Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Dominikv2

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Dominikv2's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad tydzień
  • Jest tu ponad miesiąc
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Cześć wszystkim, mam nadzieję, że każdy z was miło spędza ostatnio czas i wieczór. Dawno temu napisałem tu jeden wątek, i przypomniałem sobie o istnieniu tego forum. I choć pod nim nic nie odpowiedziałem, za co przepraszam to jestem wdzięczny pomogło mi to. Ale dość o tym, chciałem się podzielić tutaj z problemem... Lub kilkoma z nimi, z którymi się mierze ostatnio. Na samym początku powtórzę że jestem studentem zaczynający pisać pracę inżynierską, a także chłopakiem w trzyletnim związku. W ostatnim czasie mam wahania nastroju, nie czegoś w stylu że coś mi się nie udało, a potem będzie odwrotnie. Dużo myślę...bardzo dużo wiem jak to potrafi zniszczyć człowieka. I sam to odczuwam, staram się to ograniczać i mi się to udawało, ale po prostu nie wiem co mam zrobić. Głównie czuję poczucie winny...poczucie, że nie daje z siebie wszystkiego co mogę, to że popełniam błędy i ranie swoją dziewczynę. Za każdym razem jak mówiłem jej że coś mi się nie podoba, to albo mówiła,że ma poczucie winny przez to, albo mówię ciągle pretensje. I choć nie uważam tego za pretensje i nie chciałem by tego tak odczuła co jej za każdym razem mówię. To jednak , za każdym razem mam różne źle, negatywne emocje na ten temat. Np. przez ostatnie 3 tygodnie, zachowywała się dziwnie z powodu tego, że ja zraniłem ( nie, żadna zdrada, zraniłem ja w inny sposób który tu nie jest ważny tak naprawdę ). Nie odpisywała za dużo, a dokładniej mówiąc 1 wiadomość w ciągu dnia, nie okazywała uczuć czy też chęci i możliwości spotkania się. Dosłownie utrata dziewczyny. Po tym czasie czułem się źle, po raz pierwszy miałem pretensje i złość o takie głupoty...ale czy słusznie ? Chciałbym sądzić że tak. Ja codziennie pisze dzień dobry i dobranoc. Codziennie pisze w ciągu dnia parę wiadomości czy to z zapytaniem jak się czuje czy wszystko w porządku kończąc na odpocznij i miłego dnia. Pytam się o możliwość spotkania lub rozmowy. I choć niektórzy z was powiedzą że to nie problem. To jednak chciałbym zostać potraktowany tak jak ja traktuje. Możecie powiedzieć że ma problemy, probelm jest taki że była "zła " za to że ja zraniłem choć powiedziała że nic się nie stało...jednak się stało. Po 3 tygodniach jej powiedziałem podczas rozmowy co o tym myślę...załamałem się już, a nie chciałem że by się to zbierało i było gorzej. Stwierdziła że to jej wina i poprawi, zmieni swoje zachowanie. I choć uważałem "że ej będzie lepiej będzie fajnie i tak dalej to nie nie było" Musiałem znaleźć inny powód ( tak nie podoba mi się to, ale nie potrafię zrozumieć czemu ). Byliśmy umówieni na bal, takie coś w stylu studniówki, zaprosiłem ja i wszystko było pięknie do paru dni przed, gdy jej przypomniałem to nie pamiętała. A po tym jak się zorientowała to była cicho przez 5 minut. Potem rzekła, " przepraszam nie pójdę ". Po zapytaniu dlaczego, odpowiedziała że nie czuje się dobrze by iść, psychicznie dobrze... Nie nakładem presji, bo nie chciałem by się gorzej czuła, ale po zapytaniu kiedy możemy się spotkać w inny dzień to powiedziała że nie