Witam. Jestem kobietą, pracuję i mam 31 lat. Mój problem pojawił sie odkąd poznałam mojego obecnego narzeczonego, a dokładnie to od czasu kiedy zamieszkałam w jego domu z jego matka. Mieszkamy razem 5 lat. On zostawia mnie stale z jego matka i wyjeżdza zarobkowo za granicę. Przez ten czas jego matka okazała się dosłownie diabłem jak go nie ma. W dodatku między nimi jest nieprzerwana pępowina. On mi w nic nie wierzy, a jak wraca zwala wine na mnie. Już dawbo chciałam się wyprowadzić, ale on twierdzi, że nie będzie siedział na wynajętym. To tylko pretekst, bo nie chce zostawiać matki. Przed nami ślub, a on nie potrafi zadbać o swoją przyszła rodzinę. Jest w nas pełno agresji, złości i przekleństw. Boję się go, bo on mi nie pozwala odejść, a mój dom rodzinny jest 150km stąd. Nie mam tu nikogo. Czuję jak mną manipuluje i robi wszystko żebym była mu podporządkowana. Jego matka dwa razy mnie uderzyła. Wyzywa mnie od k....w i bezdomnych. On nie widzi żadnego problemu. Lekceważy wszystko. Na chwilę sie zmienia, a potem robi ze mnie idiotkę i problem narasta. Nie wiem co robić. Straszy mnie, że jak odejdę to wszystkim rozpowie jak go wyrolowałam. Jest jest strasznym materialistą i egoistą. Liczy się tylko jego 'JA'.
