Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

wilhem kraft

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez wilhem kraft

  1. Jesteśmy razem i mieszkamy razem ponad 8 lat, w małżeństwie od 2. Dawno temu intymność dobrze nam się układała, ale w pewnym nieokreślonym momencie wszystko zaczęło się rozjeżdżać w różne strony. Nie chodzi o wytykanie palcami, a znalezienie wyjścia z sytuacji, która jest dla mnie trudna. Żona nigdy wylewną nie była, ale potrafiła określić swoje potrzeby i zasygnalizować, gdy Jej czegoś brakowało. Przy takim działaniu z obu stron układało się - wydaje mi się - dobrze. Z czasem Żona przestała dawać jakiekolwiek znaki zainteresowania intymnością. Głaskanie, mizianie, przytulanie - zawsze. Intymność i seks - zainteresowanie zniknęło. Z góry uprzedzę - nie rodziła, nie miała żadnej traumy, której byłbym świadom, pracę - jeśli zbytnio wpływa na Jej spokój emocjonalny - bez zwłoki zmienia na spokojniejszą. Nie chodzi o to, że była przeciwna seksowi, ale chęć zmieniła się w "nie mam nic przeciwko" albo "rób co chcesz". Seks - w moim odbiorze - stał się "jałowy" i pozbawiony jakichkolwiek pieszczot, czy choćby chęci otrzymywania pieszczot innych niż głaskanie. Jakby przyjemności tylko fizyczne totalnie wygnały jakąkolwiek przyjemność związaną z erotyką. Zawsze bardzo mi zależało, by seks nie stał na drodze w związku, gdyż jest wiele innych rzeczy, które są ważniejsze - zaufanie, odpowiedzialność, zrozumienie. Starałem się wycofać trochę z tej strefy życia, ale wcale nie było łatwo. Brakowało mi tej żarliwości, poczucia bycia razem, euforii zbliżenia z kobietą, którą kocham. Przez półtora roku starałem się celowo jeszcze bardziej rozbudzić tą strefę wspólnego życia, włączając nawet na koniec nieśmiałe pytanie, czy nie zechciałaby pójść ze mną do seksuologa. Wszystko spełzło na niczym - miłosne listy, wyjścia, pieszczoty, czułe wieczory, możliwie duża ilość czasu spędzana razem. Najczęściej po prostu chciała się poprzytulać i zasypiała... Sytuacja stanęła na tym, że Żonie seks jest niemal obojętny, mnie pożycie nie satysfakcjonuje i nie zaspokaja moich potrzeb emocjonalnych. Pojawiła się zatem pornografia, która stała się mizernym surogatem i raczej kiepskim rozwiązaniem, do tylko na fizyczne braki. Coraz częściej się irytuję i narasta we mnie poczucie... sam nie wiem czego. Zniecierpliwienia? Rozczarowania? Zawodu? Naprawdę nie chcę, żeby zaczęło to wpływać na moje małżeństwo. Zaczynam się zastanawiać na jakimś farmakologicznym anafrodyzjakiem, ale boję się trochę ich psychotropowego działania. Nie chcę zatracać siebie, przecież nie o to w związku ponoć chodzi, nie?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.