Wydaje mi się, że trochę też sama jestem sobie winna, mogłam tego nie zaczynać, a teraz sama wpadłam we własne sidła. Przegapiłam moment, kiedy to już się rozwinęło do takiego momentu, że nie potrafię przerwać, może podświadomie liczę na to, że on to za mnie zrobi. A on jakoś nie chce, nie wiem czy z kwestii wygody, czy taniości wspólnego życia czy z uczucia. Kiedyś więcej mi mówił miłych rzeczy, więcej czułam, że mu na mnie zależy, teraz kazde zapytanie kończy się tekstem, przecież już ci to mówiłem, ile razy mam to powtarzać itp.