Witam. Mam partnera, którego wzięłam w pakiecie z jego 3letnia córką. Na początku sielanka. Potem zaczęło sie psuć- pewnego dnia oznajmił mi, że rodzicielstwo jest cudowne, ale nie czuje sie w roli drugiego dziecka i zdecydował sie na zabieg, by miec pewność, ze nie zaliczy wpadki. Dla mnie był to cios, bo jednak marzyłam o wspólnym dziecku, ale po kilku przepłakanych nocach zdecydowałam, ze akceptuje jego decyzje i nie bede próbowała jej zmienić. Chwile był spokoj. W międzyczasie miał coraz mniej czasu dla mnie, nie odczuwał potrzeby, zeby zapytac jak mi mija dzien, wymawiając sie na obowiązki dnia codziennego.
Na początku znajomosci opowiedziałam o poprzednich związkach, o lękach związanych z zaangażowaniem w cos nowego, by był ostrożny i nie był kolejna osoba, ktora mnie zrani. Ustaliłam tez zasady, ze jesteśmy ze soba szczerzy, duzo rozmawiamy i nie spotykamy sie z kolezankami/ kolegami na kawe. Z jego strony nie było żadnych zasad, ale na moje przystał.
W chwili kiedy poświęcał mi mniej czasu napisał do mnie znajomy. Wspominałam wczesniej swojemu parterowi o nim, tak sie złożyło, ze kojarzyli sie nawzajem. Pytał co u mnie, miał kryzys w zwiazku, wiec akurat chciał sie wyżalić przez wiadomosci. Przy okazji padło pytanie czy jestem szczesliwa i wyszło jaka moj ówczesny partner ma opinie na miescie - niezrownowazony psychicznie. Zapraszał mnie na spotkanie, ale konsekwentnie odmawiałam( zgodnie z ustaleniami na początku zwiazku). Popisaliśmy pare dni i znajomość ucichła.
Pewnego dnia moj partner mnie „podpuścił” twierdząc, ze ktos mu doniósł, ze z kims flirtuje. Nie było mowi o flircie, wiec sie oburzyłam. I sie zaczęło... Zrobił mi awanturę o pare dni tych smsow. Stwierdził, ze za jego plecami urządziłam sobie sesje terapeutyczne z kolegami. Nie jest istotny dla niego fakt, ze nie spotkałam sie z nim, a wysyłanie wiadomosci to tylko niewinny rodzaj rozmowy. Teraz sie okazało, ze jego poprzednie partnerki go okłamywały, ale mi o tym nie powiedział. Mówił tylko o jednej, miał pewne podejrzenia, wiec założył posłuch (!) i wpadła. Wyzwał mnie od nielojalnych, naiwnych gówniar i przez smsy (!) wyznał ze nie chce miec ze mna nic wspólnego i wypisuje sie z tej relacji.
Pytanie: czy jego zachowanie jest uzasadnione? Czy jest to powód do rozstania ? Czy starac sie sie ratować ten związek czy odpuścić? Mam wrażenie, ze to obsesyjne szukanie dziury w całym ...