Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

AloneInTheDark

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez AloneInTheDark

  1. Mam 33 lata. Jestem córką alkoholika. Kiedy byłam mała mój ojciec dużo pił, znikał na kilka dni i wracał bez wypłaty. Moja matka kłóciła się płacząc na przemian...chowała się w toalecie myśląc, że nie wiem, że wtedy płacze. Były różne epizody po tym jak ojciec wracał narąbany. Czasem był tak pijany, że spał, a czasem poprostu awantury, szarpanki i przepychanki. Moja mama po dziś dzień spłaca jego długi, nadal przy nim trwając. Zawsze wstydziła się tego wszystkiego tak bardzo, że nie chciała żeby komukolwiek zwierzala się z problemów w domu, no i ja też milczałam i dusiłam to w sobie. W wieku 18 lat byłam już tak bardzo znerwicowana, że nosiłam przy sobie krople na serce i na uspokojenie, bo np.gdy poklocilam się z chłopakiem zaczynałam się trzasc cała jakby było mi zimno i nie mogłam się uspokoić. Dziś mija już ok.12 lat od kiedy nie mieszkam w domu, ale problem w mojej głowie nadal został. Jakieś 13 lat temu poznałam mojego obecnego męża, po ślubie 2.5 roku. Ostatnio mamy dość ciężki czas i sporo się kłócimy. Podczas kłótni mąż nie szczędzi od obelg, co sprawia mi ogromną przykrość. Mówiłam mu o tym, prosiłam, mówiłam, że te słowa ranią mnie bardziej niż dostać w twarz... Od zawsze marzyłam tylko o tym aby stworzyć normalna rodzinę, zupełnie inną, niż ta w której się wychowałam. Jednakże mąż cały czas zwodzi mnie lub sam nie jest pewien jeszcze czy wgl chce w tym podłym świecie splodzic dziecko. Zaczęłam terapię, lecz ją przerwałam, psychoterapeutka powiedziała mi o syndromie DDA, kiedyś coś o tym słyszałam, ale im bardziej zagłębiam się ten temat tym bardziej, widzę, jak dużo błędów mogła bym uniknąć i jak ukierunkować swoje życie bardziej , gdybym tylko trafiła na terapię. Uczuć musiałam uczyć się sama, wydaje mi się, że poprostu nie radzę sobie ani z nimi ani z emocjami, czasem za bardzo wybucham, a czasem za bardzo kumuluje wszystko w sobie. Ludzie mną manipulują, choć staram się im na to nie pozwalać. Ostatnio wyniknęła pewna głupia sytuacja, ponieważ koło bloku spotkałam naszego sąsiada,który wzorem ideału ani cnót nie jest, jednakże dla mnie to poprostu kolega sąsiad, dość dawno go nie było bo miał pewne problemy, w każdym bądź razie weszłam do niego na chwilę, bo prosił żebym z nim zamieniła kilka zdań, pytał co tam słychać, co w bloku czy coś się działo itd...zagadaliśmy się i międzyczasie zadzwonił mój mąż, nie odbierałam, bo obawiałam się awantury, że jak mu powiem ,że tu jestem to będę mieć straszną wojnę w domu, ponieważ mąż mi nie ufa, a to dlatego, że 15scie lat temu jakaś była puściła go kantem... W każdym bądź razie, przyznała mu się w końcu gdzie byłam, dlaczego nie odebralam itd... Jednakże on mi nie wierzy, twierdzi, że napewno się puściłam i zachowałam sie jak dziwka. Rozumiem jego rozgoryczenie, ale on kiedyś zrobił coś gorszego niż siedzenie u sąsiadki pół godziny nawijajac jej makaron na uszy... Doprowadził do rozpadu naszego związku poprzez zdradę. Ja mu ja wybaczylam, po 3 miesiącach. A on oskarża mnie nie mając nawet dowodów o coś czego nie zrobiłam. A ja poprostu czasem jestem za dobra dla ludzi i chciałam opowiedzieć chlopu co słychać na szybko i wyjść. Nie chciałam stać pod blokiem, żeby uniknąć głupich plotek sąsiadów. Teraz płacę za to obelgami i zastrzeżeniem rozwodem... Jednakże sam nie zdecydował się do tej pory odejść. Dobry z niego człowiek, ale jest on dość wybuchowa osobą, tzn.czasem zbyt szybko wpada w złość jak mały chłopiec. A gdy w związku znajduje się mała dziewczynka i mały chłopiec to ciężko o dojrzałe relacje. Nie chce się już zastawiac syndromem DDA, chce stawić czoła temu problemowi, ale ostatnio od 2-3 miesięcy coraz więcej mam takich dni, że poprostu nie chce mi się żyć. I coraz częściej myślę o śmierci. Po dzisiejszej kłótni z nim i na myśl o rozstaniu miałam ochotę poprostu ze sobą skończyć, bo stwierdziłam, że nie mam już siły na kolejny związek itd... Wiem, że muszę iść na terapię, ale chciałam to z siebie wyrzucić, bo nie mam nawet komu o tym szczerze opowiedzieć... mąż nie chce mnie juz słuchać, bo mi nie wierzy.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.