Witam. Mam na imię Karolina, mam 25 lat. Jestem matka prawie 2 latniego synka i szczęśliwa żona. Moje życia dotychczas było spokojne. Ogólnie jestem osoba odporna na stres, cierpliwa i rzadko mnie coś potrafi naprawdę zdenerwować. Miesiąc temu po namowie znajomego skusiłam się pierwszy raz zapalić marihuanę i zrobiło mi się po niej naprawdę zle. Dostałam ataku paniki, czułam jakbym umierała. Na drugi dzień znów to zaczęło wracać tzn szybkie bicie serca, duszności i ciągły strach. Po pięciu dniach pojechałam do szpitala z tymi dolegliwościami. Stwierdzili ze nerwica, przepisali leki uspakajające, brałam je przez tydzień po czym uznałam ze czuje się w miarę ok. Minął miesiąc jestem już w miarę „soba” , ale jeszcze ciagle wycofana i taka wystraszona, nie cieszę się życiem tak jak prędzej i ciagle myślami wracam do tych chwil... tydzień temu byłam u lekarki która stwierdziła ze do miesiąca czasu powinnam dojść do siebie. Jakie jest wasze zdanie? Kiedy po przezyciu takiego szoku dojdę do siebie ? Czy jest możliwe, ze moZe mi coś po tym zostać ? Czy będę ta sama osoba co prędzej ?