Jest to trochę ciężki temat bo wymaga on opowiedzenia pewnej historii , a mianowicie, rok temu mieliśmy taką grupke znajomych gdzie spotykaliśmy się i było naprawdę dobrze ,(Ja, Zuzanna, Mateusz, Jakub, Natalia , Rafal) ale po czasie w tej grupce znajomych stworzyły się 2 związki(Natalia+Rafał , Zuzanna+Mateusz) gdzie jeden z nich nie spodobał się jedemu z członków tej grupy(Jakubowi) ponieważ w związek weszła jego przyjaciółka(Natalia), po tej akcji grupka się rozpadła na 2 części, ja byłem w tym wszystkim neutralny do czasu, ponieważ zacząłem spędzać czas z tą 2 częścią rozpadniejtej juz grupy tzn. (Ja,Natalia i Rafał ). Mimo tego że byli w związku , to bardzo dobrze mi się dogadywało z Natalią, Rafał zadko kiedy był z nami gdy się spotykaliśmy na przejażdżki rowerowe itp. Mimo to nikt nie miał do niczego problemu.
Spędziłem z Natalią cale wakacje najlepjej jak potrwafilem , było naprawdę niesamowicie , zwłaszcza że nazwała mnie swoim przyjacielem , gdzie nigdy takowego nie miałem. I tak minęły wakacje i zaczol się rok szkolny, chodziliśmy do tego samego technikum więc w szkole widzieliśmy się dosyć często ale mimo to nie spotykaliśmy się już (co dla mnie po części zrozumiałe było gdyż czekał nas rok nauki i mało tego było zimno ) nie pisała też do mnie prawie wogule. Myślałem że to już koniec , że to było tak tylko przez wakacje fajnie ale gdy zaczęło się już robić ciepło (kwiecień) zaproponowała mi spotkanie na które sie zgodziłem bo nie mogłem doczekać się kolejnego wyjścia i spędzenia trochę czasu z moją "przyjaciółką" od tamtej pory widzimy się przynajmniej 3 razy w tygodniu mimo tego że jest szkoła i tak dalej.
Bardzo ucieszył mnke ten fakt bo tęskniłem za nią bardzo .
Przyszedł maj i zaplanowaliśmy sobie że spędzimy go równie dobrze jak wakacje. Czyli we dwoje na rowerach, śmiejąc się i rozmawiając , tylko że w pierwszy dzień maja gdy już jechaliśmy na tych rowerach , niefart chciał że podczas pompowania koła przed wyjściem niedokładnie zakręciłem wentyl i powietrze po czasie zeszło, na szczęście byliśmy niedaleko mojego znajomego z klasy(Kuba) który pomógł mi napompować koło, gdy już było po wszytskim Natalia chciala aby ten mój znajomy dolaczyl do nas i pojeździł z nami , ja nie mając nic przeciwko zapytałem czy się zgadza , on przytakną , i pojechaliśmy we 3 na otwartą siłownię która była niedaleko naszego miejsca pobytu , siedzieliśmy, gawędziliśmy sobie i zdałem sobie sprawę że Natalia lepjej sie dogaduje sie z nim niż ze mną co mnie trochę zasmucilo gdyż była moją przyjaciółką. Podał jej nawet swój numer.
Następnego dnia , dzwoni do mnie ten mój znajomy i mowi że chciał abyśmy ja i Natalka przyjaechali na gminne boisko bo będzie on i kilka innych moich kolegów z klasy. Zgodziłem się i odrazu chciałem poinformować o tym Natalkę która napisał do mnie wiadomość że juz Kuba do niej o tym pisał, co mnie jeszcze bardziej zdruzgotało bo ona go nie znała wcześniej, to był dopiero pierwszy raz.
Pomijając już ten fakt pojechaliśmy na to boisko , pogadaliśmy chwilę ale ci co już na tym boisku byli musieli się zwijać oprócz (Kuby) , pożegnaliśmy się i padła propozycja pojechana na wcześniej wspomianą siłownię , pojechaliśmy tam i od tamtego czasu nie odezwałem się słowem, tak świetnie ona się znim dogadywała że mnie zamurowalo , widzi się z nim dopiero 2 raz i daje mu swój telefon , zaczyna rozmawiać na tematy które raczej nie muszą wychodzić na światło dzienne ( nasze wspólne przeżycia itp.) Nie odezwałem się nic , i nikt nawet tego nie zauwazyl , po paru minutach Kuba zadzwonił po wsumie naszego wspólnego znajomego , takiego ( Mateusza ) który mieszkał niedaleko , pojechaliśmy po niego lecz też nikt nie zauważył że się nie odzywam.
Podczas drogi Natalia i Kuba śpiewali razem piosenki , śmiali sie razem itp. a nie zauważyli nawet że się nie odzywam , dopiero jak zajechaliśmy na przystanek gdzie mieliśmy się zatrzymać (czyli od mojego milczenia mineły dobre 2 godziny ) Natalia zapytała czemu sie nie odzywam , odpowiedziałem że nie mam chumoru jakoś i tyle , nie dociekala a ni nic tylko bawiła się w najleprze dalej.
Minęło już kilka godzin, ja przeskrolowalem chyba wszytskie social-media w ciszy i smutku który mnie w tedy dopadł, zrobilo się ciemno wiec Natalia chciala wracać, a że mieszkamy bardzo blisko siebie to wracalem nią. Zapytała w tedy dlaczego się nie odzywałem, że łzami w oczach powiedzialem co jest grane , że bawi sie lepjej z nim niż że mną , odpowiedzila mi tylko ze będzie dobrze. Gdy wrucilem już do domu , zalałem się łzami bo jest to jedyna osoba z jaką mam kontakt. Więc reakcja na to wsztsko była chyba niezaskakujaca. Napisałem jej po uspokojeniu się ze chce zadbac o naszą relacje żeby nie skończą się od tak po tym co przeszliśmy , odpisała tylko "spokojnie będzie dobrze" czyli nic nie potwierdziła i nic nie zaprzeczyła, a ja ui tak wiem że dobrze nie będzie.
Dziwna sytuacja , ale leżeli ktoś to zrozumiał to proszę o pomoc , bo moje życie to teraz jeden wielki stres i płacz
Przepraszam za ortografię