Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Princ3ska

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Princ3ska

  1. Witam. Piszę na forum pierwszy raz, ponieważ nie mogę poradzić sobie z tym problemem, potrzebuję trzeźwej rady… Mianowicie, jesteśmy z mężem 2 lata po ślubie, mamy 2 letniego synka, mąż jak mały się urodził dużo przy nim pomagał, zajmował się, spędzaliśmy we trójkę czas, kłótnie się zdarzały, wtedy tez trwał jego problem z alkoholem, który przeszliśmy i zaczęło się wszystko powoli układać. Mąż sprzedał działkę, dostał pieniądze i wyremontowaliśmy sobie mieszkanie w domu jednorodzinnym u mojego taty, podczas tego remontu mieliśmy wypadek samochodem, mąż się załamał i zaczął dużo pić, próbowałam go pocieszać, starałam się pomóc i go zrozumieć, mimo że miałam już naprawdę dość a jeszcze na głowie remont i dziecko… Zaczęło się ciągle spotykanie i wychodzenie z kolegami, zaczął wracać pijany, źle nastawiony do mnie, mąż gdy napije się szczególnie wódki nie jest sobą, zupełnie inna osoba, głos nawet ma inny niż normalnie.. Myślałam, że dam radę, że mu pomogę on z tego wyjdzie, pomogła mi teściowa, bo sama bałam się z nim przebywać po pijaku… Dużo opowiadałam teściowej, bo liczyłam że jakoś mi pomoże, ale po jakimś czasie już i ona nie wiedziała jak z nim rozmawiać… Mąż kupił drugi samochód, pojechaliśmy na zaszycie bo teściowa tak dobrze doradzała, było wszystko super po tym czasie, zaczął pomagać sprzątać po remoncie, meble składał, z dzieckiem znowu się bawił, dopóki nie pojechał z kolegą gdzieś i wrócił pijany bo koledzy mu mówili, że ktoś dwa razy przepił wszywkę i on też musiał spróbować… Obiecywał, że nie będzie pił, znalazł pracę, pracował miesiąc. Później siedział w domu, znalazł kolejną pracę ale zaczęły się problemy z samochodem, jego starszy brat jest mechanikiem i jeździł do niego, ale jego brat mieszka od nas 70km. Samochód był zrobiony, wszystko było dobrze. Zawieźliśmy jego kolegę 400km na jakaś rozprawę, a za tydzień samochód się popsuł, okazało się ze trzeba wymienić silnik, brat pomógł. Odebraliśmy samochód, może tydzień pojeździliśmy, gdy mąż został poproszony przez kolegę, żeby gdzies z nim pojechać, mąż mnie oszukał, że jedzie do sklepu po coś, wrócił z kolegą i był dziwny czuć było że coś wypił ale myślałam że skoro kieruje samochodem jest trzeźwy. Mąż pojechał pomagać i miał wrócić koło 1, cały czas pisaliśmy… obudziłam się koło 3, męża nie ma, telefon z policji, ze mąż jest na komisariacie. Co się okazało, pojechał z kolegami ja jakiegoś grilla, wsiadł do samochodu z kimś kogoś odwieźć, i ten ktoś wjechał naszym samochodem do rowu… znowu brat mechanik i drugi starszy brat pomogli… Mąż pił cały czas znowu bo się załamał, stracił pracę. Jakiś znajomy załatwił mu pracę w śmieciach, mąż był zadowolony, a po miesiącu wracał codziennie pijany stamtąd, bo wszędzie znajomi i koledzy…. Któregoś dnia pojechałam do swojej mamy z synkiem, gdy wróciłam mąż dzwonił że do pracy jedzie z jakimś kolegą z roboty, uwierzyłam, miał mieć druga zmianę wtedy. Gdy zadzwoniłam koło 16 do niego miał pijany głos… Koło 18 przejrzałam jego laptopa, zauważyłam rozmowę z 17 letnim narkomanem, że się umawiali… coś mnie tknęło i poszłam 2km w stronę domu tego gnoja, mój mąż pijany z tym gówniarzem na przystanku siedzieli… Poszliśmy do domu, awantury były prawie codziennie, co chwila był pijany, poniżał mnie, straszne rzeczy mówił, przez co ja się bardzo załamałam i straciłam dobrą samoocenę .. Zerwał kontakt z tym gnojem zablokował go wszędzie, za parę miesięcy wyszło ze 17 latek tak się naćpał że wylądował w szpitalu psychiatryku i na wszystkich doniósł na policję, mąż się wystraszył i zerwał całkiem kontakty z nim. Do czasu, aż w sobotę nie zobaczyłam ze do niego pisze, zaczęła się kłótnia z tego, ja zareagowałam tak że zaczęłam płakała, trzęsłam się z nerwów… On się uniósł przez to przez moją reakcję, że jestem nienormalna bo tak reaguje, że nie będę mu rozkazywać, gdy powiedziałam, ze ma zerwać kontakt z nim… Problem tkwi w tym, że gdy zobaczyłam, że on pisze z tym dzieciakiem to znowu moja nieufność i podejrzliwość wzrosła. Mąż wychodzi do pracy a ja milion myśli, czy na pewno do pracy a nie spotkać się z nim, czy znowu nie będzie tego horroru co przeżyłam w lato z mężem.. nie wiem co robić, mąż gada o terapii ale tylko na gadaniu się kończy, nie próbuje ze mną szukać terapii czy psychiatry,rozmawiałam z dwiema szwagierkami i jego jednym bratem o tym, ale oni tez są bezradni, brat mu coś powie a on i tak ma w dupie… nie wiem co robić, wiem że najłatwiej byłoby się rozstać i niech on robi co chce, ale niestety to nie jest takie proste, nie mam pracy, bo zaszłam w ciąże kończąc szkole, zdałam egzamin czeladniczy na fryzjera i jak dziecko się urodziło nie miałam możliwości podjęcia pracy. Mąż jedynie pracuje, i twierdzi ze potrafi się ogarnąć, ale to wszystko przeze mnie. Nie wiem, jakis błąd na pewno popełniłam, ale jego wychodzenie do takich właśnie narkomanów i picie zabiło we mnie wszystko. Jestem ciągle rozdrażniona, od dwóch dni nawet nie mogę spać, mimo ze jestem zmęczona naprawdę mocno, kładę się i nic… Proszę o jakąś sensowną radę, która da mi do myślenia.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.