możemy bo nie ma czasu. Nawet w weekend... I ja rozumeim wszystko, ale poważnie nie widzieć kogoś 3 tygodnie a teraz się dowiedziałem że w ciągu następnych 2 tygodnie znowu ( mamy wolne ). Całej sytuacji nie poprawia fakt, że dowiedziałem się, że idzie w jeden dzień ( jutro ) na przegląd kapel. Tylko ja o tym zapomniałem, a ona kupiła bilet by iść ( sama), po zapytaniu ostatnio czemu ma bilet na to to powiedziała że idzie. Sądziłem że to super bo też chciałem pójść, ale głównie dla niej bo nie spotykaliśmy się dawno. A to świetna okazja akurat. Niestety jak ja zapytałem czemu nie zaproponowała mi wyjścia z nią to powiedziała : " nie mogę iść sama ?" Nie sądziłem że kiedyś usłyszę od niej takie słowa... Może nie jestem idealny, i tak jestem zazdrosny jak jakiś facet ją obmacuje w nieodpowiedni sposób, ale nigdy jej nie zabraniałem wychodzenia nigdzie. Staram się ja uszczęśliwiać i pytam ja często czy jest coś co chciała by żebym poprawił. I to wdrażam zawsze I powiecie pewnie głupie problemy nie? Kup bilet i idź, ta nie ma już.... I fajnie że się będzie dobrze bawić w klubie, ale boli mnie że nie mogę spędzić czasu z osobą na której mi zależy. Czuję się okropnie, dosłownie, ale na szczęście tylko jak jestem sam lub się załamie przy niej... Nie czuję się jakbym był jej chłopakiem, czuję czasami że jestem nic nie znaczący. A i jeszcze jedno po tym jak ja zraniłem ( po 3 tygodniach ) nie mogę jej dużo przytulać i dawać pocałunków nie mówiąc o czymś więcej, bo się odsuwa i mówi nie. Nawet nie chodzi sex tylko o odwzajemnienie samych czułości których nie robi. Proszę o pomoc, dla niektórych z was mogą to być dziecinne lub niezrozumiałe problemy. Jako facet nie czuje się dobrze dzieląc się z tym jakie MMA problemy. Uznaje że to moja wina, bo chciałbym mieć świadomość że mogę to zmienić, lub poprawić po swojej stronie by było lepiej. Za chęć przeczytania i pomocy dziękuję serdecznie, i życzę wszystkim cudownego wieczoru.
  2. Cześć mam na imię Dominik Mam lekko ponad 20 lat, i mam dziewczynę z którą jestem ponad 3 lata już. Oboje mocno sie kochamy. Ale ostatnio nastąpiła zmiana. Mianowicie po jednym jej wyjeździe do znajomej w w połowie dnia bez zapowiedzi i małym kontakcie z jej strony (spontaniczny wyjazd z powodu zaproszenia koleżanki, a mówiłem jej że nie będzie mi to przeszkadzać), strasznie źle sie czułem, byłem ciagle ciekaw co robi, jak się czuje, gdzie jest. I ciagle moje myśli szły w coraz gorszym kierunku w pewnym momencie zauważyłem że miałem problem, i stwierdziłem jednoznacznie, że wariuje. Postanowiłem jej powiedzieć jak wróci, że źle postąpiła, ale końcowo tego nie zrobiłem, gdyż czułem, że głupio postąpie by z tak błahej sprawy jak zmniejszenie kontaktu ją obwiniać. Sądziłem, że mi przeszło gdyż następnego dnia spędziliśmy cudowny wieczór i było wspaniale się z nią rozerwać na mieście, to jednak nie było lepiej. Ze względu na nasze studia i ich rodzaj ona jest w samorządzie (pierwszy rok) i pomaga w organizacji juwenaliów. Bardzo się cieszyłem że jest w takiej organizacji, że miło spędzi czas, pozna nowych ludzi. I co jakiś czas mają spotkania od 21 na godzinkę, dwie. Nigdy mi to nie przeszkadzało, aż się dowiedziałem od niej na naszym spotkaniu, że jutro (następnego dnia po nim) idzie się spotkać z nimi i posiedzi dłużej