Mój syn ma 46 lat,ciągle oczekuje ode mnie pomocy. Ja mam 74 lata, nie mam do niego już siły. Rozwiodłem się gdy miał 14 lat, pytałem go z kim chce być, jak rozwiązać sprawę finansów, choć prawdopodobnie był na to jeszcze za młody. No na pewno za młody, ale chciałem by jakoś uczestniczył w tym rozwodzie. Rozwiodłem się z powodu zdrad mojej żony i jej alkoholizmu. Moja była żona wpajała mu hasło "mają cię jednego". Stąd stałe jego oczekiwania na pomoc przypuszczam. W tej chwili nie pracuje, gdy mówię mu o pracy stwierdza że na korporacje nie będzie pracował, stosuje szantaż emocjonalny że tej zimy nie przeżyje. To skrótowo problemy jakie z nim mam, jest ich więcej, ale to na początek, by naświetlić sytuację, kto mi pomoże?