Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

karoltr64

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

karoltr64's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Witam wszystkim, jestem 25 letnim mężczyzną. Od kilku lat borykam się z pewnym problemem. Wszystko zaczęło się generalnie jakoś na kilka miesięcy przed zdaniem matury. Od tego czasu mija już około 5 lat. Nigdy tak naprawdę nie wiedziałem co chcę w życiu robić, nie miałem pomysłu na siebie, żadnego planu itd. W czasach technikum moje życie było beztroskie ponieważ wiadomo miałem zaplanowane wszystko na 4lata, nie musiałem tak naprawdę martwić się co chce robić. Miałem jeszcze trochę czasu. Kubel zimnej wody nastąpił właśnie na kilka miesięcy przed maturą. Nadal nie wiedziałem czego od życia chcę. Od tego czasu narastało we mnie poczucie winy, poczucie bycia gorszym. Wszyscy wokół mieli poplanowane co chcą dalej robić, ja czułem się jak zagubione dziecko w tłumie ludzi. Bałem się dorosnąć, czułem się naprawdę dzieckiem. Trochę w akcie desperacji zapisałem się na studia, które były rzekomo coś tam związane z moimi zainteresowaniami z paczką znajomych z technikum. Myślałem, że może to mnie bardziej zainteresuje i będzie to dobry krok. W końcu każdy mówił, że "po studiach będziesz miał łatwiej" chociaż wiedziałem, ze to bzdury to chciałem jakoś w to uwierzyć. Po drugim semestrze wiedziałem już, że to nie jest to. Że nie chce tego, nie Interesuje mnie to. Ale nie potrafiłem zrezygnować, nie miałem też alternatywy. Bałem się podjąć pracę nawet najprostszą. Bałem się, że sobie nie poradzę. A rezygnacja ze studiów oznaczała pracę. Mieszkałem z rodzicami. Finalnie studia skończyłem chociaż tak naprawdę do dzisiaj jestem w szoku jak mi się to udało przetrwać. Studia mnie bardzo bardzo mocno wymęczyły psychicznie. Przez to wszystko zacząłem pić, zaczął się problem alkoholowy, ponieważ zawsze gdy poczułem się gorzej albo sobie z czymś nie radziłem to to zapijałem, a że codziennie czułem się źle więc codziennie piłem. Wiele razy chciałem ze sobą skończyć. Gdybym tylko miał przy sobie broń gdy byłem pod wpływem pewnie już by mnie tu nie było bo wiem, ze byłbym zdolny do tego. Skończyłem studia a problem nadal pozostał. Podjąłem pierwsza pracę w fabryce 3 miesiące po skończeniu studiów. To był czas gdzie postanowiłem sobie, że już nie chce więcej ruszać alkoholu bo nie będę w stanie pracować i tak pozostało do dzisiaj (pracuję tam już rok). W między czasie dziewczynę która kochałem i która tak bardzo mnie wspierała i z którą planowałem wspólną przyszłość po prawie 7 latach ze mną nagle stwierdziła, ze nie chce ze mną być. Był to ogromny cios dla mnie. Myślałem, ze świat się zawalił i że teraz na pewno sobie nie poradzę. Przez to prawie straciłem pracę która dopiero co niedawno podjąłem wtedy. Były to chyba najgorsze kilka miesięcy mojego życia w którym walczyłem o siebie. Zapisałem się do psychiatry który wypisał mi leki przeciwdepresyjne ( SSRI). Brałem je jakoś przez 8 miesięcy. Podczas brania tych leków czułem się troszkę lepiej aczkolwiek skutek uboczny był taki, że kompletnie nie miałem na nic siły i czułem się kompletnie obojętny na wszystko. Po skończeniu terapii czyli jakoś 3 miesiące temu czuję się troszkę lepiej