Witam wszystkich. Słuchajcie postaram się napisać krótko ale treściwie o mojej specyficznej sytuacji który utkwiła mnie mocno w pamięci i dziś ciężko mi się po tym pozbierać. Dokładnie 13 lat temu ( miałem wtedy 17 lat) zakochałem się w pewnej dziewczynie i nie potrafiąc wyznać jej miłości ponieważ byłem wtedy jeszcze za młody na takie rzeczy bardzo mocno się z nią pokłóciłem, obrażałem ją oraz wymyślałem na jej temat fałszywe informacje. Te wyzwiska trwały ponad 2 lata ... na początku to ja byłem tym który wyzywał potem ona po prostu zaczęła się bronić i wyzywała mnie.. ogólnie patrząc dzisiaj z perspektywy czasu to była zwykła patologia po której nie mogę się pozbierać, że coś takiego zrobiłem. Patologia którą ja zacząłem i z mojej winy. Po tych 2 latach kiedy straciłem z nią kontakt, unikała mnie na każdym kroku dalej pod wpływem alkoholu zacząłem się z nią kłócić i ją wyzywać. Pisałem jej wtedy smsy lub na fb albo gg wyzywałem od najgorszych, że jest złą kobietą, oczywiście szły wyzwiska typu kur.. szmata itd.. ona natychmiast mnie blokowała i ignorowała zwyczajnie nie chciała tego słuchac i oczywiście miała rację bo to było chore co robiłem...Na pewnej dyskotece jej koleżanka podeszła do mnie i mnie uderzyła za to co zrobiłem,a ja .... oddałem jej;/ uderzyłem ją 2 krotnie ona odeszła i rozpłakała się. Po tej sytuacji nie miałem z nią żadnego kontaktu jej koleżankę przeprosiłem, dałem kwiaty ale powiedziała, że mi nie wybaczy co zrobiłem, bo ja to wszystko zacząłem i zachowałem się tragicznie, ja również tak uważam. Tak w skrócie to wyglądało, w między czasie było jeszcze szereg innych rzeczy, wyzwiska itd ogólnie patologia. I problem polega na tym, że dziś kiedy jestem już dorosłym człowiekiem który zrozumiał co zrobiłem tym dziewczynom chciałbym się z nimi pogodzić. Nie utrzymywać kontaktu bo wiem, że tego nie zechcą ale po prostu przeprosić za to co im zrobiłem ponieważ nigdy nie powinny tego usłyszeć. Mam ogromne wyrzuty sumienia w stosunku do nich, męczy mnie to tragicznie od środka... Nie mogę zrozumieć jak mogłem być tak głupi, żeby w taki sposób potraktować kobiety, dodam, że bardzo porządne kobiety które nie zasłużyły na takie traktowanie. Miały problemy w rodzinie, obydwie nie mają ojca, mamy są daleko za granicą, a ja przez swoją chorą miłość wyrządziłem im taką krzywdę ...Wiem, że bardzo je to bolało i chyba teraz czuję to co one czuły wtedy kiedy były ignorowane przeze mnie i to jest straszny ból, że coś takiego zrobiłem. Chciałbym żeby wiedziały, że bardzo żałuję tego co zrobiłem i że już nigdy taka sytuacja się nie powtórzy. Czy jest sens po tylu latach zaczynać z powrotem to wszystko? Dodam, że mamy bardzo dużo wspólnych znajomych i na szczęście Ci ludzie stawali w jej obronie, nie raz mi mówili abym się uspokoił itd ale do mnie to nie docierało.. byłem w niej ślepo zakochany, po prostu chora miłość i dziś czuję się jak śmieć po tym co zrobiłem. Radzę sobie w życiu w miarę ok one również mają fajną pracę, mieszkają w Polsce w innych miastach niż z tych których pochodzimy, rodziny nie mają, obie mają chłopaków już od kilku lat i nie wiem czy jest sens w ogóle zaczynać temat?? Chodzi mi o to, że różnie w życiu bywa są różne sytuacje, czasami może będzie tak, że będą miały jakiś problem w którym np. ja mógłbym im pomóc, a będą bały się odezwać do mnie bo będą myślały,że ich nie lubie itd.. a tak nie jest bardzo je szanuje i chciałbym zakończyć tą patologię. Widuję je czasami na ulicy jak przyjeżdzją na święta do miasta w którym mieszkamy, nie podchodza do mnie ale patrzą się na mnie przez chwilę po czym się obracają być może chciałby porozmawiać ale się boją.... a ja już sie zmieniłem, zrozumiał ogromny błąd, jaką krzywdę im wyrządziłem jak myślicie co zrobić w tej sytuacji?