Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Tomic

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Tomic's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam. 3 miesiące temu odeszła ode mnie żona po 4 latach malzenstwa. Mamy 6 letnia corke, byliśmy może nie najlepszym, ale dobrym małżeństwem, dlatego ciężko mi się ogarnąć i pogodzić z tym do tej pory. Kilka miesięcy wstecz od rozstania zaczęło się coś psuć. Żona wychodziła sama/Z dzieckiem nigdy nie mówiąc gdzie idzie. Odpowiadała za każdym razem, że nie musi mnie informować. Jak miałem drugie zmiany to nie było z nią kontaktu. Próbowałem sto razy rozmawiać, jak do ściany. Jak byłem bardziej stanowczy to było jeszcze gorzej i tak właśnie pewnego dnia odeszła z dnia na dzien. Od tamtego roku poznała dwie, teraz najbliższe przyjaciółki, samotne matki z patologicznych rodzin i od tej pory było gorzej, bo walczyłem z tymi znajomosciami, żeby je zerwała bo to nie są dobre osoby dla niej i dla nas. Żona nigdy alkoholu nie piła, brzydzila się nim, A już kilkanascie razy zdarzylo sie że wracała do domu mocno pod wpływem. Rozmawiałem, zawsze kończyło sie awantura...I tak powoli zaczynało się wszystko psuć. Po operacji tarczycy u żony, jej wahania nastrojów też są ciężkie do zniesienia. Żona mieszka teraz u jednej z tych koleżanek. Żona nigdy nie pracowała choć dawałem jej w tym wolną rękę. Zarabiam tyle, że zdecydowanie nam wystarczało. Ja pracuje po 12 godzin, często jestem soboty niedziele w pracy. I tu chciałbym zacząć o sobie. Bo to nie jest tak że żona jest be, A ja jestem ten dobry. Też mam swoje za uszami. Zdecydowanie za mało czasu poświęcalem żonie. Jak już miałem wolne to główną uwagę poświęcalem córce, która świata poza mną nie widzi. Jestem introwertykiem, wolałem spędzać czas z żoną i dzieckiem niż gdzieś wychodzić do ludzi, choć żona nalegala, nieraz też z tego były kłótnie. Jeszcze by się trochę tego znalazło na prawdę...ale nigdy nie zdradziłem, nie uderzylem i nie zrobiłem niewiadomo czego, dlatego naprawdę ciężko mi jest z tym wszystkim pogodzić. I teraz do sedna. Probowalem desperacko wrócic zaraz po tym jak odeszła, robiłem wszystko co w mojej mocy żeby wróciła, jednak za każdym razem było stanowcze nie. Nie czuła się szczęśliwa w malzenstwie/Nie czuła się szczęśliwie w tym mieście/Tak będzie dobrze dla niej, mnie i dziecka - tak argumentuje rozstanie. Możliwe że kogoś ma, tego nie wiem, ale nic na to nie wskazuje. Pozostajemy z żona w bardzo dobrych relacjach, dogadujemy się ze wszystkim dobrze. Widzenia dziecka, sprawy finansowe, ze wszystkim jest ok. Jesteśmy dla siebie mili, często rozmawiamy. Dlatego mam pytanie jak sobie poradzić z tym wszystkim jak ja jĄ jeszcze darzę sporym uczuciem? Kocham ja bardzo i każda rozmowa/ głupi telefon od niej nie pomaga mi ogarnąć swojego umysłu? Co mam robić żeby zacząć powoli o niej zapominac ? Zerwać z nią wszystkie kontakty i dogadywać się tylko w sprawach córki? Co robić ? Nie mogę o niej zapomnieć co nie pomaga mi w codziennym funkcjonowaniu...
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.