Witam
Jestem 29letnią mamą i żoną.
Może zacznę od tego, że kiedyś byłam odważną, pełną życia osobą, która chciała spełniać marzenia i wierzyła, że może osiągnąć to czego chce.
Niestety od kilku/kilkunastu lat to się zmieniło. Wszystko nadmiernie analizuje, zakładam najczarniejsze scenariusze. Przejmuje się rzeczami/sytuacjami które jeszcze nie miały miejsca i być może wcale się nie wydarzą. Potrafię przez kilka dni przeżywać coś co powiedziałam mimo że nie niosło to żadnych konsekwencji. Przestałam się czuć komfortowo wśród ludzi. Otaczam się tylko najbliższymi.
Mam poczucie że we wszystkim co robię jestem nie wystarczająca... Że nic co zrobię nie będzie takie jak powinno być. I tu pojawia się najgorszy problem. Chciałabym pójść do pracy (obecnie zajmuje się dziećmi) ale kiedy przychodzi do aplikowania jestem przerażona. Od razu zakładam że zrobię coś nie tak i wszyscy będą mieli pretensje. Staram się to pokonać, przekonywać sama siebie, że przecież jestem zaradną, inteligentną osobą, że dam radę. Czasami nawet zaczynam wierzyć i pełna energii siadam do szukania pracy i wtedy BUM... znowu to samo. Czuję jakby mi miało wyrwać serce z piersi... Bo co jeśli zaaplikuje i ktoś się odezwie...
Znajomi, rodzina pytają czy planuję wrócić do pracy... Póki co cały czas wymawiam się opieka nad dziećmi. Jest mi wstyd powiedzieć prawdę. Mąż mnie wspiera, nie naciska na nic, ale ja sama siebie mam już dosyć...
Czy ktoś może mi coś podpowiedzieć?