Od dłuższego czasu bardzo dużo myślę o śmierci , ale nie jako takiej ,że chciałabym nie istnieć tylko bardzo mocno się jej boję. Sądzę ,że może to być spowodowane tym że wiele osób z mojego otoczenia w przedziale 20 - 30 lat w zeszłym roku odeszło ... martwię się o rodziców też są już 60 + . ten temat ciągle mi gdzieś towarzyszy w nocy nie mogę spać gdy tylko o tym myślę zaczynam odczuwać mrowienie w całym ciele i serce mocno bije ... staram się wtedy uspokajać po przez ćwiczenia oddechowe natomiast nie zawsze pomaga często kończy się szlochaniem do poduszki ... martwi mnie to ,że skupiam się na tych lękach ... jestem samotną kobietą , trochę z wyboru a trochę tak losowo ... brakuję mi raczej również swojej przestrzeni ... nie stać mnie na mieszkanie samej więc mieszkam z rodzicami co mi uwłacza czuję ,się no po prostu beznadziejnie z tym .w pracy też nie jest kolorowo mam z koleżanką takie same stanowisko ja pracuję dużo dłużej(staż pracy) robię dużo więcej i bardzo utożsamiam się z firmą, a i tak ta druga która w prost mówi że ma wyjebane i wgl się nie stara dostaję podwyżki , pochwały ( przypisuję sobie moje zasługi )kierownik mnie nie lubi, więc wiem, że nie mam u niego oparcia ... i po prostu wolę milczeć niż walczyć o swoje ... mnóstwo emocji i smutku tłumię w sobie . To mnie bardzo męczy .
i jeszcze na dodatek praca mi się śni , śmierć (moja) mi się śni
nie potrafię się zrelaksować , ani odciąć .... ehhh nie wiem co ze mną nie tak domyślam się , że wiele osób ma gorszę problemy i doświadczenia dlatego wstyd mi ,że tak narzekam (sama do siebie ) na zewnątrz staram , się udawać że jest OK .