niż zwykle bo będą organizowac sprawy i robić alkohol na wyjazd trzydniowy (o którym też się dowiedziałem wtedy) na początku mi to nie przeszkadzało, ale kiedy siedziałem sam w domu (nie mieszkamy jeszcze razem) to było ze mną coraz gorzej. Miałem ciągłe ataki zamartwiałem się o nia, lęku, strachu, końcowo siedziałem przy telefonie i pisałem do niej błahe sprawy i tylko oczekiwałem aż mi odpisze, nawet głupi tekst mało ważny. W czasie tego zastanawiałem się czy zauważy coś nienormalnego, co sobie pomysli o moich tekstach. Końcowo postanowiła zadzownić do mnie bo wysłałem przypadkiem dziwną wiadomośc do niej i odkrył amoje zachowanie. tego nia czułęm sie w kompletnym bałaganie. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje miałem jednocześnie doła, poczucie beznadziejności, depreseje, czarne myśli /scenariuszew głowie i chcialem ciagle płakać. Czułem się okropnie jak nigdy w życiu, a na ogół jestem wesołym człowiekiem. Moja dziewczyna mnie wtedy bardzo mocno wspierała psychicznie i gdyby nie to to na pewno mój stan byłby dużo cięższy. Następnego dnia postanowiłem się z nią spotkać by to ogadać i od razu troche się odprężyć, przed spotkaniem dużo sobie wyjaśniłem sam ze sobą i ustaliłem dla swojego spokoju że to była zazdrość o jej czas i tęsknota za nią. Kiedy się z nią spotkałem to jej wszystko powiedziałem, gdyż ustaliliśmy że szczerość w związku jest ważna. Choć nie lubie mówić o swoich problemach (nie uważam ze są ważne) i sądziłem że są głupie to po prostu cuzłem że muszę jej o tym powiedzieć. Ponownie mnie wsparła i zapomniałem o tym wszystkim jak się źle czułem. Po paru dniach było ze mną lepiej nie czułem się źle, nie miałem doła ani depresji, po prostu moja samoocena, na którą nigdy nie zwracałem uwagi się odezwała i mam ją dość nisko spowodu tamtych wydarzeń. Dzisiaj np wysłała mi kalendarz z wydarzeniami jakie mają się odbyć w samorządzie (są tam spotkania i nazwy projektów na których będą ) połow stycznia była zajeta i wpadłem w strach, w strach że nie będe mógł jej wiedzieć, lub sobie pogadać. Ona mi wyjaśniła że to ogólne dla wszystkich ona idzie tylko na jedno o którym wiem (ten wyjazd trzydniowy) Ale ogólnie cała historia konczy się na tym że po jej wyjaśnieniu powiedziała mi że jest zmęczona. Kocha mnie, ale po prostu mówi że zastanawiała się czy nie odejść z tego samorządu bym sie lepiej czuł, ale stwierdizłą ze nie bo jej to sprawia radość, i nie chce się czuć ze jest zależna od moich emocji. Kiedy to od niej przeczytałem, poczułem się okropnie, zawsze miałem z tyłu głowy, że jak powiem jej o moich problemach to będzie nimi zmęczona, że poczuje się nimi przytłoczona, że poświęci własne szczęście dla mnie Nigdy tego nie chciałem i zawsze jej mówiłem, nawet jak się źle czułem, że idz baw się dobrze, spróbuj będzie fajnie. Poczułem się w tamtym momencie, że ją zawiodłem jako facet i chłopak, że moje probelmy tylko jej przeszkadzają i najlepiej by było gdybym przestał. I tu kieruje się teraz mój cel do was. Pomocy, proszę Nie wiem co robic, czuje sie chu..., okropnie. Mam straszne myśli, ale nie chce się tka czuc chce wrócić do czasów kiedy normlanie sie nią czułem kiedy nie przeszkadząło mi e wychodzi z koleżankami, kiedy mogła spokojnie spędzić czas sama.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.