Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Michał44

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Michał44's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Pierwszy Wpis

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Orgelman, tak, jestem szczęśliwy. Mówiąc wprost i otwarcie - do tej pory nie byłem w związku z kobietą, która daje mi tyle wsparcia, zrozumienia (poza tą jedną kwestią, nazwijmy to "tamtej"), jak i ciepła, bliskości i troski o mnie jak Ewa. I tak, zgadzam się z nią i w sumie z Tobą, że to co było wcześniej to był chory układ. Dojrzałem to i wyleczyłem się z niego, wychorowałem się co swoje i zamknąłem bliższą relację w nim, bez możliwości powrotu. Teraz moją partnerką jest i mam nadzieję że będzie Ewa... Za stary już jestem na zmiany, jak i jest mi z nią zbyt dobrze, aby to zmieniać Chcę jej dawać siebie i dzielić się z nią tym co mnie otacza, wspierać i być jej i dla niej tak jak to czuję od niej. Gdzieś myślę, że naszym problemem, który się objawia pod postacią "tamtej", to komunikacja... Ewunia i ja jesteśmy nazwijmy to z dwóch przeciwległych krańców... ja mam "analityczny" i "ścisły" umysł, a ona jest artystą... Podejrzewam też że jej przeszłość (nie napisała o niej sama, więc i ja tego nie zrobię), powoduje że jest jej bardzo, bardzo trudno zaufać mnie jako jej partnerowi w tej sytuacji i to nie tylko dlatego że jest to dla niej nowa sytuacja. Chciałbym ją wesprzeć w tym i pokazać że jestem i chcę być i że może mi zaufać, ale nie wiem jak... A na pewno zamykanie mnie w klatce i kontrolowanie mnie nie jest dobrą drogą do tego.
  2. Cześć, Jestem Michał. Ewunia opisała naszą historię i nasz wspólny problem, który stoi nam na przeszkodzie w budowaniu dalszego trwałego związku. I o ile zarys historyczny jak i moja przeszłość jest zgodna z prawdą, o tyle pominęła kilka faktów, które mają dość duże znaczenie z mojej strony dla tej historii. Jedną z rzeczy, o których chcę wspomnieć jest to, że wspomnianej mojej kochance postawiłem inne ultimatum, niemniej jednak to jakie, nie ma znaczenia dla sprawy. Dość powiedzieć, że w czasach kiedy to miało miejsce rzeczywiście byłem gotów założyć z nią rodzinę. Faktem jest również to, że tamta relacja nie do końca wypełniała definicję "kochankowie", jak również faktem jest to, że w tamtych czasach byłem gotów poświęcić dla tamtej kobiety wiele. Prawdą też jest to, że tamta relacja została zakończona przeze mnie, choć kosztowało mnie to dużo i długo odchorowałem ten fakt, ale to przeszłość. Na ten moment jestem szczęśliwy w relacji i związku z Ewą, mam wobec niej poważne plany, a jedynym nazwijmy to problemem jest to że Ewunia nie potrafi zaakceptować tego, że rozmawiam z byłą partnerką i chcę utrzymywać z nią kontakty na poziomie koleżeńskim. I w związku z tym, aby uzupełnić Ewy wypowiedź, i móc uzyskać możliwie maksymalną pomoc dla nas, chciałbym przytoczyć kilka faktów, które Ewa pominęła. Pierwszą rzeczą, którą Ewa pominęła w opisie sytuacji jest fakt, że w ramach szczerości, otwartości i komunikacji w związku, które to cechy dla mnie są podstawą do budowania relacji, otwarcie powiedziałem jej że łączyły mnie z tamtą kobietą bliższe relacje i że mam z nią nadal kontakt na poziomie koleżeńskim i nie pozwolę na to, aby kiedykolwiek to się zmieniło, bo najzwyczajniej w świecie jestem z Ewą szczęśliwy i czuję się przy