Jestem 39letnią żoną (od lat 15), matką 2 córek. Z mężem znamy się od dziecka, w wieku ja 17, on 18 zaczęliśmy być parą- czyli juz ponad 20 lat jesteśmy razem. Początki były różne, od kiedy wyjechaliśmy na studia, zawsze co weekend się spotykaliśmy, było nam razem bardzo dobrze.
Teraz, po 18 latach, dowiedziałam się, że w czasie studiów całował się i obmacywał 3 krotnie i to wszędzie (!) (1 raz po pijanemu po imprezie w akademiku, 1 raz po pijanemu na wyjeździe studenckim, raz na trzeźwo w pokoju akademickim) koleżankę poznaną na studiach - mieszkali w sąsiednich pokojach w akademiku. Byliśmy wtedy jeszcze po prostu parą. Nie przyznał mi się wtedy do takiego zachowania. Wyszło to teraz przypadkiem, po oglądaniu starych zdjęć - na jednym była ona w grupie z innymi osobami. Zaczęłam wracać do tematu, bo wtedy jeszcze na studiach nie podobało mi się , że ona przewija się w jakiś jego opowieściach. Prosił, żebym nie wracała do historii sprzed lat. Wtedy zadałam mu pytanie, o co chodzi, czy się z nią całował. Przyznał się. Potem przez 3 tygodnie próbowałam co jakiś czas dowiedzieć się czegoś więcej o tej relacji, choć prosiłam, żeby powiedział mi od razu wszystko co powinnam wiedzieć. Zarzeka się, że seksu nie było.
Wiem to już od ponad miesiąca, ale tak strasznie ciężko się oswoić z myślą, że on mnie kiedyś tak oszukał i nie uszanował. Jesteśmy bardzo szcześliwym małżeństwem, ale to wynika też z faktu, że moja wewnętrzna siła tkwiła w tym, że nasz związek jest "czysty", że przez tyle lat nasza miłość pokonywała wszelkie pokusy. A teraz okazuje się to farsą ... Nie mogę przestać o tym myśleć, zwłaszcza wieczorami, ale i rano gdy się budze i okazuje się, że to jest nowa rzeczywistość. On wiedział zawsze, że jestem bardzo wrażliwa na takie tematy.
Teraz mi mówi, że gdyby mi wtedy powiedział to na pewno bym go zostawiła. Myślę, że tak by się stało, bo ja nie zniosłabym myśli o tym, co zrobił.
A teraz... po tylu latach....
CZuję się poniżona, niewarta szacunku...
Mąż żałuje, ja to widzę, prawie nosi mnie na rękach, płacze, gdy i ja płaczę, ale mnie prześladuje myśl, że on obmacywał i całował się z inną. Dla mnie to była zdrada.
Są dni, kiedy już o tym nie myślę, ale te wieczory i poranki - one są najgorsze.
Czy ja mam szanse pogodzić się z poznanymi faktami? Wiem, że czasu się nie cofnie, ale nie potrafię nawet sobie wyobrazić , że mam nad tym przejść do porządku dziennego.
Proszę o radę - jak nie zwariować, jak przestac o nich myśleć, jak zaufać mężowi?
A.