Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

sharpwheels

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

sharpwheels's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad tydzień
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Mam 24 lata, moja dziewczyna 20, jesteśmy ze sobą 3 lata, mieszkamy ze sobą od roku. Na codzień układa nam się dobrze, mamy w sobie wsparcie, zależy nam na sobie, potrafimy porozmawiać o wszystkim, robimy dla siebie miłe rzeczy, znajomi, rodzina uważają nas za na prawdę dobrze dobraną parę. Mamy podobne wartości w życiu, mamy wspólne plany, kierujemy się podobnymi poglądami. Ale od jakiegoś czasu mam wątpliwości co do naszego związku. Właściwie to codziennie myślę o tym żeby to zakończyć. Moja dziewczyna potrafi z naprawdę małej rzeczy zrobić ogromny problem i jak się nakręci to nie da się jej powstrzymać. Na prawdę potrafi grubo przesadzic i dosłownie nic nie daje żadne pocieszanie. Potrafi wtedy być agresywna i nawet jak ja pocieszam i proponuje jakieś rozwiązania to się na mnie denerwuje. Zawsze jestem spokojny i opanowany i nie denerwuje się na nią. Próbuje ją aktywnie wysłuchać ale to nic nie daje. Potrafi mi powiedzieć coś takiego że zrobi mi się na przykro i mam humor zepsuty już przez większość dnia. Jej słowa są dla mnie momentami na prawdę krzywdzące i zostają mi w głowie na długo. Później jak już dojdzie do siebie i się opanuję to przeprasza, na prawdę żałuję i mówi że sama widzi że ma problem. Chodziła z tym do psychologa ale przestala. Mówię jej żeby znowu zaczęła chodzić do psychologa ale na rozmowach się kończy. Na prawdę mi przykro poniewaz ja mogę ja tylko wesprzeć lecz nie jestem psychologiem i nie mogę jej naprawiać. Czasami mnie to już na prawdę przytłacza, oddziałuje na mnie negatywnie i wysysa ze mnie energię. Chce ją wspierać ale czuję że czasem mnie to niszczy i wpływa na moją psychikę. Czasem czuję się też wykorzystywany. Tak na prawdę prawie całkowicie tylko ja się zajmuję w domu zakupami, sprzątaniem, gotowaniem, ona takie rzeczy robi bardzo rzadko. Gdy mówię jej że mi się to nie podoba i chciałbym żeby robiła więcej to mówi że się postara ale nic z tego dalej zazwyczaj nie wychodzi na dłużej. Nie chce jej w kółko o to prosić. Są dni gdzie poświęcam praktycznie cały dzień na to żeby jej było dobrze przy czym nawet rezygnuje częściowo ze swoich planów. Czuję że czasem nie jestem też doceniany za to co dla niej robię, stało się to całkowicie normalne, że to ja zwykle ogarniam wszystko za nas dwoje. Daje z siebie więcej, a otrzymuje wzamian mniej. Poza tym nie ma już między nami intymności, zawsze jak się choć trochę zbliżamy i przykładowo zaczynamy się całować to czuję że ona chce to przerwać jak najszybciej. Nie uprawialiśmy seksu od roku. Brakuje mi tego bardzo i bardzo mnie to boli. Nie chce mi się już nawet niczego inicjować, ponieważ zawsze słyszę nie, bo nie ma czasu, bo jest zmęczona, bo boli ją głowa itp, a są to tylko wymówki. Gdy o tym zaczynam rozmowę to twierdzi że ona chce ale nie zawsze ma ochotę, ale nawet jak chce i coś zainicjuje to przerwywa i stwierdza że np nie ma czasu. Bardzo źle się z tym czuje i wpływa to na moje poczucie wartości. Jest to dla mnie ważny element w związku bez którego na dłuższą metę nie wyobrażam sobie relacji. Czasem gdy się o to pokłócimy potrafi do mnie powiedzieć żebym ją zostawił i znalazł sobie kogoś innego. Czuję też że nasz związek wpadł trochę w rutynę (choć to niby normalne do pewnego stopnia, wiadomo nie będzie cały czas fajerwerków, życie to nie jest bajka) i tak na prawdę nie cieszymy się soba tak jak wcześniej. Po prostu po pracy siadamy oglądamy serial, nawet za bardzo ze sobą nie rozmawiamy i idziemy spać. Nie jest tak codziennie ale bywają właśnie takie dni. Nie wiem czy są to normalne problemy w związku czy jest to już powód do rozstania, ponieważ jest ona na prawdę wartościową osobą i ma na prawdę rzadko spotykane w tych czasach cechy. Nie pije, nie pali, w jej życiu nie ma też miejsca na żadne używki i dzięki temu ja też calkowicie zrezygnowałem z picia alkoholu i palenia. Poza tym motywuje mnie do rozwoju, chyba trochę dzięki niej rozpocznę w tym roku studia. Uważam że rozwinąłem się w tym związku jako osoba i na prawdę dużo mi dała ta relacja ale od ładnych kilku miesięcy czuję że to ja daje od siebie zdecydowanie więcej, a otrzymuje coraz mniej i na prawdę już mnie męczy. Może po prostu nie jesteśmy dla siebie stworzeni i potrzebujemy kogoś innego. Być może źle myślę i powieniem bardziej doceniać to co mam, a być może ja idealizuję. Boję się że jak się rozstaniemy to będzie gorzej i wtedy dopiero zrozumiem jak ważna ona dla mnie byla (raz już się wydarzyła sytuacja gdzie nie wiedzieliśmy czy będziemy razem i nie wiem czy czułem się kiedykolwiek gorzej) Poza tym wiem też jak ważny jestem ja dla niej i boję się też że ona się po prostu załamie i przykro mi gdy myślę o tym że mogę spowodować jej cierpienie. Być może potrzebuje trochę czasu żeby odnaleźć się w nowej dla niej rzeczywistosci ponieważ jeszcze rok temu mieszkała z rodzicami a teraz pracuje, mieszka w innym mieście i się uczy. Kocham ją, ona mnie też ale wydaje mi się że wyjdzie nam na lepsze rozejście się, bo wydaje mi się że czuję się coraz mniej szczęśliwy i wyobrażam sobie codziennie jak to by było nie być razem. Są momenty gdy mi na prawdę głupio że w ogóle w taki sposób myślę, ale jednak myślę o tym codziennie. Myślę że większość czasu to chwile gdy na prawdę czuję radość z naszej relacji i szęscie ale czasem czuję też że za dużo mnie ta relacja kosztuje i myślę że jednak oczekuję czegoś innego od drugiej połówki. Nie wiem czy przesadzam bo przecież nie ma ideałów i każdy ma jakieś wady i sam też je mam czy mam rację i rzeczywiście jest coś na rzeczy.. Przeciez jakby było dobrze to bym nie myślał o rozstaniu prawda?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.