobietami, ale przy kazdej takiej sytuacji jestem powaznie wytracona z rownowagi, zastanawiam sie czy to normalne czy to ze mna jest cos nie tak, ze czuje ze przekracza jakies moje granice i czy te granice nie sa za ciasne, nabieram watpliwosci czy jego milosc jest szczera i prawdziwa skoro gdzies ma potrzebe kontaktu z innymi, jednoczesnie czuje wstyd , ze jestem zazdrosna ze to dziecinne ze jako dojrzala kobieta powinnam byc bardziej wyrozumiala i akceptowac pewne sprawy a za chwile pojawia sie bunt i mysli ze to ode mnie wciaz wymagane jest przesuwanie tych granic, ze budowanie zaufania to nie tylko zapewnianie o milosci ale tez czyny przy okazji i nie ranienie drugiej osoby, on mial swiadomosc , przypuszczal jak zareaguje , a mimo to sytuacja sie wydarzyla, nie chce obarczac go wina, potrzebuje pomocy, obiektywnej oceny sytuacji, czy postepuje niewlasciwie, czy moje oceny sa pochopne, bo spowodowane niska samoocena, czy moze on postepuje niewlasciwie i jak powinnismy sie odnalezc obydwoje w sytuacji kiedy nam obojgu zalezy a pojawiaja sie tekie momenty , czy mozna dojsc do porozumienia i jak to zrobic zeby on nie czul sie ograniczany a ja tak zraniona jego postepowaniem
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.