Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Annie

Użytkownik
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Annie's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad miesiąc
  • Jest tu ponad tydzień
  • Pierwszy Wpis
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Tak, śmiało można powiedzieć że byłam z Tatą mocno związana. Co do tamtej pracy, po tym jak odważyłam się odejść sama się zastanawiałam jak ci ludzie musieli zostać kiedyś skrzywdzeni, że są tacy jacy są. Przed podjęciem tej pracy oczywiście też czulam stres i to bardzo duży (nie taki jak się powinno czuć w takiej zwyczajnej sytuacji), ale jakoś jeszcze potrafiłam się zmusić do podjęcia "wyzwania". Później zauważyłam że ten lęk się znacznie nasilił. Poszłam do psychologa usłyszałam tam zdanie które do mnie przemówiło, coś w stylu: "pozwala im Pani kierować swoim życiem". Strasznie nie chciałam żeby Ci okropni ludzie mieli na mnie wpływ. Niestety to nie pomogło. Przed kolejna rozmowa kwalifikacyjna płakałam ze strachu mimo że to była tylko rozmowa. Kiedy dostałam pracę strach był nie do opisania. Oczywiście żaden z moich czarnych scenariuszy się nie spełnił bo byłam tam naprawdę doceniana i pracowałam tam aż do momentu pójścia na macierzyński. Mimo wszystko tamto wcześniejsze doświadczenie jest w mojej psychice jakoś silniejsze i nie potrafię zrozumieć dlaczego. Kiedy przychodza te momenty strachu czuje jakby mi ktoś położył coś ciężkiego na klatkę piersiową. I może nie tyle że się duszę ale muszę brać głębokie oddechy bo mam wrażenie jakby moje płuca były za małe. A najgorsze są te gonitwy myśli. Naprawdę ja do każdej sytuacji mam po sto tysięcy scenariuszy. I nie wiem jak to nazwać... Mam wtedy takie dziwne wrażenie, że chociaż stoję, leżę czy siedzę to moje ciało "lata" nie może znaleźć sobie miejsca.
  2. Ciężko powiedzieć... Kiedy byłam nastolatka zmarł mój tata, ale bezpośrednio po Jego śmierci nie zauważyłam takiej zmiany. Chyba że zachodziła stopniowo, a ratowało mnie to że był to czas szkoły więc cały czas przebywałam w znajomym sobie, "bezpiecznym" środowisku. Później w jednej z moich pierwszych prac trafiłam na... paskudnych pracodawców. Wiem że nie byłam pierwszą osobą tam gnębioną... chyba mieli taki styl bycia po prostu. W każdym razie kiedyś czułam, że dam sobie radę, typu co mnie nie zabije to mnie wzmocni. A teraz unikam jakichkolwiek stresujących sytuacji, bo mam wrażenie że mnie to rozsadzi od środka.
  3. Witam Jestem 29letnią mamą i żoną. Może zacznę od tego, że kiedyś byłam odważną, pełną życia osobą, która chciała spełniać marzenia i wierzyła, że może osiągnąć to czego chce. Niestety od kilku/kilkunastu lat to się zmieniło. Wszystko nadmiernie analizuje, zakładam najczarniejsze scenariusze. Przejmuje się rzeczami/sytuacjami które jeszcze nie miały miejsca i być może wcale się nie wydarzą. Potrafię przez kilka dni przeżywać coś co powiedziałam mimo że nie niosło to żadnych konsekwencji. Przestałam się czuć komfortowo wśród ludzi. Otaczam się tylko najbliższymi. Mam poczucie że we wszystkim co robię jestem nie wystarczająca... Że nic co zrobię nie będzie takie jak powinno być. I tu pojawia się najgorszy problem. Chciałabym pójść do pracy (obecnie zajmuje się dziećmi) ale kiedy przychodzi do aplikowania jestem przerażona. Od razu zakładam że zrobię coś nie tak i wszyscy będą mieli pretensje. Staram się to pokonać, przekonywać sama siebie, że przecież jestem zaradną, inteligentną osobą, że dam radę. Czasami nawet zaczynam wierzyć i pełna energii siadam do szukania pracy i wtedy BUM... znowu to samo. Czuję jakby mi miało wyrwać serce z piersi... Bo co jeśli zaaplikuje i ktoś się odezwie... Znajomi, rodzina pytają czy planuję wrócić do pracy... Póki co cały czas wymawiam się opieka nad dziećmi. Jest mi wstyd powiedzieć prawdę. Mąż mnie wspiera, nie naciska na nic, ale ja sama siebie mam już dosyć... Czy ktoś może mi coś podpowiedzieć?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.