Chciałam się wygadać, nie radzę sobie z tym co się dzieje. Chodzi o zwierzęta. Ogólne bardziej mi żal zwierząt niż ludzi a zwłaszcza psów. Kocham psy, w miarę możliwości pomagam. Chodzi o to, że nic mnie nie cieszy bo gdzieś w myślach mam to, że jakieś zwierzę cierpi (czuję przez to taki wewnętrzny ból). Ciągle o tym myślę. Jeszcze jak przeczytałam o festiwalu w Chinach jak zabijaja psy a wcześniej je torturują to cały wieczór przeryczałam. Niewyobrażalne cierpienie, a ja nie mogę przestać o tym myśleć...gdy np coś zaczyna mnie cieszyc, to z tyłu głowy mam , że własnie jakies zwierze jest bite, zwłaszcza żal mi psów, nie umiem sie z tym uporac i chyba nie ma dla mnie pomocy...