Cierpię na przewlekłą depresję i biorę leki od pół roku. Na psychoterapię chwilę chodziłam, ale ją porzuciłam.
Od zawsze mam problem z odkładaniem wszystkiego na później. Teraz jestem na studiach i przez to odkładanie, uczę się na ostatnią chwilę, robię wszystko, gdy goni termin i przez to wszystko czuję, że nic z tych studiów nie wyniosę, nie przykładam się. Do tej pory jakoś mi się udawało wszystko pomimo takiej pracy.Teraz od marca mam zajęcia zdalne i mój problem z prokrastynacją pogłębił się strasznie. Teraz jestem w sytuacji, gdy ze wszystkim zalegam, terminy oddania projektów mijają a ja nie jestem w stanie się za nic wziąć. Czuję straszny opór przed rozpoczęciem działań. Nie chce też się za nic brać, bo się boję, że zacznę i nie zdążę i tak czy siak nie zaliczę czegoś, więc się poddaję. To jest chore. Nie mogę już tego wytrzymać, nie wiem skąd to się bierze.