Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

ShrewFallout

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez ShrewFallout

  1. Cieszę się, że znalazłam to forum. To, dlaczego zdecydowałam się wpisać w Google "pomoc psychologiczna forum" okażą się zapewne dla wielu osób głupie. Chodziło o tego mema: https://img-9gag-fun.9cache.com/photo/az9zm0z_700bwp.webp. Lubię memy, bo czasem mają dużo głębsze znaczenie niż to, co widać na pierwszy rzut oka. I jakoś wydaje mi się, że nie jest przypadkiem, że tego mema zobaczyłam akturat dzisiaj. Od dłuższego czasu zaobserwowałam u siebie poczucie lęku przed odrzuceniem i samotnością. I nie chodzi o samotność w znaczeniu romantycznym czy dotyczącym związków - mam naprawdę wspaniałego męża, nasze małżeństwo układa się dobrze i chociaż jak każde ma swoje wzloty i upadki, to jestem szczęśliwa w tym związku. Problem pojawia się, gdy chodzi o moje relacje ze znajomymi. Oglądając ostatnio zdjęcia sprzed roku-dwóch uświadomiłam sobie, z jak wieloma osobami nie utrzymuję już kontaktu. A byli to ludzie, których wówczas mogłam nazwać przyjaciółmi (nie szafuję tym określeniem, potrzebuję naprawdę głębokiej relacji z kimś, żeby uznać go za swojego przyjaciela). Niby wiem, że ciężko utrzymać pewne znajomości po studiach itd. (ja i większość moich znajomych zbliżamy się do trzydziestki), ale zauważyłam, że gdy z mojej strony zabrakło inicjowania spotkań i podtrzymywania kontaktu, to relacje te kompletnie się rozpadły. Zabolało, może przesadzam, ale naprawdę ubodło mnie to, że tak niewiele trzeba było, by zupełnie stracić kontakt. Ale nie jest to pierwsza taka sytuacja i zauważam, że wzór ten powtarza się w każdej kolejnej. Długo by się rozpisywać, ale teraz nawiązanie każdej nowej znajomości powoduje, że na starcie obawiam się odtrącenia i odrzucenia. Powoduje to u mnie dziwną reakcję, w której staram się "zasłużyć sobie" na czyjeś zainteresowanie i sympatię. I ja wiem, że wszyscy jesteśmy dorośli i mamy swoje życie i czasami nie ma czasu, by się spotkać. Ale doszłam do takiego momentu w moim lęku, że za każdym razem, gdy ktoś nie może się ze mną spotkać, odczuwam to jako odrzucenie. Przy prawie każdej relacji, nawet takiej, która rozwija się naprawdę dobrze, przychodzi moment, kiedy nie udaje nam się zgadać, ja odbieram to jako odtrącenie i przestaję szukać kontaktu. Teraz jestem dokładnie w takiej sytuacji Wiem, że może być tak, że dane osoby akturat nie chcą się ze mną "zaprzyjaźniać". Tylko zabrnęłam w to wszystko tak daleko, że czuję się teraz nie warta tego, by ze mną w ogóle rozmawiać i utrzymywać kontakt. Zawsze miałam problemy z poczuciem własnej wartości, ale teraz... Bardzo potrzebuję kontaktu z innymi ludźmi, jestem zwierzęciem społecznym, a wszystko układa się tak, że czuję się coraz bardziej odizolowana od świata. Rozmawiam o tym z mężem, ale on ma aż tak wysokich potrzeb społecznych i nie zawsze potrafi mi pomóc. Pomyślałabym, że to kwestia mojego charakteru - nie wykluczam tego, chociaż wśród innych uchodzę za radosną, dowcipną, empatyczną i pozytywnie pokręconą. Ale nie wiem, jak wyjaśnić to, że przez dłuższy czas znajomość układa się świetnie, a później... sama nie wiem. Pozdrawiam!
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.