niej i z nią spełniony i nie chcę tego niszczyć w żaden sposób. Drugą z rzeczy o której Ewa nie wspomniała jest fakt, że jeszcze na kilka tygodni przed opisanym przez nią spotkaniem, na jej wyraźne żądanie przekroczyłem swoje własne granice prywatności i przeczytałem jej moją rozmowę z tamtą kobietą i pokazałem naocznie o czym rozmawiamy, na co ona nawet nie spojrzała. Trzecim tematem pominiętym przez Ewę jest fakt, że za każdym jednym razem mówię jej wprost i otwarcie o tym o czym rozmawiam i z kim. Niech za przykład będzie to, że to ode mnie Ewunia dowiedziała się o rękoczynach po wspomnianym przez nią spotkaniu. Czwartą rzeczą którą Ewa pominęła, jest fakt, że za każdym z wspomnianych przeze mnie i nią faktów obiecywała mi że to ją uspokoi, że po tym jak się stanie to to i tamto (zobaczenie rozmowy, spotkanie, etc) będzie na pewno już spokojna, już nie będzie miała problemów z tym że rozmawiam z koleżanką. I za każdym jednym razem "wymagania rosły", a efektów nie było. Kolejnym miejscem nie do końca przez Ewę opisanym jest to spotkanie. Prawdą jest to, że oni później mieli ciężką awanturę, niemniej jednak nie jest prawdą że to przez to, że Ewa dołączyła. Powód był inny (nie będę wywlekał na forum publicznym przyczyn kłótni innych ludzi), niemniej jednak Ewunia dostała ode mnie jasną i konkretną informację o przyczynach i rozmawialiśmy o tym. Na ten moment chyba ostatnim nie wspomnianym przez Ewę faktem jest jej zachowanie. Nie ważne z kim zamienię kilka zdań na komunikatorze, nie ważne czy szukam informacji która mnie ciekawi na Googlu, natychmiast jest podejrzenie że piszę z tamtą. Wystarczy że wezmę telefon do ręki i się zaczyna. To mnie wręcz wykańcza. Kończąc tego długiego posta, wspomnę tylko tyle, że tak, zgadzam się z nią że oni potrzebują pomocy. Jednak aby z niej w pełni mogli skorzystać, muszą sami dojść do tego wniosku i jej chcieć (tak jak ja z Ewą uważamy że jej potrzebujemy, stąd te posty), a ani ja ani ona nie jesteśmy kompetentnymi ludźmi aby jej udzielić. Jedyne co mogę, to być powiernikiem ich słów i historii i mówić co o tym myślę. I dokładnie to robię w moich kontaktach z tamtą kobietą, bo ze względu na naszą wcześniejszą relację, wiem dużo, dużo więcej niż inni ludzie. Poza tym faktem, moje relacje z nią nie wykraczają poza zwykłe relacje koleżeńskie i jak wspomniałem na początku - nie dopuszczę do tego aby to kiedykolwiek weszło na wyższy poziom. Za mocno mnie tamta kobieta skrzywdziła wcześniej. Z mojej strony, bardzo boli mnie fakt, że Ewa żąda ode mnie wyboru znajomych i oczekuje ode mnie tego, że zakończę to koleżeństwo, co w moim odbiorze, w połączeniu z przytoczoną przeze mnie sytuacją żądania pokazania telefonu, jest chęcią kontrolowania mnie i zamknięcia mnie w klatce, na co ja z kolei nie pozwolę sobie. Chcę z nią być, natomiast uważam że każdy człowiek ma prawo do utrzymywania znajomości z różnymi ludźmi, jak i do prywatności, a jej zachowania zdecydowanie przekraczają tą granicę. Nie zmuszam jej do polubienia ich, nie oczekuję że jej znajomi mnie polubią. Nie przekraczam jej granic prywatności, i oczekuję uszanowania swoich. Może zachowałem się naiwnie, stawiając na szczerość i otwartość w związku? Dziękuję za przeczytanie i szczerze liczę (i myślę że Ewa też), na pomoc i wyjaśnienie nam co się dzieje i dlaczego
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.