Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

myszka2408

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

myszka2408's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Witam, jestem młoda kobietą mam 31lat. W związku jestem od 9 lat. po ślubie 4lata. Wszystko było idealnie jak u wszystkich na początku. Późnej pojawiły się problemy. Po dwóch latach zaszłam w ciążę, po czym poroniłam. Chciałam być sama przez pewien czas, choć mąż bardzo mnie chciał wspierać. Ale mimo próśb dał spokój i nie nalegał. Trwało to około pół roku. Żyliśmy z dnia na dzień, izolowałam go od siebie. Przestaliśmy sypiać ze sobą, bo ja nie chciałam. Gdy już zaczęło wszystko wracać na właściwy tor. Następnie zmarła mama mojego męża. I z własnego doświadczenia, pomyślałam że również on potrzebuje bycia sam bez ciągłych pytań itp. I to był kolejny etap kiedy oddaliliśmy się od siebie. Później chyba już było to przyzwyczajenie bycia razem. Pracowaliśmy razem na jednej tej samej zmianie. Czyli przebywaliśmy całą dobę razem. Praktycznie nie wychodziliśmy nigdzie razem. Jednie latem nad morze. Mieszkaliśmy z moimi rodzicami. To był ich pomysł, żeby on przyszedł do nas mieszkać po pół roku znajomości. On nie ma żadnego kontaktu ze swoją rodziną bo mają go za najgorszego (inna historia). A chciał tylko dobrze. Po 5 latach przy ciągłym gadaniu rodziny nastąpił ślub. Na początku nie był przekonany, ponieważ to nacisk ze strony innych, bo tak postępują wszyscy. Po wielu namowach w końcu zgodził się na ślub. Ciągle odnoszę wrażenie, że nie chciał tego ślubu. Wziął mnie za żonę bo ja tak chciałam, dla świętego spokoju. Ja ślubu chciałam, bo już tak w głowie mi wszyscy namieszali. Że tak już wypada tyle lat razem jesteście, wypadałoby pomyśleć o ślubie, dzieciach, nie macie nic do stracenia, taka kolej rzeczy itp. A ja tak już byłam tak skołowana, że go ciągle namawiałam i chciałam wesela i założyć białą sukienkę. I tak już jesteśmy tyle razem, wypadałoby pomyśleć o tej rodzinie. Mam partnera czego chcieć więcej. Także nie wierze, że do końca to było z miłości. Chciałam dzieci. Stwierdził, że najpierw spłacimy kredyt i dopiero pomyślimy. Postawiłam warunek że do trzydziestki chcę chociaż jedno dziecko. Skończyłam trzydzieści i poinformowałam że nie chcę już żadnych dzieci. Nie sypiamy razem już od kilku lat. Nie chce dać mu się dotknąć nawet palcem, nawet przytulić. On siedzi non stop przy komputerze. Nie jemy razem. Nie spędzamy razem czasu, ostatnio zaczął pić w dużej ilości piwo. Zmieniłam pracę. Pojawiła się zazdrość, ponieważ tam był jeden mężczyzna. Po kilku miesiącach wyszłam z dziewczynami i tym kolegą na piwo, zaczęliśmy się dobrze dogadywać. Zaczęliśmy się spotykać. On wiedział że mam męża. Zaczęłam zostawać u niego na noc (nie sypialiśmy razem). Mojego męża zaczęłam oszukiwać. Bo mówiłam, że zostaje na noc u dziewczyn. Mąż zaczął przeglądać mi telefon. Zauważył, że do tego kolegi piszę mu o naszych problemach. Wyprowadziło go to z równowagi. Zazdrość przejęła władzę. Wcale mu się nie dziwie. Ale ja jestem człowiekiem który potrzebuje się komuś wygadać. Kiedy mężowi powiedziałam, że potrzebuje iść do psychologa, stwierdził, że to bez sensu. Z problemami musimy poradzić sobie sami. Na terapię nie chciał iść. Z kolegą spotykam się rok czasu, super się dogadujemy. Powiedział że nie ruszy mnie dopóki jestem mężatką. Decyzja należy do mnie. Tylko tyle że nie czuje się komfortowo w tej sytuacji. Zależy mi na tej relacji. Ale zależy mi też na mężu. Pewnie tylko dlatego, że to przywiązanie. Że jak go zostawię nie poradzę sobie, nie będzie miał gdzie pójść. Choć wiem że da sobie radę. Mama ciągle mi powtarza, że sobie poradzę. Często pojawiają mi się myśli samobójcze. Nie wiem co mam zrobić. Kiedy mąż przesadził z alkoholem, zapytałam tylko czy znalazł sobie już jakoś pokój. Chyba się wystraszył. Przestał pić, zgodził się na terapię. Tylko tyle, że mi już przestało zależeć. Chcę się rozejść, ale boje się zdania innych. Mojej rodzinie bardzo dobrze pomagał. Przekreślić tyle wspólnych lat - szkoda. Nie wiem co mam zrobić. Tamten się zakochał we mnie, mi też na nim zaczęło zależeć. Ale boje się że jeżeli nie wyjdzie zostanę sama. Nie wierzę sama w siebie. Jeżeli się rozejść to jak mam to zrobić. Bo będę mieć grane na emocjach. On teraz będzie się starał. Nie będzie pił a jak już będzie ok to ponownie wróci do tego d=samego jak poprzednio trzy razy. POMOCY.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.