Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

fafi

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez fafi

  1. Dziecko o które konflikt się najbardziej rozwinął jest z pełnej rodziny,mama w pełni akceptuje moje postępowanie.Wiadomo ,że po wakacjach pójdzie do I klasy.U niego jedna fiksacja przechodzi w drugą.Gdy jest izolowany od mojej osoby,widać narastającą agresję,szukanie wzrokiem po sali,wyrywanie się...drugi chłopiec ma rodziców z problemami logopedycznymi.Jest bardzo uczuciowy ,od niedawna się zaczął przytulać ,chętnie pomaga w opiece nad M.Trzyma go za rękę ,przynosi mu książki i wydaje mi się ,że robi to sympatii do mnie i empatii dla M.Bliźniaki mają po 5 lat,mama ma niepełnosprawność w stopniu lekkim..Jeden nie mówi ,jest cały czas uśmiechnięty,od przyszłego roku idzie do OREW-u i jego ,,dzień dobry "to mocny uścisk.Jego brat ma większe możliwości i po przywitaniu wtula się w ramiona Ostatniego chłopca problem nie dotyczy.Jest w normie intelektualnej i jest niedowidzącym dzieckiem z rozszczepem podniebienia po kilku operacjach
  2. mam 60 lat i 35 lat pracy z dziećmi.Nie jestem wypalona zawodowo,kocham to co robię.ostatnio jednak narastają konflikty z moja koleżanką (jestem nauczycielem wspomagającym w grupie) .patrzymy z innej perspektywy na problemy dzieci niepełnosprawnych.Pracujemy razem od stycznia-weszłam na miejsce innej nauczycielki.Początkowo to było,,I*robiła to tak"-często przy dzieciach.Mam inne metody pracy,uważam ,że gdy dziecko chce się przytulić,nie można go odepchnąć,ze musi być czas na zabawę.Konflikt nasilił się gdy dziecko z autyzmem zafiksowało się na moim punkcie- płakało gdy mnie nie było w sali,pytało o mnie,chciało być blisko.Gdy M*pierwszy raz przyszedł się przytulić ,byłam szczęśliwa...i okazało się ,że to źle.Że psuję dzieci,że pogorszyło się ich zachowanie,że za dużo sobie pozwalają(mam pod opieką 5 -ro dzieci z niepełnosprawnościami)Nie potrafię obronić się przed zarzutami,nie potrafię rozwiązać tego problemu.gdy usłyszałam ,że źle się ze mną pracuje,że czyje się zmęczona moją postawą ,załamałam się ,straciłam wiarę w siebie ,w sens swojej pracy.Co źle robię?Czy naprawdę jestem do niczego.Nie mówię ,że wiem wszystko,ale dla mnie ważne są drobne kroczki a nie stawianie tych dzieci na równi z dziećmi w normie.Jestem na skraju...mam ochotę zamknąć się w domu,zrezygnować z pracy ,zniknąć .Co mam robić,bo nie widzę drogi do rozwiązania tego problemu
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.