Witam,
Mam 28 lat i aktualnie jestem bezrobotna. Od jakiegoś czasu moja roczna relacja z partnerem pogarsza się. Zamieszkaliśmy ze sobą dosyć szybko. Z początku było świetnie, jak to początki. Teraz on nie wychodzi z żadną inicjatywą robienia czegokolwiek razem, nie inicjuje żadnych interakcji, nie inicjuje zbliżeń. Siedzi ciągle z nosem w telefonie, ciągle pisze w grupie z kolegami. I tu się zaczyna mój problem. Od zawsze miałam problemy z zaufaniem, muszę przyznać, że zdarza mi się zerknąć w jego telefon, czego często żałuję. Nie chodzi tu o zdradę, bo raczej nie tego szukam, a o to na kogo kreuje się mój partner przed tą określoną grupą kolegów i o to w jaki sposób mówi o mnie. Mam wrażenie, że przed nimi chce być macho-podrywaczem i dupkiem wobec kobiet, choć mnie zapewniał, że jest oddanym partnerem i miał w życiu tylko kilka partnerek. Prosiłam o prawdę, ale dalej mu nie wierzę. Dodatkowo po niedawnych podejrzeniach, że nie jestem przez niego mile widziana na pewnym wydarzeniu, po zajrzeniu w jego telefon boleśnie przekonałam się, że wypowiada się o mnie bez szacunku, wulgarnie i że moje podejrzenia się sprawdziły. Jego koledzy na szczęście mu nie wtórują. Jest mi wstyd za niego, że okazuje mi taki brak szacunku i boli mnie bardzo jego zachowanie. Czuję się już załamana przez inne wydarzenia w moim życiu, a na dodatek nie mam oparcia w osobie, na której teoretycznie powinnam móc polegać. Nie wiem co mam robić, jak wybrnąć z tej sytuacji, nie mogę przestać płakać, ale nie mogę też powiedzieć mu o czym się dowiedziałam z jego rozmowy z kolegami. Proszę o poradę, co dalej.