Dzień dobry. Mam obawy jeśli chodzi o zachowania Żony i bardzo proszę o wypowiedź. Żona wiele rzeczy, które są przynoszone do domu np. ze sklepu, z samochodu, ogólnie z zewnątrz uważa za brudne. Najpierw przeciera je chusteczką antybakteryjną lub spirytusem, dopiero potem chowa. Takie rzeczy czasami z braku czasu lądują na ziemi i czekają na "wyczyszczenie". Jeśli dziecko w tym czasie dotknie takiego przedmiotu, natychmiast odsyła je do mycia rąk. Podobnie wychodząc z domu po zamknięciu drzwi dezynfekuje ręce po klamce. Po wizycie u lekarza i powrocie do domu, jeśli ma jakieś np. recepty, przeciera je chusteczką antybakteryjną. Po przygotowywaniu kurczaka, odkaża blaty spirytusem, często potem idzie się kąpać. Wychodzi z toalety publicznej, dezynfekuje ręce, ale dezynfekuje też zewnętrznie flakonik z płynem do dezynfekcji. Wzbrania się przed tym, żebym ją dotknął ponieważ jedziemy samochodem i dotykam kierownicy, którą dotykałem wcześniej po zrobieniu zakupów, po czym nie zdezynfekowałem rąk. Mycie rąk/dezynfekcja przesyłek od kuriera. Po wspólnej zabawie naszego dziecka z innym dzieku na placu zabaw, dezynfekuje mu ręce, proponuje rodzicom drugiego dziecka, że też mu zdezynfekuje, ponieważ naszemu zdezynfekowała, a istnieje prawdopodobieństwo, że podczas wracania z placu zabaw, dzieci się złapią za ręce. Inny przykład po załadowaniu bębna praniem, przed wyciąganiem ZAWSZE dezynfekuję drzwiczki, żeby wyciągane potem pranie, nie dotkneło. Martwię się o Żonę, że to coś więcej niż higiena. Żona mówi, że ją nękam i mam dać spokój, ona tak będzie robić bo tak lubi, nie jest to dla niej problemem i ma spokój w głowie. Sugeruje, że to ja mam problem, że jej wmawiam, że ma problem. Bardzo proszę napisać, kiedy to wszystko i czy jest normalne, a kiedy może to już być jakaś fobia? Jak postępować? Ja dla odmiany źle się czuję, gdy Żona daje mi plyn do dezynfekcji po tym jak przywitam się z sąsiadem podająć ręcę, albo otwieram za klamkę osiedlową furtkę. Pozdrawiam
