twistedqueen

Dzień dobry, w tym problem, że już to zrobiłam. Doszłysmy z terapeutka do wniosku, że mój lęk jest gdzieś na granicy realności, co mnie przerazilo. Szukam osoby, która przeżyła coś podobnego i której będę w stanie zaufać, bo to zaczęło mnie przerastac, mimo wsparcia męża i koleżanek czuje się samotna . Nie śpię w nocy, trzęse się, mam natrętne myśli na temat terapii i choroby, czasami myślę że lepiej byłoby już nie żyć, choć nie mam myśli samobójczych.

Jestem już na 3 psychoterapii. Pierwsza terapeutka musiała odejść na urlop macierzyński. Gdy trafiłam do drugiej zaczęłam grać z nią w jakieś gierki i popadlam w brak decyzyjnosci i zaczęłam czuć się jakbym miała zwariować, jakbym była już na granicy szaleństwa. Z moja obecna terapeutka próbuje przerobić poprzednie sprawy, ale czuje ogromny lęk i przenoszę na nią niepewność, choć uważam ją za profesjonalistke i osobę, która moglaby mi pomóc. Mam w gardle ogromna gule i już nie wiem, co mam myśleć na ten temat. Zastanawiam się czy zostać czy spróbować z terapią grupową.