ale tylko jeżeli chodzi o kwestię rozstania, reszta stanów pozostała. Później pojawiła się kolejna dziewczyna, relacja trwała kilka miesięcy, również zostałem odrzucony, chociaż nadal utrzymujemy kontakt. Te dwie dziewczyny poznałem przez Internet. Gdyby nie Internet nie poznałabym nikogo. Nigdy nie widziałem żadnego zainteresowania ze strony dziewczyny w życiu realnym, chociaż za brzydkiego się nie uważam, raczej przeciętniak z wyglądu. Wielu moich znajomych nie ma z tym problemu. Każdy z nich tworzy jakaś udaną relacje lub ma bogate życie towarzyskie ( słuchając ich opowiadań). Obawiam się, że już nigdy nie spotkam kogokolwiek, z kim zwiąże się tak na zawsze i mnie nie zostawi po jakimś czasie. Boję się samotności. Codziennie czuję się koszmarnie ze sobą, czuję się gorszy od innych. Bez planu na życie, bez perspektyw, bez marzeń, bez partnera. Pracując w pierwszej lepszej pracy w której zarabiam psie pieniądze mieszkając nadal z rodzicami. Widzę jak inni moi znajomi mają już w miarę poukładane życie, mieszkania, partnerów, narzeczonych, żony, dzieci, dobrą pracę, fajne samochody, pasje, wakacje. Czuję się jak przegrany. Ten stan się nie zmienia od kilku lat i czuję, że to może się już nigdy nie zmienić a ja będę tak gnił przez całe życie albo wcześniej sobie strzelę w głowę. Przeraża mnie wiek, teraz już coraz bliżej trzydziestki. Tak, wiem, że nie robiąc nic więcej w tym kierunku nie zmienię swojego życia. Problem w tym, że ja nie mam kompletnie na nic siły. Robię absolutnie minimum jakie powinienem. Czyli jedzenie, spanie, praca i siłownia, na którą i tak bardzo ciężko mi za każdym razem się zmotywować. Paradoksem jest to, że pracuję cały tydzień z utęsknieniem na weekend, a gdy on nadchodzi to czuję się wtedy jeszcze gorzej. Dlaczego? Gdy mam za dużo czasu to zaczyna się rozmyślanie itd. Każde zrobienie jakiekolwiek rzeczy - wysłanie CV, jakikolwiek telefon, załatwienie sprawy jakiejkolwiek, jakikolwiek krok ku lepszego przychodzi mi z ogromnym trudem, co nie oznacza, że nic nie robię, robię ale zazwyczaj w baaaardzo ślamazarny tempie bądź gdy mogą wyniknąć z tego jakieś konsekwencje. Nie mam na nic siły, już nic mi nie sprawia radości. Nie mam żadnej pasji, celu. Bardzo się za to obwiniam. Ktoś może pomyśleć - ale co ty chłopie masz za problemy - masz dach na głową, masz rodzinę, masz pracę. Tak, mam ale co z tego jak czuję się strasznie, czuję, że chciałbym zniknąć z tego świata, ten stan mnie przytłacza i nie chce takiego życia. Bywają lepsze dni w których czuję, że sobie jakoś poradzę, ale są rzadkością. Nie wiem jak się z tego wyrwać gdy nie mam kompletnie na nic siły. Nie chcę też robić problemu rodzicom i mieszkać z nimi jeszcze przez kolejne np. kilka lat (dokładam się do rachunków). Nie wiem co dalej... Nie chcę tak żyć. Może ktoś mi coś doradzi, co powinienem zrobić, jak sobie z tym wszystkim poradzić? Odwiedziłem w przeciągu roku dwóch psychologów, ale nie czułem aby mi to pomagało. Za dziecka też chodziłem do psychologów. Uważam, że bardzo ciężko jest znaleźć kogoś kto będzie mi w stanie pomóc. Nie radzę sobie z tym psychicznie. Bardzo dziękuję każdej osobie, którą to przeczyta i zechce mi cokolwiek napisać. Dziękuję.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.