Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

900a2

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

900a2's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam, Nie wiem od którego momentu ten problem jest we mnie obecny. Myślę że nastąpiło to mniej więcej w okresie podjęcia pierwszej pracy kiedy jako młody 18 letni facet byłem zmuszony zatrudnić się wśród dziesiątek starszych ode mnie osób do których kompletnie nie potrafiłem się podpasować. Na okrągło "zgrywam się" w rozmowach, nie mam tego problemu w czasie gdy z kimś piszę albo rozmawiam tekstowo. Mogę być w końcu poważny. Mam więcej czasu nad tym aby pomyśleć co chcę tak naprawdę powiedzieć i ewentualnie mogę też zadbać o to aby zabrzmiało to lepiej. Reaguję na wszystko bardzo entuzjastycznie i wesoło, problem w tym że takie postępowanie jest we mnie mimowolne i nie pozwala mi logicznie myśleć ani odpowiednio dostosować do sytuacji. Odbiór takich osób nie jest przyjemny, szczególnie gdy ktoś coś spartoli i głupkowato śmieje się. Sama reakcja też bywa bardzo sztuczna, na tyle że sam to wyczuwam. Czasami powinienem zareagować zupełnie inaczej, sprzeciwić się, wyrazić mocną opinię a zamiast tego, zawsze muszę palnąć coś głupiego. Nie umiem się skontrolować, ale nawet gdy próbuję być poważny to i tak mam pustkę w głowie mimo że na papierze potrafię wyczuć rozmówcę na kilku frontach. Wydaje mi się że ulegam presji czasu, wydaje mi się że powinienem znać odpowiedź na to co mówi mój rozmówca w pierwszej sekundzie usłyszenia kwestii - pisząc z kimś mam ten komfort że mogę chwilę się zastanowić nad problemem i ugryźć go od kilku stron. Napisać pół zdania, przerwać i pomyśleć. W momencie bezpośredniej konfrontacji takiej możliwości nie mam, a mało tego, nawet jeżeli powstrzymam się przez pierwsze sekundy to moje myślenie nadal nie powinno zabrać za dużo czasu. Bardzo nie lubię sytuacji kiedy nie wiem jak coś powiedzieć. Zdarza mi się zająknąć albo po prostu powalić całą składnię. Gdy piszę, mogę po przecinku wziąć chwilę oddechu i zastanowić się co po danym słowie dopowiedzieć. Myślę bardzo dużo, i czasami przez natłok tego co chcę powiedzieć skracam kilka zdań w parę słów co jest kompletnym niuansem. Myślę że bardzo dużo na rzeczy ma tutaj moja beznadziejna sytuacja w której obecnie się znajduję i może wpłynąć na moją samoakceptację - zaczynając od kwestii materialnej kończąc na rodzinie w której na okrągło się kłócę. Jedynie dodam że nad wszystkimi kwestiami staram się pracować, póki co bezowoconie ale widać efekty. Najbardziej nieznośny jest dla mnie moment kiedy ktoś agresywnie mnie zaczepi, a ja nie potrafię się przed tym obronić. Moją jedyną obroną wtedy jest udawanie że tego nie usłyszałem. Odpowiedź i to sensowną, na taką zaczepkę często dopiero mam w głowie po paru sekundach. Cieszę się jedynie że mimo dziesiątek takich sytuacji, nie pamiętam żadnej. Podobnie w kłótni w której wiem że mam rację chociażby z sąsiadem który wymaga czegoś mimo że prawo stoi po naszej stronie i ja doskonale o tym wiem. Nie potrafię znaleźć logicznej odpowiedzi na jego zarzuty mimo że gdy już jestem w domu nagle potrafię odegrać scenariusz perfekcyjnie. Tak samo znaleźć ripostę na ataki przed którymi uciekam. Jak ja mam to zmienić? Dlaczego gdy piszę potrafię być śmiertelnie poważny, rzeczowy, skrupulatny, pewny siebie bazując jedynie na tym co mam w głowie a gdy przychodzi mi coś powiedzieć na żywo to z tego nic nie wychodzi? Zabija mnie to już powoli. Nawet teraz gdybym miał pójść do psychologa i przedstawić swój problem to zdecydowanie łatwiej byłoby mi po prostu pokazać tą wiadomość niż o wszystkim opowiedzieć, po prostu wiem że nie dałbym rady przez swój sposób bycia wesołka. Wesołka który przejmuje mój język i który niejednokrotnie zamknął kwestie ośmieszając mnie...
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.